W ubiegłą sobotę byłyśmy z Dorotką czyli Knitologiem na koncercie Aleksandry Kurzak w Narodowym Forum Muzyki. Koncert oczywiście w ramach Wrocław Europejska Stolica Kultury 2016. Jak już pisałam wcześniej, imprez różnych sporo, tym razem wybrałyśmy operę. Wielką wielbicielką tego gatunku muzyki była moja ukochana Babcia i to jej zawdzięczam to, że widziałam wiele przedstawień, bo zabierała mnie do opery bardzo często. We Wrocławiu jest piękna Opera, przypominająca z zewnątrz troszkę słynną La Scalę. Poziom muzyczny już pewnie nie ten, ale aż tak się nie znam, więc się nie wypowiem. Faktem jest, że w ciągu ostatnich kilku lat organizowanych było wiele wydarzeń, które popularyzowały przedstawienia operowe - przede wszystkim były to przedstawienia w plenerze, albo w nietypowych miejscach. Byłam na dwóch czy trzech, ale szczerze mówiąc zdecydowanie wolę tradycyjne wyjście do opery. Ma na to niewątpliwie wpływ sama atmosfera wnętrza tego budynku. Piękna sala, przeszklone kuluary, eleganccy panie i panowie. W dzieciństwie mnie to bardzo fascynowało. NFM jest zupełnie inne. Nowoczesne wnętrze, moim zdaniem bardzo ciekawe. Świetna akustyka sali koncertowej. Byłam tam na razie trzy razy i mam nadzieję na więcej.
Sobotni koncert w NFM podobał mi się. Aleksandra Kurzak wystąpiła z Roberto Alagna, który to jest jej mężem, ale co nas to obchodzi :) Pan Alagna śpiewał dobrze, pewnie bardzo dobrze, ale nie miał tego czegoś, co powoduje, że chce się słuchać dalej. Ciarków na plecach nie było, a jak słucham takiego np. Pavarottiego, to i owszem. Pani Aleksandra Kurzak natomiast "dawała radę", jak mówi młodzież i nie tylko. Ma w sobie dużo wdzięku i to oczywiście ma również znaczenie. No i fakt, że to nasza krajanka, skończyła Akademię Muzyczną we Wrocławiu :). Oczywiście nie byłybyśmy babami, gdybyśmy nie podziwiały jej wyglądu w pierwszej części koncertu. Wyglądała pięknie w czerwonej sukni z białym szalem na ramionach - Dorotka stwierdziła, że "szal to byśmy jej ładniejszy zrobiły", no ale to jakby poza dyskusją. W drugiej części było gorzej, bo suknia taka trochę jakby z imprezy przy basenie. Sorry za szczerość... Ale w końcu poszłyśmy słuchać, a nie patrzeć, choć akurat w przypadku Aleksandry Kurzak jedno i drugie jest przyjemnością. Zdjęcia z koncertu można zobaczyć np. tutaj
KLIK. Wieczór był bardzo miły, zarówno koncert, jak i oczywiście towarzystwo :)
Wykorzystałam Dorotkę, po raz kolejny zresztą, do zrobienia zdjęć. Specjalnie na tę okazję ubrałam bluzeczkę z takiej samej włóczki, jak ta z "sesji samochodowej", tyle że w kolorze czarnym. Włóczka o nazwie Aria zdecydowanie na koncert muzyki operowej pasowała :)
|
W przeszklonym budynku za mną, czyli Narodowym Forum Muzyki, odbija się gmach Opery |
Bluzka jak to ostatnio u mnie prosta zupełnie, ale wykończona u dołu korpusu i rękawów niewielkim ażurem. Z tej włóczki zrobiłam już wcześniej inną bluzkę, której nie nosiłam i nie pokazywałam, bo jakoś jej nie lubiłam. Denerwowało mnie to, że leży w szafie bez sensu, więc ją sprułam i przerobiłam. Nowa odpowiada mi zdecydowanie bardziej, choć nie wiem dlaczego Aria w kolorze czarnym jest jakaś taka sztywniejsza od tej złotej. Nie układa się tak samo, mimo że robiłam również na tych samych drutach czyli na trójkach.
|
W tle budynek NFM |
Przede mną urlop i nie wiem, co mam zabrać do dziergania... pewnie jakiś szal.