piątek, 12 grudnia 2014

Grudniowe czapeczki

Miesiąc temu na spotkanie Natalia przyniosła przepiękny beret, który postanowiła ofiarować w ramach akcji charytatywnej. Beret był kolorowy, duży i zapragnęłam beret posiadać. A że nigdy go jakoś nie robiłam, to tym bardziej druty mi same wpadły w dłonie. Druty i ostatnie z półeczki motki włóczki Olimpia Mondial. Ja już tak jakoś mam, że jak się jakaś włóczka kończy i wiem, że już jej nie będzie, to dostaję przyspieszenia, żal mi jej i muszę ją kupić... Choroba jakaś? Ja to nazywam "syndromem ostatnich motków". Moje koleżanki się już po cichu ze mnie śmieją...
Ale do rzeczy, oto berecik!

             

             

Comiesięczne spotkanie w e-dziewiarce upłynęło pod znakiem czapek zdecydowanie. Było ich sporo, co jedna, to ładniejsza. Więcej można obejrzeć na stronie sklepu, bo też stamtąd pochodzą zdjęcia.
Pokazałam też jeszcze jedną czapkę, zrobioną pod wpływem Mariolci, bo jak tylko ją zobaczyłam w jej czapce, to od razu musiałam, po prostu musiałam też taką mieć. Mariolcia nie miała nic przeciw temu, więc mam!



Jak widać powyżej identyczne to one nie są. Obie były robione wg wzoru z gazetki FAM firmy Lang Yarns, ale Mariolcia robiła całość na okrągło ("bo kto by zszywał czapkę?"), a ja po kilku próbach zdecydowałam się jednak zrobić tę kolorową część zgodnie z opisem, czyli zszywałam, a dopiero górę robiłam na okrągło. Obie podobają mi się bardzo. Mariolciowym sposobem zrobię chyba drugą, ale w innych kolorach.

Dane techniczne: 
beret - bez wzoru, robiony od czubka głowy, włóczka Olimpia Mondial, druty HH nr 5
czapka - wzór nr 5 z gazetki FAM nr 217 włóczki to Elena i Malou, druty KP nr 8 -  obie można kupić jeszcze na pl. Staszica! To nie reklama, ale wiem, jak ja tej czapeczki zachciałam, więc może i kto inny będzie chciał, więc podpowiadam...

A poza tym ostatni miesiąc upłynął mi baaaardzo pracowicie, bo pracy naprawdę sporo. Miałam troszkę zajęć dodatkowych, nowych wyzwań, ale i nowych trosk, więc jakoś nie było weny do pisania. Prawdę mówiąc czekam na kilka dni wolnych przy okazji świąt, mam nadzieję odpocząć solidnie, pobyć z najbliższymi i przyjaciółmi, bo brak mi ich ostatnio bardzo. Jakieś zmęczenie mnie dopadło. Może to brak słońca pierwszy raz w życiu mi doskwiera? Dzisiaj śniły mi się piaszczyste plaże i wakacje, więc chyba coś jest na rzeczy!

środa, 5 listopada 2014

Historia pewnej czapeczki

Dzisiaj znów męska rzecz. To nieważne, że rok temu zrobiłam komplet szalik + czapka z pięknej włóczki merynosa. To nieważne, że w pocie czoła na cienkich drutach dłubałam z jedwabiu sweterek. Próbą uczucia okazała się czapeczka z czegoś, co ma nie grzać za bardzo i być na "taką pogodę". Długo to trwało. Co wzięłam druty do rąk, żeby zrobić oczywiście coś, co czapeczką nie było, słyszałam pytanie "A co z moją czapeczką". Czułam się z tym źle, ale odwlekałam jej zrobienie.
No to jest, oto ona:

 
Pierwszy raz robiłam czapkę od góry. Nie chciało mi się po prostu próbki robić i liczyć obwodu głowy. A poza tym Wielki Zamawiający nie do końca wiedział, jaka ma być długa. Taki sposób jest dobry właśnie na takie sytuacje...


Czapeczka została zaakceptowana, jest regularnie noszona. Jak widać na załączonych obrazkach sweterek też. Dostałam zielone światło na zrobienie nowego, cieplejszego. Jestem wzruszona i czuję się doceniona :)
  

Dane techniczne:
włóczka Jeans Yarn Art - 1 motek koloru 28. To bardzo fajna i niedroga mieszanka bawełny i akrylu. Osobiście bardzo lubię z niej robić. Kiedyś z tego koloru zrobiłam sweterek połączony nie wiem czy potrzebnie z inną nitką. Póki co sweterek nie doczekał się zdjęć. Inna sprawa, że to taki zwykły, codzienny sweterek i nie ma czym się chwalić :)
Druty: chyba 3 albo 3,5?

