Ostatnio sporo był o skarpetkach, a jak skarpetki to najczęściej wełny superwash. Czyli ogólnie takie, które można prać w pralce. Taka jest bardzo ogólna teoria. Mam swoje zdanie na temat prania w pralce żmudnie wykonywanych przez wiele godzin dzianin, zamieszczam tę uwagę także w MOIM SKLEPIE przy opisie sposobu konserwacji czyli prania - dopuszczalne pranie w pralce, ale... Niejedna już osoba wełnę superwash sfilcowała. Czy naprawdę nie można poświęcić kilku (w przypadku małych rzeczy) czy kilkunastu nawet minut na pranie ręczne skoro tyle czasu poświęciliśmy my lub ktoś inny na wykonanie tej dzianiny? Oczywiście znam wiele osób, które to robią, ja czasami skarpetki faktycznie wrzucam do pralki, ale tylko przez przypadek :) i wydaje mi się, że im to niespecjalnie służy. Te prane ręcznie są po prostu w lepszym stanie. Swetra nigdy nie prałam w pralce. Chyba padłabym na zawał. Zwłaszcza, że wełny superwash mają pewną właściwość, ale o tym za chwilę.
|
Po ręcznym praniu skarpetki układam nadając im kształt, jak widać pięknie nie wyglądają :) |
Trzeba zacząć od tego jak wygląda wełna. Nie jestem jakąś specjalistką, ale ogólnie rzecz ujmując powierzchnia włókna wełny jest pokryta łuskami. Wełna filcuje się nie od temperatury samej w sobie, ale od zmian temperatury, wilgoci i od ruchu. Wtedy te łuski się łączą i wełna zbija się w filc. Jeśli więc wrzucicie zwykłą wełnę do pralki i dzianina nasączona wodą będzie się w niej obracać, zmieniać temperaturę itd, to z pewnością się sfilcuje. Ale sama kiedyś prostowałam sprutą wełnę w taki sposób, że zwijałam ją na precle, a następnie wkładałam do wody w temperaturze otoczenia i podgrzewałam prawie do wrzenia, zostawiałam do wystygnięcia na tyle, bym mogła ją delikatnie wyjąć i powiesić rozprostowaną do wyschnięcia. Ale w trakcie "gotowania" jej nie miąchałam, a temperatura rosła stopniowo. I nic jej się złego nie działo. Nie była sfilcowana tylko jak nowa :) Więc to nie temperatura sama w sobie, ale połączenie - temperatura i ruch, czyli tarcie.
Jeśli wrzucicie wyrób z wełny superwash do pralki, to powinna to być pralka ze specjalnym programem do prania wełny i trzeba zwracać uwagę na temperaturę! Bo to, że wełna jest superwash wcale nie oznacza, że przestała być wełną! Ona także może się sfilcować! Zwracam też uwagę na to, że żadna wełna nie lubi tarcia, więc do prania potrzebuje sporo wody, by w niej dość swobodnie pływać. Nowoczesne pralki są zazwyczaj energooszczędne i... potrzebują mniej wody. Osobiście daje mi to do myślenia. Ale ja nie mam takiej nowoczesnej pralki :), więc nie próbowałam. Trzeba także wiedzieć o tym, że w tych pralkach, które mają program do prania wełny zmiana temperatury następuje wolniej i stopniowo i to także ma znaczenie na plus.
Jak wełna staje się superwash? Jest poddawana procesowi chemicznemu. Nie jestem również chemikiem, więc znowu opiszę to, co wyczytałam na stronach różnych producentów włóczek - zakładam, że wiedzą o czym piszą. Wełny albo poddaje się procesom usuwającym łuski (kąpiele kwasowe) albo powleka jakimś polimerem, który te łuski zamyka. Oczywiście nigdy nie wiemy jaką technologię stosuje producent, pewnie tego nigdzie nie pisze, no i kto jest tak dociekliwy, żeby to sprawdzać niech pierwszy mi to napisze! Nigdy mi to nawet nie przyszło do głowy. Najczęściej łączy się oba te procesy. Jeśli taka wełna powleczona polimerem czy specjalną żywicą zostanie potraktowana zbyt ciepłą wodą, to po prostu wypłucze się to, co zamyka te łuski i wełna się sfilcuje, bo taka jest jej natura!
