środa, 25 grudnia 2013

Świątecznie

Wigilia za nami, pierwszy dzień świąt dobiega końca. Ale jeszcze na ten kolejny dzień wszystkim świętującym życzę miłego świętowania, a tym co nie świętują życzę miłego odpoczynku.

Przy moim świętowaniu mam kilka refleksji. Po pierwsze - tęsknię za tymi, których przy stole zabrakło. Różne są tego powody, ale brak ten odczuwam i radzę sobie z tym niezbyt dobrze. Pewnie dlatego podchodzę do świąt z ograniczonym entuzjazmem. Irytuje mnie potworna komercjalizacja świąt, które utraciły swój wymiar religijny - jeśli to dla kogoś ważne, tracą dużo elementów tradycyjnych - jeśli to dla kogoś istotne. Dla mnie święta były zawsze przede wszystkim wspaniałą okazją do tego, by być z bliskimi osobami, patrzeć na radość dzieci czekających na przybycie Aniołka, czasem spędzonym z przyjaciółmi i znajomymi. Teraz mam wrażenie, że wszystkiego jest w nadmiarze, dużo hałasu i pośpiechu, a w efekcie zmęczenia i niezadowolenia. Dzieci duże, żeby nie powiedzieć dorosłe :)
Lubię jednak patrzeć na piękne dekoracje, na światełka w oknach. Obok mojego domu jest zakład szewski prowadzony od wielu, wielu lat przez pana, który poza naprawianiem butów rzeźbi w drewnie. Bardzo lubię i jego, i jego rzeźby, więc z przyjemnością zamiast bombek i choinek pokazuję Wam jego dzieło. Prawda, że to człowiek z pasją?


Spokoju życzę i miłego spędzania tych świąt!

sobota, 21 grudnia 2013

Inwazja dziewiarek

I niech mi ktoś powie, że świat się nie kręci wokół drutów!

Tak mnie Pan Google powitał i aż mi się ciepło na sercu zrobiło. Na początku myślałam, że to jakoś tak specjalnie dla mnie, bo wiadomo jakie strony często odwiedzam, ale okazało się, że to tak wszyscy mają... Czyli druty opanowały świat! I tak trzymać!

środa, 4 grudnia 2013

Po estońsku

Moja próżność została przyjemnie podłechtana Waszymi komentarzami i oczekiwaniami nowości! Dziękuję! W te jesienne, szare dni działa to jak miód na moje serce :)

A żeby trochę tę szarość przegonić pochwalę się chustą z uwolnionych drutów nr 3,5. Nie boimy się kolorów, wręcz przeciwnie!


Zwracam uwagę na wybitną urodę modelki, którą niedługo będzie można podziwiać w pewnym zaprzyjaźnionym sklepie...


Chustę zaczęłam robić ponad rok temu... Pogubiłam się we wzorze, znanym i popularnym skądinąd Dew Drops. Nie zauważyłam, że przy oczkach brzegowych dodaje się oczka w każdym rzędzie, a nie w co drugim jak to zazwyczaj w takich chustach bywa. W efekcie w części ażurowej mi się nie zgadzało - ciekawe dlaczego? Rzuciłam w ciemny kąt... i zrobiłam jakąś inną chustę dla poprawienia sobie humoru. Ale w związku z publicznie złożonym zobowiązaniem uwalniania drutów - zapisane pod pozycją nr 3 - wzięłam się i... okazało się, że nie wiem, w którym miejscu ażuru właśnie się znajduję. Co robi krewka dziewiarka w takiej sytuacji? No co? No oczywiście, pruje cały ażur i robi go od nowa. I proszę bardzo, teraz się wszystko zgadza i cieszy oczy w szarzyźnie dnia codziennego :)


Włóczka to oczywiście estońska cieniutka wełenka, z której robiłam już chustę w innych kolorach. Gryzie, jest surowa i właśnie dlatego ją lubię. W takiej właśnie tęczowej wersji Dew Drops zobaczyłam ją na czyimś blogu - przepraszam, ale za Boga nie pamiętam u kogo - i musiałam po prostu taką mieć. Wiecie jak to jest...
 

Dane techniczne:
Wzór Dew Drops
włóczka - wełna estońska ok 83 g
druty KP 3,5 - nareszcie wolne!

wtorek, 3 grudnia 2013

Żyję, żyję...
Dużo się zmieniło w moim życiu w sensie organizacji czasu i mam zdecydowanie mniej możliwości spędzenia długich godzin na dzierganiu. Pewnie niedługo troszkę się to zmieni, ale o tym kiedy indziej napiszę.