Sezon czapeczkowy uznaję za zdecydowanie rozpoczęty i przyłączam się do fajnej akcji-wyzwania z bloga Handmade project. Czapeczek nigdy za dużo!

 

poniedziałek, 27 października 2014

Iść w stronę słońca...

Jesień jest zdecydowanie moją ulubioną porą roku. Może dlatego, że urodziłam się właśnie jesienią? Gdy wszyscy, a w każdym razie większość płacze żegnając lato, ja zacieram łapki. Kończą się letnie upały, których szczerze nie cierpię, a zaczyna czas, który my dziewiarki lubimy - wreszcie można zaprezentować sweterki, szaliczki, czapeczki itd, itp. Oczywiście trochę sobie dworuję, ale naprawdę jesień w jej feerii barw uwielbiam. Na co dzień nie bardzo mam kiedy się nią zachwycać, bo w mieście prawdziwej jesieni nie widać. Szczególnie kiedy mieszka się w centrum, jak ja. Trzeba się ruszyć z domu!


W weekend wybraliśmy się więc do Szklarskiej Poręby, żeby jeszcze nacieszyć oczy. Nie obyło się bez przygód, o tym dalej. Najpierw prezentacja nowego swetra, który ogrzewał mnie podczas wycieczek. Idealnie wkomponowywał się w leśne barwy!






Dane techniczne:
Wzór: Hitch by Mercedes Tarasovich-Clark, płatny. Zrobiłam troszkę dłuższy niż w oryginale. Ponieważ moja włóczka nie zgadzała się do końca z próbką ze wzoru, robiłam wg rozmiaru S (poprawia samopoczucie), ale też odrobinę zmieniałam wymiary, dostosowując do moich potrzeb.
Włóczka: Donegal Lang Yarns, kolor 97 . Dokładnie 6 motków, prawie do ostatniej nitki. Piękny tweed ze 100% wełny. Przyjemny w przerabianiu. Szybko rośnie w rękach :) Kolor wg mnie obłędny! Mnie nie podgryza, po praniu sweter jest miękki i bardzo dobrze się go nosi.
Druty: HH 3,5 i 3.
Sweter robiony w częściach i zszywany. Ma kimonowy rękaw. Wprawdzie zrobiłam próbkę i ta się specjalnie jakoś nie rozciągnęła, ale jednak w praniu rękaw się trochę wyciągnął. Zrobiłam 3/4, a po praniu jest w sam raz :)

A teraz o samej wycieczce. Ponieważ lasy w okolicach Szrenicy są raczej iglaste, to nie widać tam takiej kolorowej jesieni, po jaką przyjechałam. Postanowiliśmy więc pojechać do Świeradowa i górą przejść do Jakuszyc. Pogoda w Szklarskiej była piękna, jak na zamówienie. Podjeżdżając pod wyciąg w Świeradowie coś przeczuwaliśmy widząc wierzchołki góry spowitej chmurami, ale kto by się denerwował... Wjechaliśmy na górę gondolą, co samo w sobie jest dosyć atrakcyjne - pod warunkiem, że coś widać :) Chciałam zrobić zdjęcie ostatnich chwil słońca, ale okazało się, że aparat i owszem wzięłam, ale bez karty... Super. Tego dnia zdjęcia robiłam więc komórką, nosząc aparat w plecaku!


Właściwie ograniczone widoki z gondoli były ostatnimi, jakie widzieliśmy, bo na górze wjechaliśmy po prostu w chmurę. Temperatura ok. 4 stopni. (Sprostowanie na żądanie - temperatura była niższa, 2 stopnie). Super. Złota polska jesień... Niech to szlag. Kiedy na nos spadł mi kawałek lodu z drzewa, zrobiło mi się średnio. Ale co tam, ahoj przygodo!


Przeszliśmy 18 km w chmurze, wietrze i zimnie. Proszę bardzo zrzut z gadżetu:


Przy Chatce Górzystów odważyłam się na chwilę zdjąć kurtkę, kamizelkę, szalik, czapkę i rękawiczki, żeby komórką zrobić zdjęcia sweterka! Miało być tak pięknie...




