niedziela, 24 października 2021

Jesiennie

Pewnie już wiele razy pisałam, że jesień jest moją ulubioną porą roku. Nic się nie zmieniło, znów mnie zachwyca swoimi barwami. Mam wrażenie, że nigdy nie jest tak kolorowo jak właśnie w połowie października. Mam to szczęście, że większość czasu spędzam teraz w górach, gdzie jesień jest chyba najpiękniejsza! Niestety nie zawsze mogę w pełni z tego korzystać, ale czasami trzeba rzucić wszystko i iść na spacer. 

Wysoko w górach jest już nawet odrobina śniegu, więc zrobiło się chłodniej. Słońce jednak zachęciło mnie, by zrobić przy okazji spaceru kilka zdjęć nowego swetra. Zrobiłam go, że tak powiem poza kolejką, całkiem niespodziewanie. Otóż przy dostawie całkiem przypadkiem stałam się posiadaczką włóczki Chunky z Malabrigo, której nie planowałam sprowadzać. Generalnie nie przepadam za takimi grubymi włóczkami i miałam pewne wątpliwości. Ale je rozwiałam! Choć według tego wzoru miał powstać sweter zgodny z zalecaną włóczką czyli Double Soft Merino z Knitting for Olive, którą specjalnie kupiłam w celu przetestowania na tym wzorze, jednak stało się inaczej. 

Wzór Clotilde, który urzekł mnie już dawno. Podobnie jak za grubymi włóczkami, nie przepadam także za ażurami. A tu proszę bardzo - i jedno, i drugie! I w tym zestawieniu podoba mi się to bardzo. Sweter noszę chętnie. Włóczkę zamówiłam do sklepu i będzie na dniach, choć akurat tego koloru w tej dostawie nie będzie, bo nie było u producenta niestety. Mogę jednak zaproponować także alternatywną włóczkę czyli Baby Alpakę z firmy Aveyla, która także znakomicie się sprawdzi przy tym wzorze. Jest miękka i kusi mnie, by zrobić sobie z niej drugi taki sweter w kolorze karmelowym. 

Zużyłam niecałe 7 motków. To znaczy z 7 zrobiłam sweter i czapkę, której zapomniałam sfotografować przy okazji :) Nadrobię! Do ściągaczy użyłam drutów w rozmiarze 6, a resztę robiłam na 8 albo 9 - znowu nie zapisałam... Ale wiadomo, że i tak trzeba sobie dopasować druty jak by co :)


wtorek, 5 października 2021

Sweter na jesień

Zanim włóczki z firmy Knitting for Olive trafiły do mojego sklepu, przeszły testy. Chciałam sprawdzić o co tyle szumu w dziewiarskim światku. Bo firma ma świetny marketing, pięknie prezentuje swoje włóczki, ma fantastyczne kolory itd. Najpierw zamówiłam Pure Silk, z którego bluzkę już pokazałam oraz merino, z którego mam sweterek oczekujący na zdjęcia :) Kupiłam moher z jedwabiem w kolorze Rust, by ten moher przetestować, a do niego grubą wełnę czyli Heavy Merino w kolorze takim samym, wydawało mi się, że również Rust. Kolor nie był jednak taki sam, pomyślałam sobie "phi, a podobno miały idealnie pasować!" Pasowały, ale nie były takie same. Tak byłam zaaferowana, że dopiero gdzieś przy piątym motku zorientowałam się, że Heavy jest po prostu... w innym kolorze czyli Copper. 

Włóczka testy przeszła znakomicie i mogę ją z czystym sumieniem polecać :)


Cóż, w gruncie rzeczy jestem zadowolona z tej pomyłki w kolorze, bo dzięki temu, że moher jest minimalnie ciemniejszy, sweter jest bardziej wielowymiarowy. W przypadku tego wzoru przypominającego koszyczek, działa to zdecydowanie na korzyść.