Miło mi, że domagają się niektóre osoby nowych postów. Mam co pokazać, bo moja akcja uwalniania drutów nie zakończyła się wprawdzie jeszcze ostatecznie, ale troszkę drucików się uwolniło, więc mały sukcesik jest. Ale jak zrobić zdjęcia, kiedy na zewnątrz szaro i buro? Kiedy rano wychodzę z domu - tak, tak, zmieniłam troszkę tryb życia - jest jeszcze dość ciemno, a kiedy wracam to już jest całkiem ciemno... Może w weekend się uda, ale obiecać nie mogę, bo to przecież grudzień i czas pomyśleć choć przez chwilę o komercyjnej części świąt czyli o prezentach. Koncepcji nie mam kompletnie, po sklepach chodzić nie znoszę (chyba nie jestem kobietą!), czasu nie mam - ten zestaw nie napawa optymizmem. Postaram się jednak jakieś wyroby rąk własnych pokazać!

A to jest mój wpis nr 100 czyli powinien być wyjątkowy! Kolejną setkę spróbuję zacząć jakoś lepiej :)

niedziela, 10 listopada 2013

Po spotkaniu

Spotkania w e-dziewiarce są dla mnie obowiązkowe i choćby żabami z nieba prało muszę tam być. Wczoraj było prawdziwe oblężenie! Przyjechały dziewczyny z bliska i bardzo daleka, co dowodzi chyba tylko jednego - nie tylko ja te spotkania uwielbiam, skoro przyjeżdżają z Krakowa, Warszawy, Bielska Białej, Torunia, Leszna, Wałbrzycha, Jeleniej Góry, Oleśnicy itd, itd. Przyszły stałe bywalczynie i sporo nowych osób, co mnie zawsze niezmiernie cieszy, bo świadczy to o tym, że to nasze małe święto. Pytała mnie przyjaciółka, co my na tych spotkaniach robimy. Zawsze znajdujemy wspólny język i tematów do rozmów nie brakuje. Przeważają oczywiście rozmowy o włóczkach, wymiana doświadczeń, nauka i dobre rady. Zawsze też atmosfera jest gorąca, szum jak w ulu i postronne osoby, które nie podzielają naszej pasji, mogłyby uznać, że to banda wariatek. Nic bardziej mylnego, jesteśmy absolutnie normalne, z lekką tylko manią na punkcie włóczek. Co chwila salwy śmiechu albo pytania "z jakiej włóczki, ile poszło, na jakich drutach". Nasze spotkania zawsze trwają długo i trudno się rozstać, a wychodząc już czekamy na następne.

zdjęcia ze strony e-dziewiarka, więcej można zobaczyć na stronie sklepu  - KLIK

Tym razem pokazałam sweterek z cudownej włóczki od Pana Zitrona, który jak wiadomo na kolorach się zna i nie mogłam się oprzeć szlachetności jedynego w swoim rodzaju moheru Extra Klasse - to 100% moheru, miękki, wydajny, fantastyczny w robieniu. Na zdjęciu poniżej widać, że wykończyłam go falbaną, która tworzy coś na kształt baskinki. Bardzo jestem z niego zadowolona.


Na tym zdjęciu widać też z jakim zachwytem patrzę na sweter zrobiony przez Migdał, która jest absolutną mistrzynią. Nie dość, że wykonanie jest po prostu nieprawdopodobnie perfekcyjne, to jeszcze są to zawsze jej autorskie, niepowtarzalne pomysły. Jestem jej szczerą fanką. Przy tym jest to przemiła, wesoła osoba, która chętnie dzieli się swoimi umiejętnościami. Tym razem pokazała mi jak bardzo elegancko wykańczać cieniutkie dzianiny. Obym mogła jak najszybciej ten sposób wypróbować, wtedy i ja się podzielę wiedzą :)


piątek, 8 listopada 2013

Meldunek z frontu

Melduję, że poza szalem z numerem 9, o którym już pisałam, zakończyłam wspominamy kardigan z nr 6 (zdjęć nadal brak - pogoda nie sprzyja) oraz sweterek bawełniany oznaczony nr 1 (jestem z niego nadspodziewanie zadowolona!) i właśnie przed chwilą wyprałam również chustę "telewizyjną" oznaczoną numerem 11. I postanowiłam spruć po raz kolejny poz. 7 czyli coś, co miało wykorzystać zrobiony do Dahlii ażur z alpaki. Ale znowu jest coś nie tak, za długie, nie podoba mi się :) Chyba to będzie ostateczne pożegnanie z Dahlią... A włóczka śliczna i trzeba wykorzystać! Tak więc nie próżnuję, wykańczam w wielkim oczekiwaniu rozpoczęcia kolejnych robótek, które kuszą mnie okrutnie. Czuję się jak na odwyku! Uwierzcie mi drogie moje dziewiarki, że to trudne niezwykle!