Z lekko zagryzionymi zębami dodam, że na dole, czyli w Szklarskiej cały dzień była piękna, słoneczna pogoda...
Następnego dnia już nie wybraliśmy się nigdzie dalej, jedynie do Michałowic. Pogoda śliczna. Malowniczo, jesiennie i nie trzeba było przebierać zbyt gęsto nóżkami... A i kopytne się napatoczyły :)



niedziela, 19 października 2014

Ależ ten czas leci! Od ostatniego wpisu znowu minęło troszkę czasu. Wprawdzie przybyło u mnie nowości, bo drutów z rąk nie wyjmuję, ale dziś pokażę zapowiadany już chyba wcześniej sweterek, który w końcu doczekał się przyszycia guzików i może zostać zaprezentowany.




Dane techniczne: włóczka to nieodżałowany Champagne od Grignasco. Nieodżałowany, bo już nie do kupienia... Przyznam się, że mam jeszcze maleńki, ale to naprawdę maleńki zapasik. Na ten sweterek zużyłam 4 motki popielatej i 1 motek czarnej  włóczki, cudownej mieszanki wełny merino z jedwabiem. Robi się z niej przyjemnie, układa się pięknie. Trzeba wziąć pod uwagę, że po praniu się rozciąga. Tu znowu przypominam, bo sama się na własnej skórze przekonałam, że to ważne - prać próbkę! 
Wzór: Alecia Beth, wzór Justyny Lorkowskiej, płatny, dostępny na Ravelry. To już moje drugie podejście do tego wzoru, bo zrobiłam już wg niego bawełniany sweterek. Poprzednio robiłam rozmiar M, teraz S. Grunt to dobre samopoczucie, bo rozmiar S od dawna jest mi niestety daleki :) Ale o tym za chwilę...
Wprowadziłam drobną modyfikację, czyli kontrastowe wykończenie plisy na dole, przy dekolcie i plisy na guziki. Prawie jak Chanel, choć "prawie" robi różnicę, jak wiadomo :)
Druty: oczywiście nie do końca jestem pewna, bo to udzierg, który swoje odleżał czekając na guziki, ale odnoszę wrażenie, że były to druty HH r. 3 na ściągacze i 3,25 albo 3,5 na resztę. Czy to takie ważne? :)
Czego się nauczyłam? Przede wszystkim to drugi sweterek robiony bezszwową metodą Continuous czyli metodą na "C", bo kto jest w stanie to wymówić! Ale też przy okazji nauczyłam się robić dziurki na guziki metodą "one row", czyli po prostu w jednym rzędzie. Wreszcie sposób, który mi odpowiada. Dziurki są równe i ładne. 

O rozmiarze pisałam... Wzięłam się troszeczkę za ten rozmiar, że tak powiem, bo szafa pełna, ale rzeczy jakieś takie za małe się zrobiły. Wszystkie się w praniu nie skurczyły raczej, więc powód zgoła inny. Zachęcona sukcesami jednej ze znajomych, zaczęłam chodzić na zajęcia zumby. Początkowo się troszkę załamałam, ale teraz już jest ciut lepiej. Nie chodzi tu o moją kondycję, bo z tą nie jest nawet tak źle, ale o totalny brak koordynacji ruchów. Nie jestem specjalnie uzdolniona tanecznie, choć mam wyczucie rytmu niezłe. Jakoś jednak nie nadążam za tymi wszystkimi kobitkami, które chyba się na zajęciach zumby urodziły, bo zawsze wiedzą co mają i kiedy zrobić. A ja nie wiem! I widzę w lustrze, że one ręce w górę, a ja w dół. One w prawo, a ja w lewo. Jak już opanuję nogi, to o rękach nie pamiętam. Trudno. Po godzinie wychodzę mokra, że koszulkę wykręcać można i chyba o to głównie chodzi. Poza tym biegam. Albo na bieżni, bo wieczorem nie bardzo mam gdzie, bo już ciemno. Albo jak dziś, na wałach nad Odrą. Rezultaty pewnie nie prędko, bo niestety trzeba swoje odcierpieć, ale może uda się oszczędzić na włóczkach i robić mniejsze sweterki?

poniedziałek, 6 października 2014

Dream Team

Jak mnie nie było, to nie było. Ale jak jestem, to jestem :)

Obiecałam wczoraj coś o wczorajszym spotkaniu napisać. Główną atrakcją były nowe włóczki, które na zamówienie e-dziewiarki.pl przygotowała Pani Marta z zagroda.co. Kolory przepiękne, włóczka to merino superwash, więc jakość ogólnie przednia. Jeszcze jej nie ma na stronie internetowej sklepu, dziś jeszcze cały dzień cieszyłam nimi oczy u siebie. Więc się dzielę!


