Dawno, dawno temu, czyli chyba ze trzy miesiące temu testowałam dla Dorotki Knitolog sweter o nic mi nie mówiącej wtedy nazwie Patan - teraz już wiem, że to miejscowość w Nepalu :) Ale ja wcale nie o moich brakach w geografii mam zamiar pisać. Chociaż... taka dygresja mi się ciśnie na klawiaturę - nie wiem, czy o tym już kiedyś pisałam, ale moja Mama była geografem, a Tato kartografem... Ja w tej tematyce zorientowana jestem, że tak powiem średnio. No ale wracamy do Patanka, jak zdrobniale nazywam ten sweterek. Zrobiłam go nawet w terminie testu, a nawet przed. Ale zdjęć nie zrobiłam i nie pokazałam - czyli znowu okazałam się beznadziejną testerką. Mam na swoje usprawiedliwienie wiele i niewiele, zależy jak do tego podejść. Nie zmienia to faktu, że wyrzut sumienia mam i w końcu postanowiłam wziąć sprawy w swoje ręce - dosłownie - i zrobić sobie sama zdjęcia. Coraz częściej mi się to zdarza.

Od razu powiem, że zrobiłam z włóczki, która jest cieńsza od tej która jest w oryginalnym projekcie, a w związku z tym wybrałam sporo większy rozmiar. Nie chciałam, żeby sweterek był obcisły, bo się ostatnio z takimi nie lubię. Mimo cienkich drutów (albo 2,75, albo 3...) robótka przyrastała tak szybko, że zrobiłam początkowo za długi :) Na szczęście skracanie nie jest problemem.
Sweterek ma piękny, ozdobny karczek. Ażur jest zarówno z przodu, jak i z tyłu. Ma też nieco odmienne od standardowych, ciakawe ściągacze. Ogólnie jest taki... Dorotkowy :)
Kolor wybrałam zielony - proszę, nie chcę nawet myśleć, która to z kolei rzecz w tym odcieniu zieleni czyli takiej nieco limonkowej. Nic nie poradzę na to, że mam to tego koloru ogromną słabość od wielu lat. Uwielbiam jego połączenie z czernią, z szarością - a takich rzeczy mam w szafie sporo. Nie ma więc problemu z czym nosić :)
Słońce w trakcie robienia zdjęć trochę mi psuło szyki, ale powiedziałam sobie, że dzisiaj muszę te zdjęcia zrobić. Jak nie teraz, to znowu będzie sweter czekał!
Nie napisałam jeszcze nic o włóczce - zużyłam 5 motków włóczki Kid mohair 2 ply firmy Mohair by Canard, w kolorze 2099 czyli Lime. Znajdziecie ją
TUTAJ. Z włóczki tej robiłam już sweter w pięknym granatowym kolorze
KLIK. Ale to właśnie ta limonka od początku mnie przyciągała.
No i najważniejsze - wzór na sweter znajdziecie na Raverly, jest dostępny po polsku i angielsku
TUTAJ
Powiem szczerze, że przez to, że właściwie z nikim się przez bardzo długi czas nie widywałam, to nie mam gdzie tych moich rzeczy pokazywać. Nie jest to raczej sweter, w którym pakuje się paczki :), a nigdzie nie chodziłam poza przysłowiową Biedronką. To trochę przykre, że leżą lub wiszą w szafie :( Ale teraz mam nadzieję odrobić straty.
Jeśli Was zainspiruję i zrobicie swoje Patanki, to będzie mi bardzo miło. Tak jak pisałam w poprzednim poście, trochę się nazbierało dzianin do pokazania, więc postaram się sukcesywnie je obfotografowywać. Udało mi się nawet skończyć rzeczy, które zalegały od baaaaardzo dawna i denerwowały mnie bardzo. Ostatnio staram się nie mieć więcej niż dwie rozpoczęte robótki, więc takie UFO-ki budzą we mnie spore nerwy.