Trafiło mi się takie dodatkowe zlecenie polegające na objechaniu południa naszej pięknej ojczyzny i wykonania tzw. audytu w placówkach zajmujących się sprzedażą czegoś tam, dla jakiejś tam firmy. Ponieważ mam dość skomplikowaną sytuację życiowo-finansową zlecenia się podjęłam ochoczo, bo muszę kupić lodówkę i ten planowany zakup przyprawia mnie o zawroty głowy. Nie wiem, co sobie myślałam uważając, że wystarczy mi na wykonanie zadania 4, no a już maksymalnie 5 dni. Musiałam odwiedzić 95 placówek. Zaczęłam oczywiście od Wrocławia, ale byłam też w: Oławie, Brzegu, Nysie, Opolu, Raciborzu, Katowicach, Gliwicach, Bytomiu, Zabrzu, Czeladzi, Chorzowie, Tychach, Żorach, Tarnowskich Górach, Dąbrowie Górniczej, Rudzie Śląskiej, Rybniku, Sosnowcu, Chrzanowie, Krakowie, Myślenicach, Nowym Targu, Nowym Sączu, Jaśle, Krośnie, Przemyślu, Rzeszowie, Dębicy, Tarnowie, Bochni, Suchej Beskidzkiej, Żywcu, Jastrzębiu Zdroju, Częstochowie, Wałbrzychu, Szczawnie Zdroju, Bielawie, Świdnicy... Chyba niczego nie pominęłam. Zajęło mi to oczywiście więcej czasu niż zakładałam, przejechałam ponad 2000 km, ale się udało. Nie byłam sama, był ze mną Mężczyzna Z Którym Mieszkam (zwany dalej M). "Zwiedzanie" galerii handlowych nie jest moją pasją. Natomiast inni chyba to lubią, bo wszędzie było pełno ludzi. To dziwne w dobie (podobno) kryzysu.
W międzyczasie musieliśmy oczywiście nocować i było z tym trochę śmiechu. Ponieważ nie wiedziałam w jakiej miejscowości będziemy spać, niczego nie planowałam, bo zależało to od tego gdzie nas zastanie noc. Pierwszą noc spędziliśmy w Rudzie Śląskiej. Byłam zmęczona, zdenerwowana, a raczej wyprowadzona z równowagi Górnym Śląskiem, oznakowaniem miast oraz tym, że miasta tam przechodzą jedno w drugie w taki sposób, że po jednej stronie ulicy jest miasto A, a po drugiej miasto B. Więc oczywiście źle zaplanowałam to wszystko, bo zamiast wpisać w mapkę wszystkie punkty na Górnym Śląsku i jakoś logicznie ułożyć tę trasę, wydrukowałam sobie trasę miastami i punktami w tych miastach. W większości było po jednym punkcie w mniejszym mieście. Do tego roboty drogowe, pani z GPS, która cały czas w związku z tym obliczała trasę ponownie. Miałam dość. Po przybliżeniu mojego nastroju, wracam do noclegu. Otóż miało być tanio, bo to w końcu nie wakacje były. Jak tanio, to nie oczekuje się luksusów. Znaleźliśmy jakiś hostel w internecie, dokonaliśmy rezerwacji telefonicznie i pani z GPS zaprowadziła, dodam że okrężną drogą, bo były objazdy. Podjeżdżamy pod hostel - jednopiętrowy barak na terenie jakiejś bazy transportowo-budowlanej, teren oświetlony latarnią, na zewnętrznych schodkach kilku ogolonych półgołych facetów pijących piwo. Hmm... Miało być tanio, niekoniecznie luksusowo, ale... Spojrzeliśmy na siebie z lekką obawą i brakiem decyzji co do tego, czy już stąd idziemy, czy jeszcze nie. Zastukaliśmy do drzwi z napisem "Biuro" - na szczęście nikt nie otworzył. Ufff! Okazało się, że to nie ten hostel! "Nasz" był na tym samym terenie, również nastawiony na robotników budowlanych, ale w miarę przyzwoity i czysty. Daliśmy radę.