Włóczki powstały z marzeń, więc i nazwa adekwatna dla tego owocu współpracy - Dream Team. 
A tu Dream Team prawie w całości - Admin zdjęcie robił, więc go nie widać.


Na moich kolanach widać moteczek, który chwyciłam w swe dłonie i tak już zostało. Wczoraj nie mogłam się od niego oderwać, a kiedy po ledwie skończonym obiedzie bezczelnie chwyciłam za druty, siedząc jeszcze przy stole - dodam, że na obiedzie u Mamy mojej - syn mój starszy stwierdził, że jestem uzależniona. Nie zaprzeczyłam, bo po co... Ponieważ kolorów w moich motkach nie brak, robię zupełnie prostą chustę Mara. Bardzo trudno jest tę włóczkę sfotografować. Kolorów jest dużo, ale wbrew temu, co widać na poniższym zdjęciu, pstrokate one nie są. Cudo!!!


Kolejną atrakcją spotkania był Pan Daniel! Poznałam go, kiedy przyszedł kupić włóczkę na kocyk dla dziecka. Początkowo się nie zorientowałam i myślałam, że to po prostu kolejny mąż wysłany po zakupy pierwszej potrzeby. Ale zadawał zbyt fachowe pytania i wiedział jaka jest różnica między Addi Lace i Basic - to go zdradziło. Początkowo troszkę się wahał, kiedy powiedziałam mu o naszych spotkaniach, bo właśnie fakt, że będzie atrakcją troszkę go onieśmielał, ale ostatecznie zaproszenie przyjął. Oczywiście wzbudził spory entuzjazm i zaciekawienie. Był to jak do tej pory pierwszy dziergający dorosły mężczyzna na naszym spotkaniu. Mam nadzieję, że nie ostatni!


Pan Daniel jest Anglikiem, prowadzi zajęcia w jednej z wrocławskich szkół językowych. Po polsku mówi fantastycznie i obawiam się, że nawet chwilami lepiej niż wielu Polaków. Jako lingwista potrafi wyłapać różne niuanse językowe, których przeciętny zjadacz chleba sobie nie uświadamia. Jest bardzo sympatyczny, więc mam nadzieję, że banda dziewiarek go nie wystraszyła i wróci :)

niedziela, 5 października 2014

Miesiąc ciszy, ale nie nudy

Strasznie dawno mnie tu nie było! Magda spytała mnie  "kiedy będzie nowy post? co zaglądam, ciągle ten facet z kawą!" No to proszę bardzo.

Dni mijają mi bardzo szybko, a dużo się działo, bo i spotkania dziewiarskie były i różne wydarzenia też z pasją wspólną związane. Od początku może. Na 6 września było pierwsze powakacyjne spotkanie w e-dziewiarce na Staszica. Frekwencja była, że tak powiem, spora. Świetne spotkanie jak zwykle do późnych godzin. Dużo śmiechu, ploteczek i oczywiście wspólne dzierganie. Było mi bardzo, ale to bardzo miło, bo dwie koleżanki dziewiarki przyniosły bluzki wykonane wg mojego pomysłu z bambusa Mondiala. Inspiracją okazał się także szal wg projektu Kierana Foley. Z tego co widzę, wzór ten bardzo się spodobał i dobrze, bo wart trudu :)
Ja pochwaliłam się moją ażurową bluzką z włóczki Merinosilk 25, której poświęcę pewnie oddzielny post. Włóczce, nie bluzeczce. Chociaż może jednej i drugiej. Zobaczymy.



Zużyłam na nią trzy motki, robiłam chyba na drutach 4. Ale oczywiście nie pamiętam. Wzór z Sandry, oczywiście z modyfikacjami.

Później, 21 września była Folkfiesta, impreza organizowana przez Krzywy Komin przy ul. Dubois, w której też e-dziewiarka uczestniczyła.

      

Zainteresowanych było sporo. Okazuje się, że chętnych do dziergania nie brakuje. Cieszy mnie to zawsze.


W trakcie imprezy był ustanawiany rekord w robieniu wielkiej chusty.



