Tym razem napiszę trochę o włóczkach typu "lace". Przygotowując się do tego materiału zebrałam trochę informacji, które mogą się przydać.
Tak się jakoś złożyło i pewnie zabrzmi to nieprofesjonalnie, ale do tej pory zupełnie nie zwracałam uwagi na to, jakiego typu jest włóczka. Tzn. wiem jaka włóczka się nadaje na ażurowy szal, a jaka raczej na sweter. Chodzi mi o to, że ja włóczki kategoryzowałam raczej jako bardzo cienkie, cienkie, zwykłe, grube i bardzo grube. Najlepsze są te "normalne", prawda? Dla mnie to takie na druty ok. 3.
Ale jak to w życiu bywa trzeba wszystko poukładać, nadać obiektywne kryteria, uzgodnić definicje. Ułatwia to życie, komunikację i choć szufladkowania nie lubię, czasem się okazuje przydatne :)
|
taki symbol często znajduje się na banderolkach włóczek typu lace |
Szukałam w różnych miejscach, żeby te obiektywne kryteria nadać i okazało się, że to wcale nie jest takie oczywiste. Pomijam sprawę systemu metrycznego czyli tego, że my posługujemy się centymetrami, metrami itd, a spora część reszty świata jardami i calami. To właściwie dla dziewiarek oczywistość. Przypominam, że na mojej stronie jest wygodny
przelicznik cali na centymetry i odwrotnie :)
Poza długością nitki na 100 g, która w przypadku włóczki typu lace wynosi +/- 600-800 metrów, miarą jest też ilość oczek na 10 cm/4 cale. W tym przypadku ilość ta wynosi 33-40 oczek. Ale na jakich drutach? Zakładam, że tych zalecanych dla włoczek lace czyli od 1,5 - 2,25. Rozstrzał powiedziałabym znaczny zarówno w długości nitki, jak i grubości drutów. Czyli jeśli o mnie chodzi, to nadal patrzę na to czy cienka czy gruba :) Próbkę w przypadku lace robi się raczej na drutach docelowych czyli zazwyczaj zdecydowanie grubszych, więc po co mi informacja o tych 33-40 oczkach? Po to, że może mi jednak przyjść do głowy ten straszny pomysł, żeby dziergać dżersejem na drutach już nie rozmiar 2, bo to nie wyczyn, ale np. 1,5, bo to już dla mnie dziewiarstwo ekstremalne. Dodam, że naprawdę są takie desperatki, sama znam i pozdrawiam :)
Spotkałam się też z taką miarą, jak "wpi". To skrót od "wrap per inch" czyli w wolnym tłumaczeniu "nawinięcia na cal". Ki diabeł? - pomyślałam. Jakie znowu nawinięcia? Na co? Zapewne te z Was, które przędą są z taką miarą bardziej zaznajomione, dla mnie to była nowość, więc zaczęłam temat drążyć. Okazuje się, że są oczywiście specjalne narzędzia, które służą takiemu określaniu grubości nitki. Urządzenie takie przypomina dość gruby ołówek, nawija się na długości 2 cali włóczkę i potem liczy ilość nawinięć, by uzyskać miarę wpi. Proste? W przypadku włóczek lace to 36-40 wpi. Wbrew pozorom ta miara wydaje mi się przy tak cienkich włóczkach bardziej obiektywna, niż określanie grubości z próbki robionej na drutach.
Przyznam się, że choć lubię bardzo cieniutkie niteczki nigdy w życiu nie mierzyłam w nich nic... Narzucałam określoną ilość oczek na druty i leciałam dalej :) Ale jeśli są wśród odwiedzających mnie tacy, co chcą więcej wiedzieć o cechach mierzalnych, to mam nadzieję, że ta garść informacji się przyda.