Zaglądanie na różnego rodzaju blogi, grupy facebookowe itd. no i oczywiście codzienny kontakt z osobami podzielającymi moją namiętność do wyrobów rąk własnych, skutkuje poczuciem frustracji. Tak, tak. Dobrze czytacie. Powód jest prosty - tak wiele mi się podoba, tak wiele chcę zrobić, a tyle już mam, w gruncie rzeczy nic nie potrzebuję, a jednocześnie nie wyobrażam sobie bezczynności rąk. Czasami myślę, że to już jest jakieś ześwirowanie. Staram się więc ograniczać trochę te bodźce, ale zdarzy się, że człowiek musi, bo inaczej się udusi. Znacie to uczucie?
Jak zobaczyłam szal u Marii, to od razu wiedziałam, że nie ma opcji - taki zrobię! Nie myślałam zbyt długo i zrobiłam... dwa. Pierwszy trafił już do mojej przyjaciółki, jako prezent na szczególną okazję. Zanim poszedł w dobre ręce, zdążyłam mu jeszcze na bardzo szybko zrobić zdjęcia.
Dane techniczne:
Wzór - trudno tu mówić o wzorze, ale "natchnienie" przyszło stąd KLIK
Włóczka - 1 motek jedwabiu Traumseide od Pana Zitrona i 3 motki Lace Lang Yarns
Druty 3,25 - nowe, boskie, drewniane druty LYKKE - bardzo polecam!
Szal jest cudownie lejący, mięciutki. Prawdę mówiąc, mam już drugą wersję, tym razem dla siebie, nie mogłam się oprzeć. Zaraziłam szalem już kilka osób, widziałam go już w innych, przepięknych odmianach. Osobiście bardzo polecam łączyć ten jedwab właśnie z moherkiem z jedwabiem, z którego ja korzystałam, bo choć dość kosztowny, ma cieniutką nitkę (300 m/25 g) i krótki włos, więc nie dominuje nad jedwabiem (sam ma w sobie go całkiem sporo!), a nadaje właśnie tej miłej miękkości. Kolejne wersje z pewnością pokażę :)