Ostatecznie chusta została wykonana przy współudziale 26 osób, jej bok mierzy 184 cm.
Jej wykonanie zajęło 5 godzin - nudy nie było!

Udzielałam się też medialnie :) Jak widać o naszej pasji mówiłam z pasją!


Nawiasem mówiąc mam na sobie bawełniany sweterek nie pokazywany jeszcze na blogu. Musi się doczekać swojej sesji :) To wzór Justyny Lorkowskiej Alecia Beth. Przez wrzesień nie próżnowałam robótkowo wcale, bo zrobiłam jeszcze jeden sweterek wg tego samego wzoru.

No i zrobiłam kardiganik z kaszmiru od Pana Langa. Pokazałam go na wczorajszym, październikowym spotkaniu na Staszica.


Wbrew obawom, 8 motków wystarczyło na jego zrobienie. Namęczyłam się bardzo przy jego wykańczaniu, bo faktyczni kaszmiru miałam na styk i zabrakło mi trochę, więc skróciłam rękawy, prując główkę rękawów. Nie wiem, co mnie opętało i usiłowałam następnie wszyć rękawy znalezionym w internecie jakimś nowym dla mnie "fantastycznym" sposobem. Po ok. 10 próbach wpadłam w histerię, stwierdziłam, że rzucam dziewiarstwo. Ale grupa wsparcia w postaci Mariolci i Magdy pomogła. Ostatecznie wszyłam rękawy jak Pan Bóg przykazał. Ale... pomimo, że robiłam wg wzoru z gazetki FAM, z niewielkimi własnymi modyfikacjami w postaci innych wykończeń, przeceniłam swoje obfite kształty wybierając rozmiar między M a L. I źle, bo po wypraniu sweterek jest jednak ciut za szeroki i ma za długie rękawy. A przecież je skracałam! Jest też za szeroki w ramionach. Ponieważ musi być idealny, będę pruć! Nie obawiam się, bo wiem już, że kaszmir na tym nie ucierpi, a przyjemność jego przerabiania sprawia, że nie jest mi straszne wykonanie go prawie od nowa. Ale dzięki oszczędnościom na bokach, będzie dłuższy troszkę. Ot zrobiłam całkiem udaną, dużą próbkę :) Dodam, że mniejszą też oczywiście zrobiłam. Ale chyba nie wyprałam... A zawsze mówię - prać próbki! Tak to niecierpliwość została ukarana troszkę.

Spotkanie przyćmiły nowe, fantastyczne włóczki przygotowane specjalnie dla e-dziewiarki przez Martę z Zagrody. Jak wiadomo Pani Marta włóczki farbować potrafi cudnie, a te nowości po prostu mnie oczarowały. Nie muszę chyba pisać, że stałam się natychmiast posiadaczką wybranego na razie jednego koloru, a właściwie to nie jednego koloru, tylko kolorowego cuda, z którego już powstaje chusta. Ale o tym w kolejnym poście.

wtorek, 2 września 2014

Męska rzecz

Wśród koleżanek dziewiarek hasło "robię męski sweter na drutach 2,5" wzbudzało szacunek, zwłaszcza kiedy dodawałam, że mężczyzna ma ponad 190 cm wzrostu i zażyczył sobie sweterek z długim rękawem z jedwabiu... "Bo miły, nie gryzie". No pewnie, że nie gryzie. Ja gryzę po przerobieniu tylu oczek!

Sweterek miał być prosty, lekko dopasowany i z niezbyt głębokim wycięciem pod szyję. Jest tak, jaki miał być. Taki jedwabny T-shirt z długim rękawem. Po próbach i testach został zaakceptowany, a Wielki Zamawiający zgodził się pokazać. Był cierpliwy, dziękuję!