Ale oprócz tych wieści z frontu chcę dziś napisać trochę o pewnej firmie, która mnie naprawdę zachwyciła i całkiem za darmo, z własnej nieprzymuszonej woli napiszę jej małą laurkę i polecę szczerze. 
Jakiś czas temu przeczytałam o nich na jakimś blogu i z ciekawości zajrzałam na wskazaną stronkę. Urzekła mnie pomysłowość, wzornictwo i, że tak powiem, radość życia. Pomimo tego, że to absolutnie nie mój styl, nie moja bajka itd. doceniłam w pełni to, że młodzi ludzie stworzyli fajną markę. Później przeczytałam o nich jeszcze w Gazecie Wyborczej i już byłam pewna, że to ludzie z pasją, jakich lubię. Życzę im samych sukcesów! Mam wśród asortymentu swoje ulubione, ale niestety teraz, kiedy w końcu chciałam kupić, akurat nie było tego, co chciałam. To dobrze! Interes się im kręci, kupię innym razem, okazji nie zabraknie. O kim mowa? O sklepie "Pan tu nie stał".  
Kupiłam na prezent urodzinowy dla mojego małego synka lat 25 (sic!), koszulkę z długimi rękawami i bardzo zabawne skarpetki w rozmiarze 46 (hmmm). Przesyłka przyszła szybko, a dbałość o szczegóły w opakowaniu (łącznie z folią, w którą to wszystko było zapakowane dla poczty), naprawdę mnie zachwyca. Świetne rzeczy, z poczuciem humoru i dystansu! W Łodzi jest też sklep stacjonarny, więc niektórzy mają możliwość zobaczyć z bliska. Ja należę do osób, które lubią robić zakupy najchętniej przez internet, więc nie mam z tym problemu :)


Nawet na drugiej stronie opakowania jest fajne zdjęcie!



Swoją drogą, to jakoś mi dziwnie pomyśleć, że mam takie "stare" dziecko, w dodatku z brodą...

poniedziałek, 4 listopada 2013

Pierwszy jest numer 9

Przez weekend nie tylko czytałam, ale też dziergałam. Staram się jak mogę, żeby słowa samej sobie danego dotrzymać i wykończyć, co się da. Na pierwszy ogień poszedł wyrzutek nr 9 z mojej listy, bo jemu brakowało do skończenia najmniej. Dumna jestem z pierwszych efektów zawzięcia się!


Szal jest sporych rozmiarów, ale podoba mi się noszony właśnie tak zawinięty na szyi. Robiony zupełnie prosto ściegiem gładkim. Ozdobiłam go tylko na brzegach filcowanymi nieregularnymi wzorami w odcieniach szarości. To zestawienie kolorystyczne przyczepiło się do mnie i trzyma się mocno.


Dane techniczne:
Włóczka - Alize Kid Royal 82 niecałe 3 motki oraz troszkę czesanki australijskiej 18,5 mikrona i ciuteńko jedwabiu Mulberry
druty KP 4,5
Wzór - bez wzoru :)

Skończyłam też kardigan spod numeru 6, ale zdjęć na razie brak. Może jutro się coś da z tym zrobić, nie wszystko na raz - trzeba dozować napięcie :)

Wzrosły też zdecydowanie szanse numeru 1, bo dziś Kasia poratowała mnie brakującym moteczkiem - wielkie dzięki! Pojechałyśmy razem do ulubionego sklepu (ciekawe którego, prawda?) i spotkałyśmy się tam jeszcze z Anią, która zdecydowanie nie jest z Wrocławia, bo mieszka jakieś 500 km stąd, ale tak przy okazji wstąpiła... Miłe to było spotkanie i choć znamy się tylko z blogów i "okienka" w e-dziewiarce, to powitałyśmy się jak stare znajome :) Przy okazji Ania wytłumaczyła nam, jak robiła swój śliczny kardigan z alpaki. Nowa umiejętność przyda się z pewnością.

I jeszcze na koniec przestroga - praca w domu bywa niebezpieczna! Siedziałam dziś długą chwilę przy biurku, z założoną nogą na nogę (bardzo niezdrowo!), po czym gwałtownie wstałam, stając na ścierpnięta mocno nogę, której oczywiście nie poczułam. Runęłam jak kłoda na podłogę... Bogu dzięki, że się nie połamałam, łamaga jedna... Ale obtłukłam się nieźle. I to wszystko na oczach M.! Upokarzające! (ale i straszne, i śmieszne to było...)

niedziela, 3 listopada 2013


Skrzydło Anioła - Jolanta Krysowata
W środę byłam we wrocławskiej kawiarni Literatka na spotkaniu z dziennikarką Jolantą Krysowatą, która napisała książkę pt. "Skrzydło anioła". Zachęcił mnie do pójścia na to spotkanie artykuł w Gazecie Wyborczej na temat tej książki i historii jej powstania oraz fakt, że autorkę znam osobiście. Przez moment razem pracowałyśmy. Znam to zresztą zbyt dużo powiedziane. No ale nie jesteśmy dla siebie anonimowe. Spotkanie ciekawe, były na nim obecne osoby, które uczestniczyły w wydarzeniach opisanych w tej książce. Kilka lat poszukiwań, dociekań, pytań i szukania odpowiedzi. Kawałek historii, o której nigdy nie słyszałam, a która rozgrywała się tak blisko miejsca, gdzie mieszkam. Przeczytałam ją dzisiaj. Jak zaczęłam, to nie mogłam przestać. Poruszający temat koreańskich dzieci, które spędziły 6 lat w tajemnicy w naszym kraju, w małej wsi nieopodal Lwówka Śląskiego. Ale to także historia Polaków tam pracujących. Świetnie opisana atmosfera tamtych trudnych, powojennych czasów. I historia miłości. A zaczęło się od mogiły trzynastoletniej Koreanki na wrocławskim cmentarzu osobowickim.

