Dzień za dniem mija, nawet nie wiem kiedy minęło tyle czasu! Nie odzywam się blogowo, bo wszystkie sprawy zawodowe bardzo mnie pochłaniają. Wielką radość mi sprawia, że wszystko idzie do przodu, nudy nie ma :)
W połowie lipca było drugie spotkanie Pod Modrzewiem, zdjęć niestety brak, bo nie miałam czasu ich robić, zajęta moimi fantastycznymi gośćmi, a Magdy tym razem zabrakło. Ale dla tych, co są ciekawi - było super! Siedziałyśmy do bardzo późnych godzin, aż żal było iść spać! Takie babskie pogaduchy są bardzo, bardzo inspirujące, motywujące i dające wiele pozytywnej energii. W sierpniu nie uda się zorganizować spotkania, bo nie mam wolnego weekendowego terminu, ale myślę, że we wrześniu już tak. Informacje będą na pewno na fejsie.
Wszystkim dziewczynom, które do mnie przyjechały bardzo serdecznie dziękuję! Jesteście wspaniałe!
Na poprzednie, pierwsze spotkanie Ela z Jeleniej Góry przywiozła prześliczny sweterek. Od razu pomyślałam, że to idealny wzór na wypróbowanie nowych włóczek. I choć zgodnie z oryginalnym wzorem jedna z nitek powinna być dużo grubsza, ja zrobiłam z dwóch cieniutkich. Inspirując i sugerując się sweterkiem Eli postanowiłam robić rozmiar XL. Prawdę mówiąc trochę przesadziłam, chciałam, żeby sweterek był luźny, ale trochę mniej. Nie zmienia to jednak faktu, że bardzo mi się podoba, a przy okazji przekonałam się, jak bardzo jest to wydajna włóczka!
Zdjęcia zrobiłam w pomieszczeniu i na zewnątrz, żeby pokazać tę włóczkę w różnym oświetleniu. Bardzo mi się ten kolor podoba. Teoretycznie to kolor curry, ale prawdę mówiąc dla mnie on ma kolor takiego soku pomarańczowego z kartonu, czyli oczywiście nie ma nic wspólnego ani z prawdziwą pomarańczą, ani z kolorem pomarańczowym:)
Sweter zrobiłam w ekspresowym tempie, jak na taką cieniznę, bo robiłam go tydzień. W każdej wolnej chwili. Po czym czekał na zdjęcia jak widać długo. Cóż, brak czasu i nastroju do zdjęć. Dzisiaj akurat luźny dzień się trafił, więc się udało.
Jak widać chociażby na powyższym zdjęciu sweterek jest naprawdę spory, ale leciuteńki! Wprowadziłam drobną modyfikację oryginalnego wzoru, a mianowicie na ramieniu jest łączony graftingiem, ale powiem szczerze, że jeśli będę robić według tego wzoru jeszcze raz, to zrobię tak, jak projektantka napisała. Szew na ramieniu lepiej by trzymał fason sweterka. Trzeba jednak przyznać, że łączenie ramienia jest prawie niewidoczne.
Dane techniczne:
Wzór: Elton Joji Locatelli do kupienia na Ravelry TUTAJ
Włóczka: Brushed Lace kolor 3034 KLIK - zużyłam 3 motki i Kid Mohair 1 ply kolor 1134 KLIK - zużyłam niecałe dwa motki. Myślę, że gdybym robiła mniejszy, to nawet jeden by może wystarczył.
Druty: HH 2,75
Wykończenia zarówno dołu, góry, jak i listwy guzikowe robiłam łącząc obie nitki, bo pojedyncza była według mnie zbyt wiotka. Włóczki są niezwykle delikatne, pięknie się układają i robienie z nich jest naprawdę przyjemnością!
Sweter bardzo dobrze wygląda z sukienką, ale nosiłam go także na wieczornym spacerze, bo w górach wieczorem, w lesie jest dość chłodno nawet w te letnie dni. Sprawdził się znakomicie :)
Zdecydowanie przechodzę jakąś "fazę żółtą", bo ten kolor w różnych odmianach przyciąga mój wzrok, jak magnes. Kuszą mnie inne kolory tej włóczki, szczególnie przepiękny kolor koniakowy, ale nie jestem przekonana, czy to "mój" kolor. Ale jak nie spróbuję, to się nie dowiem. Mam jeszcze sporo moherków w moich zapasach, więc może jakieś połączenia zrobię, kto wie. Głowa pełna pomysłów, włóczek nie brakuje, gorzej z czasem!