Dane techniczne:
Wzór - bez wzoru, z głowy, czyli z niczego. Przód i tył w kawałkach, zszywane. Ramiona i podkrój pod szyją kształtowane rzędami skróconymi. Rękawy dorabiane od góry i zszywane.
Włóczka - ukochany przeze mnie jedwab Bourette Campolmi, kolor khaki. Troszkę więcej niż jedna cewka. Włóczka jest świetna nie tylko w robieniu, ale i w noszeniu. W sumie przerobiłam jej sporo, biorąc pod uwagę wcześniejszą moją oversizową bluzkę. To właśnie pod jej wpływem, a raczej za jej dotknięciem jak czarodziejską różdżką, Wielki Zamawiający został Wielkim Zamawiającym. A trzeba wiedzieć, że wcześniej nie chciał nigdy, żeby coś mu wydziergać. Myślę, że to bardzo dobra rekomendacja :)
Druty Addi 2,5.

niedziela, 24 sierpnia 2014

Wróżka

Mariolcia mówi do mnie Czarodziejka, a to prawie Wróżka, prawda? W poprzednim wpisie było "czary-mary", a teraz jest... "Wróżka". A dokładniej do kiosków trafił wrześniowy numer miesięcznika "Wróżka". No i co z tego, można by się zastanawiać. Otóż dla mnie to duże wydarzenie, bo jest w nim artykuł o dziewiarkach-blogerkach, w tym o mnie. Wielkie to doprawdy dla mnie wyróżnienie, że autorka artykułu umieściła mnie w tak doborowym towarzystwie, jak Dorota, Zdzid i Kasia. Zanim zaczęłam moją przygodę z prowadzeniem bloga, znałam ich blogi już wcześniej i do głowy mi nawet nie przyszło, że z czasem i ja trafię do blogosfery. Co więcej, że znajdę w niej pokrewne dusze, nawiążę nowe znajomości, że moje życie zawodowe będzie związane z dziewiarstwem poniekąd. Naprawdę to fantastyczne uczucie, kiedy to co lubię robić jest zauważane i doceniane. 

Dziękuję bardzo za wszystkie odwiedziny, za miłe komentarze. To naprawdę dodaje mi energii i jest zachętą, by rozwijać swoją pasję i dzielić się nią.


Aktualnie na drutach nie mohair :), ale len Campolmi Twins. Pomysł z głowy, jeszcze nie do końca sprecyzowany, choć już czas najwyższy się zdecydować. Wprawdzie już koniec lata, ale bluzka z lnu ma mieć dłuższy rękaw, więc mam nadzieję, że jeszcze się uda ją w tym sezonie ponosić. Nie mogłam się powstrzymać od przerobienia tego lnu. Jest absolutnie fantastyczny! Pięknie się układa, jeszcze przed praniem jest jak na len bardzo miękki, a sądzę, że po praniu jeszcze zmięknie. Zaczęłam wcześniej bluzkę z lnu Lenka, ale skręcała się niemiłosiernie, więc ją porzuciłam i trochę się do lnu zniechęciłam. Ale jedna z klientek przyniosła pokazać mi Twins w wyrobie i zachorowałam natychmiast. Mimo posiadania sporych zapasów i obietnic dawanych samej sobie, że powstrzymam się na jakiś czas od nowych zakupów włóczkowych, nabyłam Twins i nie żałuję ani ciut. 

niedziela, 17 sierpnia 2014

Czary mary





Dane techniczne:
Wzór: Magic Waves by Kieran Foley - to kolejny szal wg jego projektu. Bardzo mi się podobają jego surowe, graficzne ażury.
Włóczka: Merino 400 Color 011 firmy Lang Yarns, 2 motki do ostatniej niteczki. Piękna, delikatna, jak widać miękko układająca się włóczka. W głowie mam kolejny pomysł na połączenie wersji kolorowej z jednobarwną. Bardzo, bardzo przyjemnie się z niej dzierga.
Druty HH 3.

Szal powstał w czasie urlopu. Słuchałam robiąc go kolejnej już książki Charlotte Link, tym razem "Przerwane milczenie". Polecam bardziej "Dom sióstr", od której to książki rozpoczęłam czytanie kolejnych pozycji tej autorki.

piątek, 15 sierpnia 2014

"W" jak Wniebowzięcie

Moja koleżanka była na wycieczce koło Javornika w Czechach. Znalazła tam coś, co pasuje bardzo do dzisiejszego święta, pozwoliła mi się tym podzielić, co niniejszym czynię.
Agnieszka nazwała tę figurę Matką Boską Wszystkich Druciarek.


Figura i oczywiście jej przyozdobienie zachwyciło mnie!

Jakiś czas temu natknęłam się także na obraz, który wg źródeł jest najprawdopodobniej najstarszym przedstawieniem sztuki dziewiarskiej w malarstwie. Obraz autorstwa Mistrza Bertrama pochodzi z XIV wieku i znajduje się w Hamburgu w Kunsthalle Museum.