Podobny sweter wypatrzyłam gdzieś na instagramie i jest nawet do niego opis, który można kupić. Przyznam jednak, że uznałam, że sweter jest tak banalnie prosty, że zrobię go sama. Niemniej jednak dla porządku podaję, że inspirowałam się swetrem Korshavn. Jeśli ktoś ma mniej wprawy, albo nie chce mu się kombinować, to opis można kupić na Ravelry. Jak widać jest to spory sweter, zużyłam na niego 8 motków włóczki Heavy Merino + odpowiednią ilość moheru czyli 5 motków. Robiłam na drutach r. 6 jeśli dobrze pamiętam - tak, tak, znowu nie zapisałam sobie. EDIT: Po głębszym zastanowieniu dochodzę do wniosku, że druty to były jednak chyba 4,5...

Jest bardzo ciepły i z pewnością będzie jednym z moich ulubionych!




Zdjęcia zrobiliśmy przy okazji spaceru przy Rozdrożu Izerskim. To bardzo fajne miejsce, by zostawić samochód i pójść bądź w kierunku kopalni Stanisław, bądź Wysokiej Kopy, albo po prostu pospacerować po okolicy. Tym razem utrudniły nam to roboty leśne. Straszliwe błoto było na bocznych drogach, które akurat wybraliśmy, więc troszkę zmieniliśmy plany. 

Niestety dni są już krótsze i czasu na wycieczki mniej. Ja właściwie w weekendy nigdy nie chodzę na uczęszczane szlaki, bo turystów za dużo :) A w tygodniu czasem ciężko znaleźć czas na dłuższą trasę. 

Nie ukrywam, że ten sweter był robiony właśnie z myślą o tych jesiennych dniach. Uwielbiam jesień, jej kolory, a nawet te bardziej bure dni, które jeszcze przed nami. Sprawdza się znakomicie i chyba dobrze wpasowuje się w otoczenie :)


EDIT: Na Waszą prośbę jeszcze kilka szczegółów technicznych. Sweter robiłam na okrągło od dołu. Rozdzieliłam na wysokości pach na przód i tył. Wyrobiłam podkrój dekoltu, zszyłam ramiona wykończyłam dekolt. Nabrałam oczka na rękawy od góry swetra i zrobiłam rękawy. Resztę trzeba wykombinować, a schemat wzoru jest niżej :)





niedziela, 22 sierpnia 2021

Summer Sky Comfort Zone Knit w Łomnicy

Szczerze mówiąc nie mogłam się doczekać momentu publikacji tego wzoru! Tym razem byłam porządną testerkę i zrobiłam bluzkę przed planowanym terminem, w tempie ekspresowym, bo jestem zachwycona zarówno wzorem, jak i włóczką. Renia przekładała publikację, ale w końcu jest! No to się chwalę!

Po kolei jednak! Wzór jest autorstwa Renaty Grabskiej, na Raverly jej profil i sklep to Comfort Zone Knit. Nie jest to mój pierwszy test dla Reni, ale wcześniej to były mniejsze formy czyli skarpetki. Muszę przyznać, że wzory są doskonale rozpisane! Wzór, który testowałam i który dzisiaj Wam pokazuję to Summer Sky, a kupicie go TUTAJ



Jest to luźna bluzka, na pierwszy rzut oka nic wyjątkowego, prawda? Ale muszę przyznać, że sposób jej robienia jest zupełnie inny niż sądziłam właśnie po tym "pierwszym rzucie oka"! No i ma piękne wykończenie dekoltu, inaczej wykonywane od tych, które robiłam wcześniej. Tak więc nudy nie było, trochę zaskoczenia i nauczyłam się dwóch nowych rzeczy :), a to lubię.



Teraz o włóczce. To Tynn Line czyli połączenie bawełny, lnu i wiskozy. Powiem szczerze - jest boska na lato! Kompletnie nie czuje się, że ma się na sobie jakąś dzianinę. Doskonała na takie właśnie koszulki. Nie ukrywam, że się gniecie, ale w upalne dni wszystko poza sztucznościami się gniecie. Jest wydajna, bo bluzkę zrobiłam z trzech motków. Zaczęłam nawet czwarty, ale bluzka była za długa i traciła proporcje, więc sprułam akurat to, co zaczęłam z czwartego :) Robiłam na drutach 2,75.

