Bardzo często mówi się o włóczkach generalnie "wełny". A wełna to wełna i już. Wełna czyli wełna z owiec. Mówi się też wełna z wielbłąda, wełna z yaka, wełna z alpaki, ale jeśli mówimy samo "wełna" - to mówimy o wełnie z owiec. Owca owcy nie równa, nie ma lekko nawet w świecie zwierząt. A szczególnie kiedy przekłada się to na produkt końcowy, często będący obiektem pożądania. Ogólnie rzecz biorąc wełna jest ciepła, ale również chroni przed ciepłem. Włókna wełny wchłaniają dużo wilgoci, a nadal robi wrażenie suchej. Dlatego świetnie nadaje się na czapki i odzież tzw. wierzchnią. Żeby wełna była naprawdę odczuwalnie mokra, musi wchłonąć 30% swojej wagi :)
Jeśli chcemy rozpoznać produkt, należy zobaczyć etykietkę, gdzie zazwyczaj znajduje się informacja o rodzaju włókna, metrażu, numerze koloru, partii farbowania, zalecanych drutach, próbce. A przynajmniej część tych informacji. Bywają naprawdę pomocne.
Weźmy np. etykietkę z włóczki Mille Colori Baby. 100% Schurwolle/Virgin Wool/Laine vierge/Lana Virgin/itd. Oznacza to, że jest to wełna "dziewicza" czyli delikatna wełna z pierwszego strzyżenia, miękka i raczej niegryząca, ale mało odporna na rozerwanie. Jeśli zrobimy z niej skarpetki, to się mogą szybko przetrzeć. Producent był na tyle miły, że opracował produkt podobny, również z wełny "dziewiczej", ale dodał poliamidu czyli nylonu, który czyni ją odporniejszą na tarcie i dzięki temu już na skarpetki się nadaje - myślę tu o włóczce z tej samej rodziny Mille Colori Sock and Lace. Generalnie włóczki tzw. skarpetkowe to wełna i poliamid.
Na etykietce małymi literkami jest napisane "Use detergent for wool wash without softener!" Ten wykrzyknik jest częścią cytatu, a napis oznacza ni mniej, ni więcej "Używaj do prania detergentu do prania wełny, bez środków zmiękczających!". To dość istotne - wełnę można prać w wodzie o stałej temperaturze, ale ręcznie i delikatnie. Nie trzeć, nie wykręcać. Ja zawijam w ręcznik i czekam aż wchłonie większość wilgoci*. Wełna, szczególnie mało skręcona lubi się filcować, a filcowaniu sprzyja ruch w połączeniu z wilgocią i podwyższoną temperaturą. To dlatego wyroby z wełny filcują się najczęściej pod pachami. a mechacą przy rękawach, czy tam gdzie nosimy torebkę, zapinamy pas w samochodzie itp.
Niektóre wełny mają również w nazwie "superwash", co oznacza, że została poddana specjalnemu procesowi, dzięki któremu teoretycznie można je prać w pralce. Proces taki polega na wygładzeniu normalnie szorstkiej powierzchni włókna wełny, dzięki temu mniej się ono filcuje. Oczywiście pranie w pralkach tylko przy użyciu programów do tego przeznaczonych i nadal bez zmiękczaczy.
Niezależnie czy to "zwykła" wełna, czy "niezwykła" superwash, do prania używa się bardzo delikatnych środków, do tego przeznaczonych. Ja to sobie zawsze myślę tak - wełna to takie owcze włosy, tylko szorstkie bardziej od moich (nie zawsze!) i podatne na filcowanie bardziej. Chociaż z moim dredy, czyli filcowane włosy też można zrobić :) Więc do mycia tych "owczych włosów" potrzebuję czegoś innego niż do prania np. pościeli. Przecież nie myłabym głowy w proszku do prania! I tak jak w przypadku moich włosów, tak również do płukania wełny nie używa się zmiękczacza czyli płynu do płukania. Są takie środki np. Eucalan, który dodaje się do wody, wygniata dzianinę i już. Tego preparatu się nie płucze! On działa jak odżywka do włosów bez spłukiwania :) Pięknie moim zdaniem zmiękcza i konserwuje. Jeśli doda się płynu do płukania - niszczy się niepotrzebnie wełnę, bo chemia włazi pod łuski na jej powierzchni, niepotrzebnie dzianinę obciążając. Jak zbyt dużo chemii w odżywce do włosów, per analogiam.
Suszy się wełnę z daleka od źródeł ciepła - kaloryferów, słońca. Rozkłada się ma płasko i niech sobie spokojnie leży.
źródło Pinterest |
Myślę, że warto też zauważyć, iż wełna jako taka brudzi się dużo mniej niż np. bawełna czy akryl, dlatego też świetnie nadaje się np. na koce. Niekoniecznie dziecięce kocyki, bo te wymagają jednak dość częstego prania z oczywistych względów, ale mam tu na myśli normalne, ciepłe, zimowe koce.
Spotkałam się z opisem wełny jagnięcej jako wełny z merynosów, otóż nie wełna z merynosów to nie jest to samo co wełna jagnięca, aczkolwiek istnieje jagnięca wełna z merynosów :) Wełna z merynosów, to po prostu wełna z owiec rasy Merynos. Najwięcej tego typu wełny pochodzi z Australii, Nowej Zelandii, RPA. Na etykietkach opisywana jest jako "merino wool". Wełna z merynosów należy do najbardziej pożądanych, bo jest najdelikatniejsza dla skóry. Robi się z niej nawet bieliznę. Nadaje się także dla dzieci i osób wrażliwych. Ale uwaga! Merino to nadal po prostu wełna, więc jeśli ktoś jest po prostu uczulony na wełnę, to nawet delikatne merino będzie nadal uczulało, ze względu na zawartość lanoliny, będącej często właśnie alergenem.
Grubość wełny określa się w mikronach - im mniejsza ilość mikronów, tym wełna delikatniejsza, 1 mikron = 0,001 mm. Tej akurat informacji najczęściej na etykietkce dołączonej do włóczki, nie znajdziemy. No chyba, że producent chce się pochwalić - tu przykładem jest włóczka Atelier Zitron Feinheit - to jest merino 16 mikronów! Super miła, trzeba dotknąć, żeby się przekonać. Zapewniam, że zdjęcia nie oddają nic a nic tej delikatności. Powiem tyle, wełnę o grubości 15,5 mikrona uznaje się za Ultra Fine Merino, najdoskonalsze, ale i najdroższe. No może nie, bo wełna 11 mikronów została sprzedana za 3000$/kg!
*Dygresja taka - do płukania ręczników też nie powinno się dodawać zmiękczających płynów do płukania. Owszem, ręczniki wyglądają po nich jak z reklamy, ale zdecydowanie mniej chłoną wilgoć. A do czego jest ręcznik? Do wycierania, a nie do wyglądania!