czwartek, 31 października 2013

Rachunek sumienia

Takie sobie właśnie hasło narzuciłam! 
Okazuje się, że większość drutów mam zajętych rozpoczętymi i odłożonymi robótkami... Powodem do akcji jest też chęć rozpoczęcia kolejnych robótek, na które brakuje drutów, bo... są zajęte nieskończonymi robótkami. Nie realizuję kolejnych, mnożących się pomysłów, bo mi trochę wstyd przed samą sobą. 
Postanawiam więc narzucić sobie rygor i mam zamiar wykończyć i uwolnić druty, na których są:
1. sweterek bawełniany - brakuje rękawa, bo zabrakło mi włóczki, ale ten problem właściwie mam już rozwiązany;
2. zamówiony (!) bardzo luksusowy sweter - jedno popołudnie i będzie skończony, najpierw zabrakło mi włóczki, później znalazłam rozwiązanie, ale straciłam do niego serce;
3. chusta Dew Drops z estonki - nie wiem dlaczego jej jeszcze nie skończyłam;
4. sweter dla syna - straciłam do niego serce całkowicie - brakuje 1,5 rękawa, nie powiem ile czasu go nie mogę skończyć, bo to wstyd;
5. żakardowy kardigan - trzeba przerobić szalowy kołnierz, trochę prucia i będzie jak znalazł na chłody;
6. kardigan z Drops Loves you - rękawy
Pewnie jeszcze coś się znajdzie, ale to są moje podstawowe wyrzuty sumienia... Udam, że więcej grzechów nie pamiętam...

EDIT: w trakcie ćwiczeń na stepperze - tak, tak, usiłuję troszkę się zmniejszyć w obwodach - przypomniałam sobie jeszcze...

7. przerobiona Dahlia z alpaki... - brakuje oczywiście rękawów, nie będę już tego udziergu komentować, bo to kolejna rzecz, nad którą należy spuścić zasłonę milczenia;
8. długaśny sweter z potrójnego bambusa - brakuje czego? no to chyba jasne... nie, nie włóczki :)
9. szal do filcowania - brakuje filcowania :)
10 . wielki zielony kardigan z akrylowego moheru - fajny, ale z akrylu - jakąś listwę wykańczającą mu trzeba zrobić i boki zszyć...
11. chusta z różnych resztek - brakuje niewiele, zdecydowanie telewizyjna, szybko skończę;

no teraz to już chyba wszystko, co jest na drutach :)

Ktoś się przyłącza do akcji? Czy tylko ja jestem taka niepoprawna...

niedziela, 27 października 2013

Harmonie

Pokazywałam już jego początki na blogu, a na październikowym spotkaniu gotowy, ale przecież nie wszyscy mają okazję i przyjemność bywać na Karmelkowej - przypominam spotkania w e-dziewiarce zawsze w pierwszą sobotę miesiąca. Choć w listopadzie będzie wyjątek, spotkanie będzie 9. Przyjeżdżajcie!

Po weselu jestem, bawiłam się do 3 rano, więc trochę zmęczona... Ale po drodze spacerkiem po zostawione na parkingu auto, w końcu zrobiłam zdjęcie na człowieku. Sweterek bardzo lubię, noszę często. Kolczyki też oczywiście własnego wyrobu


Dane techniczne:
Wzór - Humboldt Raglan Alexandra Virgiel, wzór pochodzi z czasopisma KnitScene Spring 2013
zrobiłam długie rękawy zamiast 3/4, bo to tej włóczki mi nie pasowały. Ściągacz w oryginale też jest inny, ja zrobiłam zwykły, dwa prawe i dwa lewe.
Włóczka - Atelier Zitron Dreiklang 05 Harmonie - zużyłam 2 motki i ciut, gdybym zrobiła troszkę krótszy, to wystarczyłyby 2 motki. Nie mogłam tego zmienić, bo sweter był robiony od dołu do góry :) Zostało mi sporo, więc pewnie chusta jakaś powstanie.
Druty - KP 2,5

Włóczka świetna w robieniu, bardzo mi się podoba, skład ma fantastyczny 70% wełna merino, 15% jedwab i 15% bambus i jako jedna z niewielu mnie podgryza :) Całkiem się tym nie przejmuję i noszę zawzięcie, udając że tak ma być i już. Podoba mi się mimo wszystko tak bardzo, że zastanawiam się jeszcze czy nie zrobić czegoś z innego koloru - bardzo podoba mi się kolor 04 Sinfonie.