Jeśli chodzi o kolor, to w motku wyglądał na zdecydowanie ciemniejszy i byłam zaskoczona, że wyszedł taki piękny bzowy fiolet, bo myślałam, że będzie bardziej ametystowy, ciemniejszy i... smutniejszy. To kolor numer 5052, znajdziecie go TUTAJ 

Wiem, że lato powoli się kończy, ale myślę, że można spokojnie zrobić z tej włóczki bluzeczkę z długim rękawem, albo ewentualnie wybrać wersję grubszą czyli Line (skład i kolory te same, ale nitka dwa razy grubsza). Znajdziecie ją TUTAJ Osobiście z pewnością do tej włóczki wrócę.

Bluzka jest delikatnie rozszerzana w kształt litery A, jest to jednak mało widoczne jeśli jest w miarę luźna, tak jak u mnie. Robiłam rozmiar M.


Jestem bardzo z niej zadowolona, pasuje do wielu rzeczy, ale jakoś od początku myślałam o niej w zestawieniu z białymi spodniami czy spódnicą. To taki typowo letni zestaw :)




No i ten kolor zdecydowanie zgrał się z kwiatami, które rosły w ogrodzie przy pałacu w Łomnicy! Nie mam pojęcia jak się nazywają, bo ogrodniczka ze mnie kiepska. Ogród jest tam przepiękny i pewnie ci co się znają, znajdą tam wiele okazów flory.

Swoją drogą to szczerze polecam Wam wizytę w pałacu Łomnicy, bo to ciekawe miejsce, z niezwykłą historią. Posłuchajcie wywiadu, jakiego udzieliła aktualna właścicielka  - naprawdę warto!





Wokół pałacu jest piękny park, można przespacerować się nad rzeką albo przysiąść na kawę w pałacowej kawiarni, ale powiem szczerze komary po prostu o mało nas nie zeżarły, więc uciekałyśmy stamtąd biegusiem :) To nie była moja pierwsza tam wizyta i powiem szczerze, wolę tam przyjeżdżać o innej porze roku.

środa, 28 lipca 2021

Jedwabny Kumulus Tee

Bardzo lubię wzory projektantki PetiteKnit ze względu na ich prostotę, uniwersalność i ponadczasowość. Za to, że są to w większości wzory po pierwsze telewizyjne, po drugie dające w sumie wiele możliwości modyfikacji, no i po trzecie to są takie wzory do noszenia :) Są to takie wzory, które nazwałabym podstawowymi. Mam kilka i nie zawaham się ich użyć. Tym bardziej, że mam u siebie sporo włóczek, z których są zrobione opisane modele. Ułatwia mi to dzierganie :)

Jednym z takich wzorów jest Kumulus Tee.  Zrobiłam sobie bluzkę według tego wzoru, choć nie obeszło się bez drobnych zmian - zakończyłam dół i rękawy ściągaczem zamiast i-cord, no i nie trafiłam z rozmiarem :) Bluzkę zrobiłam za dużą, ale na szczęście trafiła w dobre ręce, a ja muszę - po prostu muszę - zrobić sobie nową. 

Podoba mi się bardzo kolor - to  Deep Petroleum. To był mój pierwszy wybór zaraz po tym, jak włóczki z Knitting for Olive pojawiły się w sklepie. Jeśli się Wam podoba, to można ją kupić u mnie TUTAJ. Szczerze? Bardzo polecam! Jest to (jak nazwa wskazuje) czysty jedwab czyli Pure Silk. Ale nie taki błyszczący tylko matowy, bourette. Zużyłam cztery motki, ale na mniejszą wystarczą trzy. 

Tak się złożyło, że chwilę wcześniej zrobiłam również letnią chustę w pasujących do bluzki kolorach. I choć tu skład jest zdecydowanie mniej szlachetny, bo to bawełna z akrylem, to jednak jestem z niej bardzo zadowolona, bo będzie się dobrze komponować z kilkoma rzeczami z mojej garderoby.

Tym razem robiłam bez konkretnego wzoru, urozmaicając morze prawych oczek jakimś drobnym wzorem i kończąc czymś na kształt falbanki, co sprawia, że chusta ładnie się układa.


