Obecnie większość z nas dziewiarek korzysta zapewne z internetu i stron typu Ravelry lub Pinterest, które to są źródłem niekończących się inspiracji. Ja to się już nawet boję te strony otwierać, bo zapadam się w nie, jak w czarną dziurę i mogę tak spędzić dużo czasu, przeglądając zdjęcia cudownych dzianin i myśląc, co chciałabym sobie zrobić. Jak już się tak nasycę, to robię kolejny, najprostszy na świecie sweter, bo takie lubię najbardziej :) Mimo jednak tych elektronicznych zasobów, bardzo chętnie sięgam do tradycyjnych wydawnictw, których mam na półce całkiem sporo.
W okresie fascynacji estońskimi ażurami kupiłam kilka pozycji, w których znajduje się mnóstwo wzorów do wykorzystania przede wszystkim w ukochanych przeze mnie szalach. Choć ostatnio robię ich jakby mniej - bo ile można? - to sam sposób wydania tych książek sprawia, że po prostu sprawia mi przyjemność ich oglądanie. Kiedyś wydawało mi się, że te książki są bardzo drogie. Zmieniłam jednak zdanie, bo... no właśnie, dlaczego?
Porozmawiajmy o pieniądzach, gentlemenem nie jestem, więc mogę :) Zazwyczaj koszt jednego wzoru na Ravelry to +/- 25 zł. Biorąc pod uwagę, że w tego typu książkach jest z pewnością więcej niż 4 wzory, to uważam, że warto je kupować (chociaż kosztują zazwyczaj około 100 zł) i traktować je jako swoistą inwestycję/oszczędność. Dlaczego tak myślę? W części z nich są opisy na gotowe dzianiny, jak np. w Refined Knits, a w innych po prostu masa wzorów, na podstawie których można tworzyć swoje własne. Znajdziecie w nich wiele znajomo wyglądających schematów, bo "nic nowego pod słońcem" i są one często wykorzystywane przez projektantów na całym świecie w projektach, które możecie kupić np. na Raverly, rozpisane dla poszczególnych rozmiarów lub wykorzystane jako element szala czy chusty.
Żebym była jasno zrozumiana - nie mam absolutnie nic przeciwko kupowaniu wzorów od projektantów! Sama kupuję chętnie, bo jak już kiedyś napisałam, uczę się dzięki temu, bo czasami są to nowe dla mnie rozwiązania. Kiedy jednak potrafimy troszkę więcej niż dziergać wg gotowego wzoru, można pokusić się o wykorzystanie swoich umiejętności oraz schematów z tych książeczek i stworzyć coś własnego :) I Ty zostań projektantką! Często publikowane na Raverly wzory są po prostu najprostszymi swetrami robionymi od góry, z umieszczonym mniej lub bardziej skomplikowanym ażurem, w którym również nie ma nic "autorskiego". Albo stały i powielany model chusty, w którym zmienia się szczegół. Pewnie się na mnie jakaś projektantka obrazi, ale wiem, że to nie tylko moja opinia. W końcu na co dzień spotykam się głównie z dziewiarkami, które prezentują ich punkt widzenia :) Ale jak to w życiu bywa, kij ma dwa końce - są osoby, które nic same nie wymyślą, korzystają wyłącznie z gotowców i dla nich właśnie te gotowce powstają. No i dobrze! Przymusu kupowania nie ma, jest popyt - jest podaż. I super! Przygotowanie takich szczegółowych opisów wymaga zresztą sporo pracy - opis, testy, zdjęcia itp. A za pracę należy się wynagrodzenie. Ja nie mam z tym problemu. Niewątpliwą zaletą jest to, że niektóre przynajmniej wzory na Ravelry można kupić w języku polskim. Chociaż nawet nasze rodzime projektantki czasami nastawiają się wyłącznie na rynek zagraniczny lub przynajmniej anglojęzyczny. To po prostu biznes, nie ma się co dziwić. Zdecydowanie więcej osób na świecie włada językiem angielskim, niż polskim. Powiem szczerze, że ze względu na niejednoznaczność terminologii dziewiarskiej w języku polskim, sama chętniej sięgam po te w języku angielskim - chociaż angielskim władam na poziomie ciut może bardziej niż podstawowym, a może jednak podstawowym. Jak widać na jednym ze zdjęć mam również książkę w absolutnie egzotycznym języku, kupiłam ją dla schematów. Bardzo teraz modnych i wykorzystywanych wszędzie w dziewiarskich projektach :)
Żebym była jasno zrozumiana - nie mam absolutnie nic przeciwko kupowaniu wzorów od projektantów! Sama kupuję chętnie, bo jak już kiedyś napisałam, uczę się dzięki temu, bo czasami są to nowe dla mnie rozwiązania. Kiedy jednak potrafimy troszkę więcej niż dziergać wg gotowego wzoru, można pokusić się o wykorzystanie swoich umiejętności oraz schematów z tych książeczek i stworzyć coś własnego :) I Ty zostań projektantką! Często publikowane na Raverly wzory są po prostu najprostszymi swetrami robionymi od góry, z umieszczonym mniej lub bardziej skomplikowanym ażurem, w którym również nie ma nic "autorskiego". Albo stały i powielany model chusty, w którym zmienia się szczegół. Pewnie się