piątek, 25 października 2013

Panda

Wzór nazywa się Panda i choć pierwsze skojarzenie oczywiście ma się ze zwierzątkiem ślicznym i czarno białym, to wzór nie ma z tym nic wspólnego. Nazwa od oryginalnej włóczki pochodzi. No ale nie ze względu na nazwę go robiłam. To też jeden z tych, które po prostu musiałam wypróbować. I choć dość efektowny, to nie wiem czy do niego wrócę. Raczej niekoniecznie. W odróżnieniu od metody entrelakowej, w tym przypadku nitkę się rwie i kolejny element robi jakby oddzielnie. Wprawdzie nic się nie zszywa - tego nie lubię - ale też jakoś mi nie podeszło chowanie całej masy nitek, bo z każdego kawałka minimum dwie zostawały. Trochę je usiłowałam wrabiać, ale mimo wszystko... W dodatku trochę niepotrzebnie dorzuciłam od siebie przerobienie półsłupkami całego szala wokół na koniec, jako wykończenie. Po prostu przed blokowaniem szal wyglądał niedobrze. Jakiś taki był bezkształtny i wymiętoszony. Oczywiście nauczona już doświadczeniem wiedziałam, że po blokowaniu to się zmieni, ale mnie jednak podkusiło. I teraz się zastanawiam czy tych półsłupków nie spruć. Na razie jest jak jest. 


Zdjęcia oczywiście z wczorajszej "sesji" u Mani, a dokładniej sesja wyglądała tak:
- No to szybko, bo się spóźnię!
- To tu stań! Obróć się!
- Pospiesz się!


 Ale wyszły fajnie. Tu musiałam troszkę szal rozjaśnić, ale od czego są komputery w końcu...


Dane techniczne:
Wzór - Panda silk dk fan shawl, bezpłatny
Włóczka - Delight Drops 05 - 3 motki i ciut
Druty KP 3,5

Włóczkę kupiłam oczywiście w e-dziewiarce, na zupełnie inny szal... Ale kobieta zmienną jest, a czegóż dopiero od dziewiarki oczekiwać? Za dużo na raz by się chciało... Mańka mi uświadomiła, że trochę już tych sweterków i szali mam, ale mnie to zupełnie nie powstrzymuje przed tworzeniem kolejnych. Pomysłów nie brakuje na szczęście. Mam oczywiście kilka rzeczy rozgrzebanych, ale też silne postanowienie, że najpierw je skończę, a dopiero później się udam na zakupy. A nowości i nie tylko nowości kuszą potwornie, więc ćwiczę silną wolę!

czwartek, 24 października 2013

Color Affection

Właściwie od kiedy go zobaczyłam, to chciałam go mieć. I był to pierwszy wzór płatny, jaki nabyłam, bo w sieci bezpłatnych mnogość, więc generalnie wąż wyje, syczy i wije się, kiedy mam jakiś kupić. W tym przypadku się zbyt długo nie zastanawiałam. I żeby była jasność naprawdę doceniam pracę, jaka wiąże się z przygotowaniem opisu wzoru tego, czy innego.
Nie miał on jednak jakoś szczęścia i swoje odleżał najpierw zanim go zrobiłam, a później zanim go obfotografowałam. A raczej zdjęcia zrobiła w końcu Mania i to przy jej domu zdjęcia były robione. Pojechałam dziś do niej, bo Mania zaraziła się manią robienia na drutach, ale ma jeszcze trochę problemów ze zrozumieniem, o co chodzi w ażurach. No to wykorzystałam i ją, i piękną jesienną pogodę, żeby pochwalić się moim Color Affection.




Na Ravelry jest wiele wersji kolorystycznych, ale ja uznałam, że na tak fajny wzór zasługuje jedyny słuszny poza szarym kolor i dlatego powstał w zieleniach różnych. Ale chyba zrobię jeszcze w szarościach... i może w brązach... i może fioletach? Trudno wybrać coś. Tym bardziej się denerwuję, bo aktualnie obniżka na włóczki Dropsa z alpacą w e-dziewiarce. Więc jakby co, to trzeba się szybko decydować! Później też można :)


I jeszcze obowiązkowe dane techniczne:
Wzór - oczywiście  Color Affection
Włóczka - Alpaca Drops - po dwa motki kolorów 7238, 7240 i chyba 7815 (taki szarozielony)
Druty -KP 3

Wiem, wiem, zdjęć sporo, ale wszystkie mi się podobają i nie wiedziałam, które wybrać, więc jak już są, to co będą leżeć w komputerze. 
To poniżej jest troszkę w cieniu, bo Mania tak się na moim pięknym szalu skupiła, że nie zauważyła, że jakby w cieniu nieco jestem i może twarz mi widać, ale szal troszkę się schował :) Ale tu chciałam pokazać jeszcze coś...


A mianowicie bransoletkę, jaką zrobiłam do szala. Też jest w pięknych zieleniach i raczej się z nią nie rozstanę. Bo większość rzeczy z biżuterii, które robię jakoś szybko mi z rąk znika i nawet nie mam kiedy ich pokazać na blogu. Nie narzekam, Boże broń! Wręcz przeciwnie, cieszę się, gdy znajdują uznanie.