Włóczka to Whirl firmy Scheepjes w kolorze 766, zużyłam dokładnie cały motek. 
Znajdziecie ją TUTAJ


Za zdjęcia dziękuję Magdzie, a także Łucji :), bo dzielnie nam pomagała w zrobieniu zdjęć. 

poniedziałek, 28 czerwca 2021

Patan - czyli kolejna kartka z pamiętnika kiepskiej testerki :)

Dawno, dawno temu, czyli chyba ze trzy miesiące temu testowałam dla Dorotki Knitolog sweter o nic mi nie mówiącej wtedy nazwie Patan - teraz już wiem, że to miejscowość w Nepalu :) Ale ja wcale nie o moich brakach w geografii mam zamiar pisać. Chociaż... taka dygresja mi się ciśnie na klawiaturę - nie wiem, czy o tym już kiedyś pisałam, ale moja Mama była geografem, a Tato kartografem... Ja w tej tematyce zorientowana jestem, że tak powiem średnio. No ale wracamy do Patanka, jak zdrobniale nazywam ten sweterek. Zrobiłam go nawet w terminie testu, a nawet przed. Ale zdjęć nie zrobiłam i nie pokazałam - czyli znowu okazałam się beznadziejną testerką. Mam na swoje usprawiedliwienie wiele i niewiele, zależy jak do tego podejść. Nie zmienia to faktu, że wyrzut sumienia mam i w końcu postanowiłam wziąć sprawy w swoje ręce - dosłownie - i zrobić sobie sama zdjęcia. Coraz częściej mi się to zdarza.

Od razu powiem, że zrobiłam z włóczki, która jest cieńsza od tej która jest w oryginalnym projekcie, a w związku z tym wybrałam sporo większy rozmiar. Nie chciałam, żeby sweterek był obcisły, bo się ostatnio z takimi nie lubię. Mimo cienkich drutów (albo 2,75, albo 3...) robótka przyrastała tak szybko, że zrobiłam początkowo za długi :) Na szczęście skracanie nie jest problemem.

Sweterek ma piękny, ozdobny karczek. Ażur jest zarówno z przodu, jak i z tyłu. Ma też nieco odmienne od standardowych, ciakawe ściągacze. Ogólnie jest taki... Dorotkowy :)


Kolor wybrałam zielony - proszę, nie chcę nawet myśleć, która to z kolei rzecz w tym odcieniu zieleni czyli takiej nieco limonkowej. Nic nie poradzę na to, że mam to tego koloru ogromną słabość od wielu lat. Uwielbiam jego połączenie z czernią, z szarością - a takich rzeczy mam w szafie sporo. Nie ma więc problemu z czym nosić :)
Słońce w trakcie robienia zdjęć trochę mi psuło szyki, ale powiedziałam sobie, że dzisiaj muszę te zdjęcia zrobić. Jak nie teraz, to znowu będzie sweter czekał!


Nie napisałam jeszcze nic o włóczce - zużyłam 5 motków włóczki Kid mohair 2 ply firmy Mohair by Canard, w kolorze 2099 czyli Lime. Znajdziecie ją TUTAJ. Z włóczki tej robiłam już sweter w pięknym granatowym kolorze KLIK. Ale to właśnie ta limonka od początku mnie przyciągała. 

No i najważniejsze - wzór na sweter znajdziecie na Raverly, jest dostępny po polsku i angielsku TUTAJ


Powiem szczerze, że przez to, że właściwie z nikim się przez bardzo długi czas nie widywałam, to nie mam gdzie tych moich rzeczy pokazywać. Nie jest to raczej sweter, w którym pakuje się paczki :), a nigdzie nie chodziłam poza przysłowiową Biedronką. To trochę przykre, że leżą lub wiszą w szafie :( Ale teraz mam nadzieję odrobić straty. 