na mnie jakaś projektantka obrazi, ale wiem, że to nie tylko moja opinia. W końcu na co dzień spotykam się głównie z dziewiarkami, które prezentują ich punkt widzenia :) Ale jak to w życiu bywa, kij ma dwa końce - są osoby, które nic same nie wymyślą, korzystają wyłącznie z gotowców i dla nich właśnie te gotowce powstają. No i dobrze! Przymusu kupowania nie ma, jest popyt - jest podaż. I super! Przygotowanie takich szczegółowych opisów wymaga zresztą sporo pracy - opis, testy, zdjęcia itp. A za pracę należy się wynagrodzenie. Ja nie mam z tym problemu. Niewątpliwą zaletą jest to, że niektóre przynajmniej wzory na Ravelry można kupić w języku polskim. Chociaż nawet nasze rodzime projektantki czasami nastawiają się wyłącznie na rynek zagraniczny lub przynajmniej anglojęzyczny. To po prostu biznes, nie ma się co dziwić. Zdecydowanie więcej osób na świecie włada językiem angielskim, niż polskim. Powiem szczerze, że ze względu na niejednoznaczność terminologii dziewiarskiej w języku polskim, sama chętniej sięgam po te w języku angielskim - chociaż angielskim władam na poziomie ciut może bardziej niż podstawowym, a może jednak podstawowym. Jak widać na jednym ze zdjęć mam również książkę w absolutnie egzotycznym języku, kupiłam ją dla schematów. Bardzo teraz modnych i wykorzystywanych wszędzie w dziewiarskich projektach :)
No właśnie, książki, które pokazałam wyżej są publikacjami angielskojęzycznymi. A co z naszym, rodzimym rynkiem? Poza miesięcznikami, praktycznie nic nie ma. A w miesięcznikach często wzory z wydawnictw obcojęzycznych, opublikowane wcześniej w gazetkach producentów włóczek. Jak chociażby w FAM Lang Yarns, które to gazetki bardzo lubię. Zdaję sobie sprawę, że pewnie dla niektórych z moich czytelniczek/czytelników mogę się wydawać nieobiektywna, bo pracując w e-dziewiarce siłą rzeczy kupuję głównie tu zarówno włóczki, jak i inne rzeczy przydatne osobie robiącej na drutach, w tym i czasopisma. Akurat FAM jest chyba tylko u nas. Możecie mi wierzyć lub nie, ale zawsze wyrażam szczerą opinię. I szczerze mówię, że rzadko, bardzo rzadko kupuję polskie gazetki dziewiarskie, a FAM po prostu lubię, bo prezentuje nowoczesne i gustowne dziewiarstwo. Kosztuje maksymalnie 30 zł, a zawsze jest tam kilka bardzo dobrze opisanych projektów. Opłaca się? Moim zdaniem - tak! Lubię bardzo Designer Knitting, czasami kupuję także elektronoczną wersję Vouge Knitting. Rzadko, bo niemieckiego nie znam ni w ząb, a obrazki to mogę pooglądać gdzie indziej, sięgam po Verenę. Czasami mnie jednak skusi jakiś schemat :) i to jest kompletnie nieopłacalne! Ale, cóż, kto jest bez grzechu... Jeśli jednak znacie niemiecki, to polecam, bo zawsze tam coś ciekawego się znajdzie.
Problemem w polskich czasopismach dziewiarskich jest także sposób opisywania wzorów. Pisałam o tym już kiedyś, ale znowu napiszę - ja często tych opisów po prostu nie rozumiem! A trochę robić na drutach potrafię. Jak ma więc sobie poradzić początkująca osoba? Opisy, które kupuje się na Ravelry są przynajmniej w ramach testów sprawdzone przez kilka osób. A opisy w czasopismach są po prostu przetłumaczone, niekoniecznie chyba zawsze ze zrozumieniem.
Na półce mam także kilka polskich książek dziewiarskich, kupionych głównie na allegro, ale także otrzymanych w prezencie od moich koleżanek, u których stały bezużytecznie na półce, odziedziczone po dziergających kiedyś mamach, babciach, ciociach itp. Lubię do nich zaglądać, żeby zobaczyć, jak zmieniał się na przestrzeni lat styl, szukam podstawowych czasami technik, uczę się po prostu. Bo w dziewiarstwie cały czas się człowiek uczy! I to lubię. Kiedyś umiałam nabierać oczka jednym sposobem, dzisiaj znam kilka itd. Większości technik nauczyłam się zresztą z internetu, bo na filmikach widać lepiej, niż na zdjęciach. Ale z książek trochę też. Sporo w nich informacji dotyczących wykańczania dzianin, konserwacji itp. Część mojej biblioteczki trzymam głównie z sentymentu. Nie pokazałam wszystkiego, bo mam też sporo publikacji szydełkowych, o których może jeszcze kiedyś napiszę.
Problemem w polskich czasopismach dziewiarskich jest także sposób opisywania wzorów. Pisałam o tym już kiedyś, ale znowu napiszę - ja często tych opisów po prostu nie rozumiem! A trochę robić na drutach potrafię. Jak ma więc sobie poradzić początkująca osoba? Opisy, które kupuje się na Ravelry są przynajmniej w ramach testów sprawdzone przez kilka osób. A opisy w czasopismach są po prostu przetłumaczone, niekoniecznie chyba zawsze ze zrozumieniem.
A jak wasz dziewiarskie półeczki?