 

Bardzo dziękuję za wszystkie komentarze, jakie zostawiacie - dodają mi skrzydeł i nie muszę do tego wcale pić obrzydliwie słodkich napojów gazowanych.

Przy okazji tej "sesji" powstały też zdjęci innego szala, więc zaglądajcie do mnie, jeśli Wam się podobało!

piątek, 11 października 2013

Domowo

Ponieważ opakowanie prezentu jest moim zdaniem ważne, pojechałam wczoraj szukać czegoś odpowiedniego do zapakowania szala dla chrześnicy. Poszukiwanego kartonika nie znalazłam, szukam dalej, ale nie mogłam się oprzeć i kupiłam w Empiku kubeczki. Ostatnie trzy :)


Kupiłam też pasującą do niego ramkę na zdjęcie i świeczniki. Wszystko we wzór imitujący "sweterek". No naprawdę nie rozumiem, jak mogłam do tej pory pić z innego. Były też śliczne filiżanki i dzbanek, ale ponieważ praktycznie nie używam takowych, to już nie szalałam, chociaż mnie korciło okrutnie. Na zdjęciu tego nie widać, ale ten wzór jest taki strukturalny, znaczy się nie płaski, tylko wystający :)

Cieszy mnie, że jest chyba aktualnie moda na tego typu rzeczy, bo bardzo, ale to bardzo podobają mi się takie dziewiarskie elementy w wystroju wnętrz. Najprostszym i najbardziej oczywistym są wszelkie narzuty i poduszki. Bardzo stylowo wyglądają w kolorach stonowanych.

źródło Pinterest
źródło Pinterest
źródło - Pinterest

Ale są też pomysły do wykorzystania w gabinecie czy pracowni, jak zwał tak zwał, w każdym razie przy jakimś biureczku. Chyba zrobię sobie coś w tym stylu.

źródło - Pinterest
A można też polecieć "po całości" i wytapetować sobie mieszkanko tak, żeby wiadomo było, kto tu mieszka. Ale nie jest to takie proste, bo prezentowany poniżej wzór był wzorem limitowanym w 2012 i wyprodukowano (pytam się - dlaczego?) jakąś bardzo mizerną ilość. Wiem, bo sprawdzałam :) Potrzebna mi jest. Nawet pisałam w tej sprawie do jednej bloggerki, ale mi niestety nawet nie odpowiedziała (trochę mi przykro) i dałam sobie radę - zaradna jestem.

źródło
Podobają mi się też kolorowe dodatki z granny squares czyli babcinymi kwadratami - głupio to jakoś po polsku brzmi. W tym przypadku można świetnie zużyć zalegające zapasy resztek włóczki i pobawić się kolorami tworząc rzeczy zdecydowanie bardziej "szalone", ale mające moim zdaniem dużo uroku. Na stronie, do której link jest pod tym zdjęciem, jest sporo takich fajnych rzeczy.

www.idainteriorlifestyle.com
Oczywiście trzeba uważać, żeby nie rozwinąć skrzydeł zbyt szeroko... W tym przypadku wskazuję umiar i zamiłowanie do minimalizmu :)

źródło

wtorek, 8 października 2013

Do kwadratu


Weekend minął pracowicie robótkowo. W sobotę spotkanie na Karmelkowej, jak zwykle udane i do późna. Nowe i zaprzyjaźnione twarze, czas minął nawet nie wiadomo kiedy. A w niedzielę chcąc wykorzystać piękne jesienne słońce, wybrałam się do mojego ukochanego Parku Południowego na spacer i przy okazji zrobiłam (tzn. M zrobił), zdjęcia dawno wydzierganego entrelakiem szala z Delighta Dropsa. Kolory w sam raz na jesień. 


Lubię w tym szalu przede wszystkim to, że można go różnie układać i bawić się trochę kolorami.




DODANE: ponieważ padają pytania dotyczące włóczki, z której robiłam ten szal (bardzo dziękuję za przemiłe komentarze!), podaję dane trochę z pamięci:
włóczka Delight Drops nr 10 - 3 motki, druty KP Karbonz 3,5.

czwartek, 3 października 2013

Sweet Dreams - Aniołek

Prawdę mówiąc nie mogłam się doczekać, żeby bezczelnie pochwalić się tym "właściwym" słodziakiem. Dziergało się już łatwiej, bo wiedziałam co mnie czeka. Tym razem z włóczki Alpaca Lace Cascade Yarn. Włóczka miła i łatwiejsza przy koralikach i pikotkach od Merino Lace, z której robiłam poprzedni. Przed zblokowaniem szal wyglądał nędznie, jak splątany zwój włóczki, na który ktoś rzucił sporo (ok. 800!) koralików. Ale my dziewiarki wiemy, że dopiero po zblokowaniu szal przemienia się z brzydkiego kaczątka w łabędzia i tak się też stało. Koralików na zdjęciach nie widać, bo są właściwie przezroczyste z tęczowym połyskiem, więc trzeba mi wierzyć, że tam są w dużych ilościach. W słońcu mienią się przepięknie. Dobrałam takie, żeby pasowały idealnie do sukni mojej chrześnicy. Specjalnie byłam u krawcowej, żeby wcześniej dobrać kolor włóczki i koralików. Dla mnie wygląda jak anielskie skrzydła u jestem z niego dumna :) Uwaga, zdjęć jest sporo, bo nie mogłam się opanować i wiem, zero skromności, ale strrrrrrasznie mi się podoba! Le voila:






Dane techniczne
wzór Sweet Dreams
włóczka Alpaca Lace Cascade Yarns - motek i naprawdę ciut z drugiego
druty HH 3,75 oraz KP 4
koraliki FP crystal AB - 19 paczek po 40 szt! czyli ok 760 (Boże, dobrze, że wcześniej nie liczyłam....)

A teraz czekam na komentarze - proszę się zachwycać, podziwiać i chwalić!

środa, 2 października 2013

Sweet Dreams - premiera

A tu dla odmiany moje serce skradł wzór. Postanowiłam zrobić tym wzorem szal na prezent, pisałam już o tym. Najpierw jednak musiałam go wypróbować, żeby się ze wzorem poznać i ewentualnie uniknąć błędów w tym "właściwym". Wzór okazał się niespecjalnie skomplikowany, acz niezwykle pracochłonny. Przede wszystkim ze względu na baaaardzo dużą ilość maleńkich koralików i wykończenie pikotkami. Zwłaszcza te pikotki lekko mnie wykończyły. Ale wart był moim zdaniem tych trudów. 

Kolor na zdjęciach nie do końca zgodny z prawdziwym, petrolowym, ale nie chciało mi się już kombinować z dopasowywaniem. Na pewno nie jest to niebieski. Chyba pierwsze zdjęcie jest najwierniejsze.




Dane techniczne
włóczka - lace merino Lana Grossa - zużyłam 1 cały i trochę z drugiego
wzór - Sweet Dreams, Boo Knits - płatny i niestety (albo stety) do kupienia tylko w pakiecie z innymi
druty HH 3,75 oraz KP 4
koraliki TOHO Higher Metallic June Bug 8/0 - z całą pewnością paczka, ale może i więcej...

Słów kilka o włóczce - jest bardzo miękka, pięknie się układa, jest "lejąca", miła w robótce. Ale nawlekanie na nią koralików jest wyzwaniem, o pikotkach nawet nie wspominam...

Szal był przyczyną drobnego konfliktu z moją Mamą, która chciała go kupić, nie dla siebie tylko dla koleżanki. A nawet nie wiem, czy koleżanka lubi takie rzeczy i czy by doceniła ilość pracy, jaką trzeba wykonać. Tak czy inaczej, szal jest mój i nie zamierzam go sprzedawać! Mamie zrobię prezent pod choinkę - pst! to oczywiście tajemnica!

A jutro pokażę szal "właściwy" - napięcie należy stopniować :)

wtorek, 1 października 2013

Miłość od pierwszego wejrzenia


Są takie włóczki, które mi się podobają, czekają na swoją kolejkę i pomysł, ale snu z powiek nie spędzają. Ale są też takie, które wpadają w oko i w serce, i są niczym miłość od pierwszego wejrzenia. Uczucie, któremu miło jest się poddać.
No i właśnie poczułam tę miłość do tego Manosa, do koloru przede wszystkim. Złota jesień, taka jak lubię. Kolor ciepły, optymistyczny, a włóczka mięciutka, przyjemna i... po prostu wspaniała.
Zrobiłam go natychmiast po spotkaniu na Karmelkowej, czyli jakieś trzy tygodnie temu. Szal stał się natychmiast moim ulubionym i choć kilka już przecież powstało, jakoś nie mogę się bez niego obejść. Został mi jeszcze jeden samotny moteczek, więc być może powstanie jakieś nakrycie głowy, ale na razie nie mam pomysłu, bo czapek za bardzo nie lubię. Ale z takiej włóczki?... Chyba dam się przekonać :)
No i zapomniałam napisać, że to był też mój pierwszy raz z drutami HiyaHiya. To kolejny dowód na to, że fachowców trzeba słuchać, bo choć same nie robią, to są jakieś inne. Nie wiem na czym ta "inność" polega, są lekkie i bardzo fajnie się nimi robi.




Dane techniczne - włóczka Manos del Uruguay, Silk Blend Fino - 3 motki
Wzór: Mizzle, bezpłatny

A jutro...
Premiera Sweet Dreams, zdjęcia zrobione, ale wszystko w swoim czasie...

wtorek, 24 września 2013


Pogoda jest jaka jest, więc nie zrobiłam jeszcze zdjęć premierowego szala Sweet Dreams. Wczoraj miał swoją premierę i spotkał się z zachwytami :), a nawet próbą wymuszenia sprzedaży, ale się nie dałam. Jest mój i koniec.
Powstaje już kolejny, na prezent ślubny... 


niedziela, 22 września 2013

Niedziela...