Jeśli Was zainspiruję i zrobicie swoje Patanki, to będzie mi bardzo miło. Tak jak pisałam w poprzednim poście, trochę się nazbierało dzianin do pokazania, więc postaram się sukcesywnie je obfotografowywać. Udało mi się nawet skończyć rzeczy, które zalegały od baaaaardzo dawna i denerwowały mnie bardzo. Ostatnio staram się nie mieć więcej niż dwie rozpoczęte robótki, więc takie UFO-ki budzą we mnie spore nerwy. 

niedziela, 13 czerwca 2021

Bawełna na lato

W tym roku wiosenna pogoda nas nie rozpieszczała. Maj nie był taki, jaki najbardziej lubię i właściwie dobrze, że minął, bo nie był zachęcający do aktywności na zewnątrz. Do tego jeszcze trwające cały czas obostrzenia i ograniczenia kontaktów. Ale w ubiegłym tygodniu w końcu wybrałam się do Jeleniej Góry na malutkie spotkanie Bandy Włóczykija czyli po prostu spotkanie dziewiarskie :) Mało nas było, ale cudownie spotkać się po prawie roku! Nasza dawna kawiarnia Mikavka zmieniła właściciela i na razie nie mam zdania na temat tego, czy zmiana dobra. Wcześniej bardzo lubiłam to miejsce. Teraz kawiarnia nazywa się Cafe Szept. Zobaczymy.

Przy okazji Ania z Gangu zrobiła mi zdjęcia (bardzo dziękuję!) niedawno zrobionej na drutach bluzeczki z bawełny, a jak wiadomo bawełna na lato nadaje się świetnie, więc mam nadzieję, że teraz już pogodę zaczaruję i się przyda. 

Wzór to zmodyfikowany nieco przeze mnie darmowy wzór Anya Renaty Grabskiej. W oryginale nie ma rękawów, a ja chciałam je mieć. Ażurowe dziurki też robiłam na chybił trafił, nie specjalnie trzymając się wzoru. No i chciałam, żeby bluzka była taka luźniejsza. I taka wyszła.


Zużyłam minej niż 2,5 motka bawełny Cotton Ball w kolorze 2275. Nie ukrywam, że 2 motki były z jednej, a ten rozpoczęty trzeci z innej partii, co widać na dole rękawów i dole bluzki (mieszałam motki i widać tam paseczki), ale kompletnie mi to nie przeszkadza, a nawet dodaje urody. Gdybym nie robiła rękawów, to wystarczyłyby dwa motki. Robiłam na drutach 2,75 albo 3,0 - oczywiście nie pamiętam... Czy ja w końcu ten zeszyt na notatki będę miała???


Na drutach miałam pasek do kardiganu, który już skończyłam i pewnie niedługo się nim pochwalę, bo jestem nim zauroczona :) Mam kilka skończonych rzeczy i bardzo chcę je pokazać, ale jak zwykle najtrudniej zdjęcia zrobić. Bardzo mnie motywują pytania i prośby o pokazanie moich udziergów, no i oczywiście chcę Was zainspirować troszkę.

Mam nadzieję, że sytuacja ogólna będzie już tylko lepsza i będzie możliwość spotkań. Ostatnio kilka osób mnie odwiedziło i było to wspaniałe. Oby w czasie lata takich okazji było więcej :)

niedziela, 21 lutego 2021

SUPERWASH - co to znaczy? Jak prać wełniane skarpetki i inne wyroby z wełny?

Ostatnio sporo był o skarpetkach, a jak skarpetki to najczęściej wełny superwash. Czyli ogólnie takie, które można prać w pralce. Taka jest bardzo ogólna teoria. Mam swoje zdanie na temat prania w pralce żmudnie wykonywanych przez wiele godzin dzianin, zamieszczam tę uwagę także w MOIM SKLEPIE przy opisie sposobu konserwacji czyli prania - dopuszczalne pranie w pralce, ale... Niejedna już osoba wełnę superwash sfilcowała. Czy naprawdę nie można poświęcić kilku (w przypadku małych rzeczy) czy kilkunastu nawet minut na pranie ręczne skoro tyle czasu poświęciliśmy my lub ktoś inny na wykonanie tej dzianiny? Oczywiście znam wiele osób, które to robią, ja czasami skarpetki faktycznie wrzucam do pralki, ale tylko przez przypadek :) i wydaje mi się, że im to niespecjalnie służy. Te prane ręcznie są po prostu w lepszym stanie. Swetra nigdy nie prałam w pralce. Chyba padłabym na zawał. Zwłaszcza, że wełny superwash mają pewną właściwość, ale o tym za chwilę. 