Ale przy okazji miałam takie przemyślenie, że gdybym była sama, to musiałabym spać w droższym miejscu, bo sama w życiu bym tam nie nocowała. I bądź tu dzielną kobietą! Takie tanie noclegi w miastach są zazwyczaj mocno szemrane. Podkreślam, że w miastach, bo na terenach turystycznych można znaleźć nocleg w agroturystyce za małe pieniądze i w sympatycznych przynajmniej warunkach. Czego również doświadczyliśmy w okolicach Nowego Sącza.
|
Widok na stajnię z efektownymi dekoracjami |
Tamże spędziliśmy niedzielę, bo niestety okazało się, że musimy czekać do poniedziałku, bo w niedzielę punkt objęty audytem jest nieczynny. Pech. Ale za to przespacerowaliśmy się trasą (mocno pod górę), przygotowaną jako coś w rodzaju tajemnic różańca, a później drogi krzyżowej. Przygotował to jakiś ksiądz na pamiątkę którejś rocznicy swojego kapłaństwa i wszystko byłoby dobrze, gdyby na końcu nie umieścił swojej podobizny w kapliczce. Całość stała się dla mnie egzemplifikacją ludzkiej pychy. Ale poszczególne kapliczki były jedyne w swoim rodzaju.
|
Przykład kapliczki - zwracam uwagę na aniołki! |
|
I jeszcze jedna |
|
No i ta z portretem księdza... |
|
Ksiądz uwiecznił się także na większej kapliczce |
Na szczycie poza kapliczką były także spore ilości jeżyn - bardzo dawno ich nie jadłam w takich ilościach, mniam.
Przejeżdżaliśmy jak błyskawice przez Przemyśl, który mnie zachwycił. Z pewnością tam wrócę, bo zaskoczona byłam, jakie to piękne miasto. Podobał mi się także i również mnie zaskoczył, Tarnów. Nie byłam tam wcześniej i stwierdzam, że to urokliwe miasto.
|
Widok na Rynek (i piękny księżyc) |
Za to Częstochowa pokazała mi chyba swoje najgorsze oblicze - mówię tu z punktu widzenia osoby, która nie przyjechała tam zwiedzać, a jedynie załatwić sprawę i wyjechać. Koszmar - korki niczym chyba nie uzasadnione, bałagan ogólny i jakaś taka prowincjonalność (w złym znaczeniu). Miasto wygląda jakby nie miało gospodarza. A turystów tam zdaje się trochę przyjeżdża i to z całego świata. Co na własne oczy widziałam, bo na koniec poszliśmy jeszcze zobaczyć Jasną Górę.
A po powrocie miałam oczywiście masę pracy, nadrabiania różnych zaległości i zdecydowanie brak czasu na cokolwiek.
Przemyślenia mam też takie, że jest jeszcze mnóstwo miejsc, w których nie byłam, a być warto. Przy kolejnym tego typu zleceniu postaram się mieć trochę więcej czasu na realizację, żebym mogła się zatrzymać i zobaczyć to, co mijam lub mam w pobliżu.
W sobotę tydzień temu byłam natomiast na comiesięcznym spotkaniu w e-dziewiarce. Ubrałam skończony Kelebek czyli Motylka, ale musi jak zwykle poczekać na zdjęcia. Zresztą mam więcej zdjęć do zrobienia tylko ciągle mi coś staje na przeszkodzie. Na spotkaniu poznałam nowe, sympatyczne osoby. Spotkałam równie sympatyczne znane mi wcześniej koleżanki. No i poza Filisilkiem na szal (pierwszy motek od przyjaciółki mi się skończył), nabyłam alpakę Dropsa na długo oczekiwaną przeze mnie Dalhię. I Dalhia rośnie, strasznie mnie ciekawi jaka będzie. To pierwszy projekt, jaki robię w miarę trzymając się czyjegoś wzoru.
Przypadkiem zmieniłam coś w ustawieniach bloga i teraz nie wiem, jak zrobić ramkę do zdjęć... Hmm, może mi ktoś pomóc?