Blog strasznie zaniedbany. Dziś ostatni dzień marca, więc żeby nie było tak, że w marcu nic nie robiłam, to rzutem na taśmę jeszcze coś napiszę :) Nie to, żebym nic nie robiła, bo wręcz przeciwnie, cały czas dziergam. Jak zwykle nie mam kiedy zdjęć zrobić, ale idzie ku lepszemu, bo jak wychodzę z pracy, to już w miarę jasno jest.
Na ostatnim spotkaniu pokazałam sweter z Greiny - włóczki, której już właściwie nie ma, tylko jakieś resztki. A ja jak zwykle mam syndrom "ostatniego motka", czyli działa reguła niedostępności i w takich momentach zaczynam się na włóczkę nawiedzać. I tak oto powstał ten ażurowy sweter.
Na ostatnim spotkaniu pokazałam sweter z Greiny - włóczki, której już właściwie nie ma, tylko jakieś resztki. A ja jak zwykle mam syndrom "ostatniego motka", czyli działa reguła niedostępności i w takich momentach zaczynam się na włóczkę nawiedzać. I tak oto powstał ten ażurowy sweter.
"Sesja zdjęciowa" była mało udana, więc zdjęć nie będzie więcej, gdyż wrodzona próżność zdecydowanie mi nie pozwala.
Dane techniczne:
6 chyba motków włóczki Greina Lang Yarns
druty nr 4,5, wzór 58 z gazetki FAM nr 190 (numer archiwalny już)
Dane techniczne:
6 chyba motków włóczki Greina Lang Yarns
druty nr 4,5, wzór 58 z gazetki FAM nr 190 (numer archiwalny już)
Polecam bardzo gazetki FAM, ze względu na możliwość kupienia w e-dziewiarce większości włóczek, które zostały wykorzystane do zrobienia dzianin w nich pokazanych. Jeśli nawet nie ma ich aktualnie, to warto się ze sklepem skontaktować, bo spróbować konkretną włóczkę zamówić. Zauważyłam, że w polskich gazetkach są przedruki wzorów z FAM sprzed kilku lat. Gazetki mają opisy w językach obcych, ale myślę, że troszkę bardziej doświadczone dziewiarki dadzą sobie radę, bo są i schematy wzorów i rysunki.
Zaczęłam robić wg wzoru dla odmiany z FAM 218 letnią już bluzkę z włóczki Ella, która ma wszelkie szanse stać się przebojem tego lata, jeśli mogę tak powiedzieć. Cieszy się powodzeniem, bo oryginalna jest bardzo i można szybko efekt osiągnąć, bez większych wydawać się może umiejętności. Ja wybrałam na razie kolor szmaragdowy. Zrobiłam całą, nawet zeszyłam, ale okazało się, że nie leży tak jakbym chciała.
Włóczka ta jest jakby połączeniem trzech różnych splotów. Bawełnianej tasiemki, bawełnianej nitki i połyskującej, wiskozowej nitki o róznej grubości. Jest bardzo lejąca, pięknie się układa. Bardzo trudno się ją zszywa, właśnie przez te różne grubości nitki, ale warto się potrudzić, bo efekt naprawdę fajny. O tym, jak sobie poradziłam ze zszywaniem napiszę przy okazji prezentacji gotowej bluzeczki :) Robiłam rozmiar S, ale chyba powinnam jednak XS, co bardzo mi się podoba (choć jest absolutną nieprawdą). Ostatecznie po zrobieniu całości zdecydowałam się część spruć i zmieniłam trochę rzeczy i już nie do końca jest to bluzeczka z FAM, choć to ten model był inspiracją. Szczegóły wkrótce, mam nadzieję pokażę.
Jak pewnie część z odwiedzających mój blog już widziała, w sklepie internetowym e-dziewiarki można obejrzeć od niedawna filmy, w których prezentujemy i wyjaśniamy różne problemy z szerokiego spectrum dziewiarstwa. Choć w czasie studiów i różnych szkoleń miałam zajęcia z kamerą, to jednak kosztowało mnie to trochę emocji i ostatecznie nawet nie powiedziałam tego, co miałam do powiedzenia. Kto mnie zna lepiej, ten widzi moje nerwy. Śmiesznie tak siebie zobaczyć i jeszcze wypatrywać popełnionych błędów. Ale myślę pozytywnie, jak na pierwszy raz chyba nie najgorzej wyszło.
Mówiłam o swetrze, który jeszcze czeka na wykończenie. "Zamawiający" się niecierpliwi, więc chyba się w końcu zmobilizuję. Ale niestety czas z gumy nie jest i jakoś ciągle mi go brak. Zajmuję się głównie pracą, a inne rzeczy niestety są zaniedbywane mocno. A, jeszcze na pilates zaczęłam znowu chodzić, bo w końcu znalazłam miejsce, gdzie zajęcia są późno wieczorem, czyli wtedy, kiedy ja mogę. Już dawno zrezygnowałam z zumby, bo klub, do którego chodziłam niestety nie spełnił moich oczekiwań. Brakowało po prostu miejsca do ćwiczeń i kiedy uderzyłam się na zajęciach w nogę o jakieś skrzynki, wkurzyło mnie to i był to ostatni raz. W podobnych godzinach zajęć gdzie indziej nie znalazłam, więc wróciłam do pilatesa, na który kiedyś chodziłam przez dwa lata i bardzo byłam zadowolona.