Po ręcznym praniu skarpetki układam nadając im kształt, jak widać pięknie nie wyglądają :)

Trzeba zacząć od tego jak wygląda wełna. Nie jestem jakąś specjalistką, ale ogólnie rzecz ujmując powierzchnia włókna wełny jest pokryta łuskami. Wełna filcuje się nie od temperatury samej w sobie, ale od zmian temperatury, wilgoci i od ruchu. Wtedy te łuski się łączą i wełna zbija się w filc. Jeśli więc wrzucicie zwykłą wełnę do pralki i dzianina nasączona wodą będzie się w niej obracać, zmieniać temperaturę itd, to z pewnością się sfilcuje. Ale sama kiedyś prostowałam sprutą wełnę w taki sposób, że zwijałam ją na precle, a następnie wkładałam do wody w temperaturze otoczenia i podgrzewałam prawie do wrzenia, zostawiałam do wystygnięcia na tyle, bym mogła ją delikatnie wyjąć i powiesić rozprostowaną do wyschnięcia. Ale w trakcie "gotowania" jej nie miąchałam, a temperatura rosła stopniowo. I nic jej się złego nie działo. Nie była sfilcowana tylko jak nowa :) Więc to nie temperatura sama w sobie, ale połączenie - temperatura i ruch, czyli tarcie.

Jeśli wrzucicie wyrób z wełny superwash do pralki, to powinna to być pralka ze specjalnym programem do prania wełny i trzeba zwracać uwagę na temperaturę! Bo to, że wełna jest superwash wcale nie oznacza, że przestała być wełną! Ona także może się sfilcować! Zwracam też uwagę na to, że żadna wełna nie lubi tarcia, więc do prania potrzebuje sporo wody, by w niej dość swobodnie pływać. Nowoczesne pralki są zazwyczaj energooszczędne i... potrzebują mniej wody. Osobiście daje mi to do myślenia. Ale ja nie mam takiej nowoczesnej pralki :), więc nie próbowałam. Trzeba także wiedzieć o tym, że w tych pralkach, które mają program do prania wełny zmiana temperatury następuje wolniej i stopniowo i to także ma znaczenie na plus.

Jak wełna staje się superwash? Jest poddawana procesowi chemicznemu. Nie jestem również chemikiem, więc znowu opiszę to, co wyczytałam na stronach różnych producentów włóczek - zakładam, że wiedzą o czym piszą. Wełny albo poddaje się procesom usuwającym łuski (kąpiele kwasowe) albo powleka jakimś polimerem, który te łuski zamyka. Oczywiście nigdy nie wiemy jaką technologię stosuje producent, pewnie tego nigdzie nie pisze, no i kto jest tak dociekliwy, żeby to sprawdzać niech pierwszy mi to napisze! Nigdy mi to nawet nie przyszło do głowy. Najczęściej łączy się oba te procesy. Jeśli taka wełna powleczona polimerem czy specjalną żywicą zostanie potraktowana zbyt ciepłą wodą, to po prostu wypłucze się to, co zamyka te łuski i wełna się sfilcuje, bo taka jest jej natura! 

Do prania wełny warto stosować środki do tego przeznaczone, osobiście wybieram najczęściej Eucalan lub trochę droższy Soak. Oba płyny nie wymagają płukania, są biodegradowalne. Mam wrażenie, że Soak dopiera lepiej, ale też jest jakby przez to mniej przyjazny dla wełen ręcznie farbowanych. Obu płynów można spokojnie używać także do jedwabiu czy innych delikatnych rzeczy, także bielizny. 


Dzianinę namaczam na jakieś 15 minut, a następnie delikatnie piorę wyciskając, ale nie pocierając.

Warto też zaznaczyć, że do wełny nie powinno się dodawać zwykłego, pachnącego płynu do prania, bo to kolejny chemiczny środek, najczęściej silikonowy, który ma wpływ na właściwości wełny. Sporo osób unika stosowania silikonów w np. szamponach czy odżywkach do włosów. Myślę, że tu działa podobna zasada. Z tym, że te silikony na naszych sweterkach zostają dłużej, oblepiają niejako włókno i zmniejszają jego właściwości zarówno termiczne, jak i oddychania, odprowadzania wilgoci - czyli te, za które kochamy wełnę! Sweterek może ładniej pachnie, może nawet jest troszkę bardziej miękki, ale się niszczy, choć na pierwszy rzut oka tego nie widać. Często słyszałam "ja dodaję płynu i nic się nie dzieje". Róbcie co chcecie, ale ja odradzam.