...mija mi baaardzo spokojnie. Usiłuję rozpracować Instagram, ale jakoś poza zrobieniem zdjęcia nic innego z tym  nie umiem dalej zrobić. 

Zrobiłam szal Sweet Dreams, blokuje się i może jutro zrobię zdjęcia. Ciekawa jestem efektu. Na razie to "szal próbny" dla mnie, bo wzór kupiłam, żeby zrobić szal na ślub mojej chrześnicy. Już go nawet zaczęłam, ale zabrakło mi koralików i jutro je dopiero będę miała po południu. Do tego czasu wykańczam inne rozpoczęte i trochę porzucone robótki. Trochę ich jest, na nudę nie narzekam. W głowie oczywiście kilkanaście kolejnych pomysłów...


Nie napisałam nic o ostatnim spotkaniu na Karmelkowej, a już przecież tyle czasu minęło! Było jak zwykle bardzo miło, przyszło sporo Pań, w tym nowe osoby. Jak zwykle chwaliłyśmy się nowymi wyrobami, udzielałyśmy dobrych dziewiarskich i życiowych rad. Ja przyniosłam i robiłam sweter z prześlicznej, kolejnej w mojej kolekcji włóczki od Zitrona, Dreiklang. Kupiłam początkowo 1 motek, na chustę, ale jak zaczęłam robić, to szybko zmieniłam zdanie, zaszalałam i kupiłam na sweterek, który zresztą już skończyłam jakiś czas temu. Dopiero dziś go jednak wyprałam.


zdjęcie ze strony e-dziewiarka.pl
Zainteresowanie wzbudził zrobiony na początku lata szal wg wzoru Camino Bubbles. Wzór jest nietypowy, efektowny. Ale włóczka, z której robiłam czyli Diva Batik Alize, zupełnie się do tego wzoru nie nadaje (poza efektowną kolorystyką), bo się nie blokuje. Nie oczekiwałam tego zresztą, ale myślałam, że chociaż uda się ją rozprasować. Kolejną zrobię z blokującej się włóczki, ale jeszcze nie jestem zdecydowana z jakiej.

zdjęcie z strony e-dziewiarka.pl
Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...

Etykiety

alize flower alpaca alpaka Alta moda Alpaca Lana Grossa komin otulacz Aniversario Artesano audiobook Ayatori bamboo fine bambus Batik bawełna bawełna anilux bawełna turkusowy beret biżuteria Boo Knits bouclé Bransoletka Caprice bransoletki z koralików bransoletki z koralików Toho Bretania Brushed Lace Candombe cascade yarns Cereza champagne chevron chiagoo Chorwacja chusta na drutach chusta na szydełku Cleopatra Wrap color affection czapka czapka na drutach Czesław Miłosz delicious delight dodatki na drutach dodatki na szydełku donegal Dream team dreiklang drops Drutozlot druty e-dziewiarka Ella Elton entrelac extra klasse fair island Feng Shui filigran Zitron Filisilk frędzle ginkgo granny square greina Hania Maciejewska himalaya kasmir Impressionist Sky islandzkie swetry lopi Jaipur Hat jedwab bourette jedwab traumseide jedwabny sweter Justyna Lorkowska kardigan Karkonosze kaszmir kelebek bawełna motylek kid seta Gepard Kid Silk kiddy's mohair ISPE kitchener Knit Pro Knitting for Olive kocyk dla dziecka kolczyki kolczyki rivoli Swarovski kolory Koniec świata kot książki lace Lace Lux Lana Grossa Lanesplitter skirt Lang Yarns len letni sweter na drutach loden macooncolor Malabrigo Manos Marte Matisse Blue mechita merino Merino 400 Lace Color merino sweter szary męski sweter mille colori baby mille colori big missoni mohair Mohair by Canard mural Muzyka narzęzia nauka Normandia Noro Ochre organico Out of Darkness Pan tu nie stał panda Pat Metheny patina Persia Pięćdziesiąt twarzy Greya Piosenka o końcu świata piórkowy sweter Playa podróże Pokoje pod Modrzewiem powidła Praga próbka przelicznik jednostek przepisy przędzenie rękawy Rios Riva rivoli rzędy skrócone seidenstrasse shadow wraps skarpetki na drutach sklep Makunki Sock sock Malabrigo soft bamboo Solare Mondial spotkania dziewiarek spódnica na drutach storczyki Storm street chic surf Swarovski sweet dreams sweter na drutach sweter na drutach z mohairu Szal Citron szal estoński szal na drutach Szklarska Poręba Szklarska Poręba Karkonosze sznurek bawełniany sznury szydełkowo-koralikowe szydełko szydełko tunezyjskie Światowy Dzień Dziergania w Miejscach Publicznych techniki Toho triologie Turner tutorial tweed Twins Campolmi Vaa wakacje wełna Wenecja Whales Road Wilno włóczka na szal włóczka ręcznie farbowana wnętrza Wrocław wykończenia zagroda zamówienie Zapach Trzcin ZickZack zitron

Translate