Do prania wełny warto stosować środki do tego przeznaczone, osobiście wybieram najczęściej Eucalan lub trochę droższy Soak. Oba płyny nie wymagają płukania, są biodegradowalne. Mam wrażenie, że Soak dopiera lepiej, ale też jest jakby przez to mniej przyjazny dla wełen ręcznie farbowanych. Obu płynów można spokojnie używać także do jedwabiu czy innych delikatnych rzeczy, także bielizny.
|
Dzianinę namaczam na jakieś 15 minut, a następnie delikatnie piorę wyciskając, ale nie pocierając. |
Warto też zaznaczyć, że do wełny nie powinno się dodawać zwykłego, pachnącego płynu do prania, bo to kolejny chemiczny środek, najczęściej silikonowy, który ma wpływ na właściwości wełny. Sporo osób unika stosowania silikonów w np. szamponach czy odżywkach do włosów. Myślę, że tu działa podobna zasada. Z tym, że te silikony na naszych sweterkach zostają dłużej, oblepiają niejako włókno i zmniejszają jego właściwości zarówno termiczne, jak i oddychania, odprowadzania wilgoci - czyli te, za które kochamy wełnę! Sweterek może ładniej pachnie, może nawet jest troszkę bardziej miękki, ale się niszczy, choć na pierwszy rzut oka tego nie widać. Często słyszałam "ja dodaję płynu i nic się nie dzieje". Róbcie co chcecie, ale ja odradzam.
|
Lekko wilgotne skarpetki blokuję na blokerach do skarpet, nadając im kształt i tak pięknie się prezentują po ręcznym praniu :) |
Włóczki superwash przez to zamknięcie i wygładzenie łusek są zdecydowanie bardziej podatne na rozciąganie i zmianę rozmiaru dzianiny po praniu. Dlatego szczególnie w ich przypadku jest po prostu NIEZBĘDNE zrobienie próbki. O próbkach już pisałam wiele razy, ale tu temat jest naprawdę poważny. Przykładem niech będzie jedna z moich ulubionych włóczek czyli Sock z Malabrigo. To wełna merino superwash bez dodatku nylonu, więc na skarpetki moim zdaniem tylko takie do zakładania, a nie noszenia na co dzień. Ale na swetry wspaniała, zrobiłam z niej kilka naprawdę ulubionych. Ale za każdym razem, kiedy piorę te swetry, to jestem bliska ataku histerii, bo po wyjęciu z miski sweter wygląda jak worek na kartofle. Jednak po ułożeniu na płasko bez rozciągania, po wyschnięciu wraca do normalnych rozmiarów. Ale zawsze troszkę się powiększa przy pierwszym praniu! Dlatego tak ważne jest robienie próbki, pranie i dopiero mierzenie - szczególnie w przypadku wełen superwash.
Myślę, że warto też spojrzeć na ten temat od strony ekologii. Kiedyś wełnianych rzeczy albo nie prało się w domu tylko nosiło do "czyszczenia", albo prało bardzo delikatnie, z duszą na ramieniu w chłodnej wodzie. Jednak moim zdaniem wraz ze wzrostem poziomu oczekiwania wygody, zmieniły się także oczekiwania co do sposobu użytkowania czyli także prania. I z jednej strony chcemy mieć produkt naturalny, 100% wełna i te sprawy, a z drugiej ma nam być łatwo. Ale coś za coś. Niby 100% wełna, ale poddawana procesom chemicznym i to całkiem sporym. Jak to bywa przy produkcji jest sporo szkodliwych substancji i duże zużycie wody. Niektórzy puryści uważają wręcz, że wełna superwash nie jest produktem 100% naturalnym, nie może być np. poddawana kompostowaniu. Jest to pewnego rodzaju kompromis. Wełna taka choć łatwiej się z nią żyje, traci trochę ze swoich naturalnych właściwości niestety. Jest np. troszkę mniej ciepła. Nie zawsze jest to wadą, ale dobrze chyba wiedzieć. Pocieszające jest to, że są z sukcesem przeprowadzane próby uzyskania podobnych właściwości wełny przy mniejszych negatywnych wpływach na środowisko.
Mam nadzieję, że ten post, choć wbrew pozorom długi jednak absolutnie skrótowy, pomoże Wam podejmować świadome decyzje nie tylko dotyczące wyboru wełny, ale także w zrozumieniu czym jest produkt, który kupujecie i jak się z nim obchodzić, by posłużył jak najdłużej :)