Więcej można poczytać tutaj klik

Miłego odpoczynku. Ja idę na kolejną wycieczkę w góry :)

środa, 13 sierpnia 2014

"W" jak wodospad i woda najlepiej chłodna

Od razu zaznaczę, że zdecydowanie nie jestem zapaloną cyklistką. Wręcz przeciwnie, nie przepadam, a nawet się trochę boję, bo kiedyś się dość poważnie na rowerze połamałam. Ale po pierwszej niezbyt udanej próbie jazdy na bardzo niewygodnym siodełku, wczoraj znów się zdecydowałam na wycieczkę rowerową. Tym razem dłuższą, bo ze Szklarskiej do Przesieki, do wodospadu Podgórnej. Nie widziałam go wcześniej, a ciekawa byłam. Dojechałam...


Jak widać nie jestem specjalnie szczęśliwa. Rower nie jest moim żywiołem, a kondycję mam dość fatalną. Ale widoki były piękne naprawdę i wodospad wart zobaczenia, ludzi przy nim naprawdę niewiele, co jest miłą odmianą po tłumach przy wodospadach Szklarki czy Kamieńczyka. 

Dzisiaj znowu był rower, ale tym razem w stronę Jakuszyc, na borówki czerwone, w moim domu rodzinnym mówi się na nie gogodze. Zebrałam troszkę, będą może ze dwa słoiczki konfitury do mięsa.
W drodze powrotnej krótki postój przy strumieniu.




Ale żeby nie było wrażenia, że ja ciągle taka aktywna niby jestem, to proszę bardzo akcent dziewiarsko-ogródkowo-próżniaczy.


Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...

Etykiety

alize flower alpaca alpaka Alta moda Alpaca Lana Grossa komin otulacz Aniversario Artesano audiobook Ayatori bamboo fine bambus Batik bawełna bawełna anilux bawełna turkusowy beret biżuteria Boo Knits bouclé Bransoletka Caprice bransoletki z koralików bransoletki z koralików Toho Bretania Brushed Lace Candombe cascade yarns Cereza champagne chevron chiagoo Chorwacja chusta na drutach chusta na szydełku Cleopatra Wrap color affection czapka czapka na drutach Czesław Miłosz delicious delight dodatki na drutach dodatki na szydełku donegal Dream team dreiklang drops Drutozlot druty e-dziewiarka Ella Elton entrelac extra klasse fair island Feng Shui filigran Zitron Filisilk frędzle ginkgo granny square greina Hania Maciejewska himalaya kasmir Impressionist Sky islandzkie swetry lopi Jaipur Hat jedwab bourette jedwab traumseide jedwabny sweter Justyna Lorkowska kardigan Karkonosze kaszmir kelebek bawełna motylek kid seta Gepard Kid Silk kiddy's mohair ISPE kitchener Knit Pro Knitting for Olive kocyk dla dziecka kolczyki kolczyki rivoli Swarovski kolory Koniec świata kot książki lace Lace Lux Lana Grossa Lanesplitter skirt Lang Yarns len letni sweter na drutach loden macooncolor Malabrigo Manos Marte Matisse Blue mechita merino Merino 400 Lace Color merino sweter szary męski sweter mille colori baby mille colori big missoni mohair Mohair by Canard mural Muzyka narzęzia nauka Normandia Noro Ochre organico Out of Darkness Pan tu nie stał panda Pat Metheny patina Persia Pięćdziesiąt twarzy Greya Piosenka o końcu świata piórkowy sweter Playa podróże Pokoje pod Modrzewiem powidła Praga próbka przelicznik jednostek przepisy przędzenie rękawy Rios Riva rivoli rzędy skrócone seidenstrasse shadow wraps skarpetki na drutach sklep Makunki Sock sock Malabrigo soft bamboo Solare Mondial spotkania dziewiarek spódnica na drutach storczyki Storm street chic surf Swarovski sweet dreams sweter na drutach sweter na drutach z mohairu Szal Citron szal estoński szal na drutach Szklarska Poręba Szklarska Poręba Karkonosze sznurek bawełniany sznury szydełkowo-koralikowe szydełko szydełko tunezyjskie Światowy Dzień Dziergania w Miejscach Publicznych techniki Toho triologie Turner tutorial tweed Twins Campolmi Vaa wakacje wełna Wenecja Whales Road Wilno włóczka na szal włóczka ręcznie farbowana wnętrza Wrocław wykończenia zagroda zamówienie Zapach Trzcin ZickZack zitron

Translate