Lekko wilgotne skarpetki blokuję na blokerach do skarpet, nadając im kształt i tak pięknie się prezentują po ręcznym praniu :)


Włóczki superwash przez to zamknięcie i wygładzenie łusek są zdecydowanie bardziej podatne na rozciąganie i zmianę rozmiaru dzianiny po praniu. Dlatego szczególnie w ich przypadku jest po prostu NIEZBĘDNE zrobienie próbki. O próbkach już pisałam wiele razy, ale tu temat jest naprawdę poważny. Przykładem niech będzie jedna z moich ulubionych włóczek czyli Sock z Malabrigo. To wełna merino superwash bez dodatku nylonu, więc na skarpetki moim zdaniem tylko takie do zakładania, a nie noszenia na co dzień. Ale na swetry wspaniała, zrobiłam z niej kilka naprawdę ulubionych. Ale za każdym razem, kiedy piorę te swetry, to jestem bliska ataku histerii, bo po wyjęciu z miski sweter wygląda jak worek na kartofle. Jednak po ułożeniu na płasko bez rozciągania, po wyschnięciu wraca do normalnych rozmiarów. Ale zawsze troszkę się powiększa przy pierwszym praniu! Dlatego tak ważne jest robienie próbki, pranie i dopiero mierzenie - szczególnie w przypadku wełen superwash.

Myślę, że warto też spojrzeć na ten temat od strony ekologii. Kiedyś wełnianych rzeczy albo nie prało się w domu tylko nosiło do "czyszczenia", albo prało bardzo delikatnie, z duszą na ramieniu w chłodnej wodzie. Jednak moim zdaniem wraz ze wzrostem poziomu oczekiwania wygody, zmieniły się także oczekiwania co do sposobu użytkowania czyli także prania. I z jednej strony chcemy mieć produkt naturalny, 100% wełna i te sprawy, a z drugiej ma nam być łatwo. Ale coś za coś. Niby 100% wełna, ale poddawana procesom chemicznym i to całkiem sporym. Jak to bywa przy produkcji jest sporo szkodliwych substancji i duże zużycie wody. Niektórzy puryści uważają wręcz, że wełna superwash nie jest produktem 100% naturalnym, nie może być np. poddawana kompostowaniu. Jest to pewnego rodzaju kompromis. Wełna taka choć łatwiej się z nią żyje, traci trochę ze swoich naturalnych właściwości niestety. Jest np. troszkę mniej ciepła. Nie zawsze jest to wadą, ale dobrze chyba wiedzieć. Pocieszające jest to, że są z sukcesem przeprowadzane próby uzyskania podobnych właściwości wełny przy mniejszych negatywnych wpływach na środowisko.

Mam nadzieję, że ten post, choć wbrew pozorom długi jednak absolutnie skrótowy, pomoże Wam podejmować świadome decyzje nie tylko dotyczące wyboru wełny, ale także w zrozumieniu czym jest produkt, który kupujecie i jak się z nim obchodzić, by posłużył jak najdłużej :)

sobota, 13 lutego 2021

Bly czyli Hani inspiracja serialowa

Od razu napiszę, że serialu jeszcze nie widziałam, ale postanowiłam nadrobić :) Natomiast chusta o nazwie Bly z pewnością nie nadaje się do robienia w trakcie oglądania czegokolwiek, a nawet za bardzo słuchać audiobooków przy jej robieniu nie można. Wzór po prostu wymaga skupienia! Nie wyobrażam sobie prucia w celu poprawienia, już chyba sprułabym całość! Ale warto było się postarać, tadam! oto nowa chusta Hani Maciejewskiej!


Żeby ją zrobić trzeba znać podstawy brioszki, ale tu jest jednak wyższa szkoła jazdy. Sama brioszka to pestka! Powiem szczerze - to chyba najtrudniejszy jak dotąd wzór jaki robiłam. No może nie tak trudny, co wymagający. Nie ukrywam, że dla mnie czyli wielbicielki prostych, telewizyjnych robót było to nie małe wyzwanie.
W oryginalnym wzorze część kontrastowa składa się chyba z dwóch powtórzeń, więc jest zdecydowanie mniejsza, ale mi jakoś bardziej podoba się tak, jak zrobiłam. Pewnie to kwestia doboru kolorów. W tym przypadku spory kontrast między obiema włóczkami i jak było mniej, to mi się też mniej podobało :)
Jak widać na poniższych zdjęciach chustę można nosić na różne sposoby. 


Tym razem za modelkę posłużył mi niedawno nabyty manekin. Przydatny, nie powiem. Cierpliwy :) Nie marudzi, że jeszcze jedno zdjęcie trzeba zrobić!


 Dane techniczne:

Wzór Bly autorstwa Hani Maciejewskiej do nabycia TU KLIK

Włóczka Merino 400 i Merino Sock Soft - obie mojego farbowania czyli Macooncolor, generalnie do nabycia w moim sklepie KLIK, ale wiadomo - farbuję rzadko - zużyłam dwa motki koloru "Więcej wina" i jeden "Italia"

Druty r 3,5

Bardzo się cieszę, że uczestniczyłam w teście, który mocno przećwiczył moją (nie)cierpliwość!

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...

Etykiety

alize flower alpaca alpaka Alta moda Alpaca Lana Grossa komin otulacz Aniversario Artesano audiobook Ayatori bamboo fine bambus Batik bawełna bawełna anilux bawełna turkusowy beret biżuteria Boo Knits bouclé Bransoletka Caprice bransoletki z koralików bransoletki z koralików Toho Bretania Brushed Lace Candombe cascade yarns Cereza champagne chevron chiagoo Chorwacja chusta na drutach chusta na szydełku Cleopatra Wrap color affection czapka czapka na drutach Czesław Miłosz delicious delight dodatki na drutach dodatki na szydełku donegal Dream team dreiklang drops Drutozlot druty e-dziewiarka Ella Elton entrelac extra klasse fair island Feng Shui filigran Zitron Filisilk frędzle ginkgo granny square greina Hania Maciejewska himalaya kasmir Impressionist Sky islandzkie swetry lopi Jaipur Hat jedwab bourette jedwab traumseide jedwabny sweter Justyna Lorkowska kardigan Karkonosze kaszmir kelebek bawełna motylek kid seta Gepard Kid Silk kiddy's mohair ISPE kitchener Knit Pro Knitting for Olive kocyk dla dziecka kolczyki kolczyki rivoli Swarovski kolory Koniec świata kot książki lace Lace Lux Lana Grossa Lanesplitter skirt Lang Yarns len letni sweter na drutach loden macooncolor Malabrigo Manos Marte Matisse Blue mechita merino Merino 400 Lace Color merino sweter szary męski sweter mille colori baby mille colori big missoni mohair Mohair by Canard mural Muzyka narzęzia nauka Normandia Noro Ochre organico Out of Darkness Pan tu nie stał panda Pat Metheny patina Persia Pięćdziesiąt twarzy Greya Piosenka o końcu świata piórkowy sweter Playa podróże Pokoje pod Modrzewiem powidła Praga próbka przelicznik jednostek przepisy przędzenie rękawy Rios Riva rivoli rzędy skrócone seidenstrasse shadow wraps skarpetki na drutach sklep Makunki Sock sock Malabrigo soft bamboo Solare Mondial spotkania dziewiarek spódnica na drutach storczyki Storm street chic surf Swarovski sweet dreams sweter na drutach sweter na drutach z mohairu Szal Citron szal estoński szal na drutach Szklarska Poręba Szklarska Poręba Karkonosze sznurek bawełniany sznury szydełkowo-koralikowe szydełko szydełko tunezyjskie Światowy Dzień Dziergania w Miejscach Publicznych techniki Toho triologie Turner tutorial tweed Twins Campolmi Vaa wakacje wełna Wenecja Whales Road Wilno włóczka na szal włóczka ręcznie farbowana wnętrza Wrocław wykończenia zagroda zamówienie Zapach Trzcin ZickZack zitron

Translate