Post pisany od kilku miesięcy :). Chyba najwyższy czas go opublikować, bo temat wraca jak bumerang.
Tak się jakoś złożyło, że tym razem nie tylko mnie opanowały... skarpetki i włóczki tzw. skarpetkowe :) Po przeglądzie wiosną zapasów okazało się, że mam ich sporo. Wiele po jednym motku czyli akurat na jedną parę. Dużo też resztek, a jak się robi damskie skarpety, to resztki zostają, więc nowych i skarpet, i resztek przybyło :) Robię skarpety z wielką przyjemnością. Można by się zastanawiać po co, ale odpowiedź moja jest taka - bo lubię! Są piękne, są praktyczne, są szybką robótką, można je robić na wiele sposobów, są doskonałym prezentem (co w okresie przedświątecznym ma znaczenie), można robótkę zabrać ze sobą właściwie zawsze, wystarczy niewiele włóczki, można połączyć kilka pozostałych po innych robótkach, można robić proste, ażurowe, żakardowe itd., męskie, damskie i dla dzieci, na 5 drutach, magic-loopem na drutach z żyłką, na krótkich z żyłką, używając drutów typu crasy trio czy flyers. Uff! Tyle zalet! No po prostu kwintesencja dziewiarstwa ręcznego!
Pierwsze skarpetki zrobiłam w szkole podstawowej czyli hmm... ustalmy, że dość dawno. Pamiętam, że robiłam je na 5 drutach, z białej jakby moherkowej włóczki, bo akurat taką miałam. Chyba nigdy ich nie nosiłam, ale byłam z nich bardzo dumna. Nauczyła mnie je robić Ania, chrzestna córka mojego Taty. Niestety od wielu, wielu lat nie mam z nią kontaktu, czego żałuję, bo wspominam ją bardzo mile i pamiętam, że potrafiła robić na drutach piękne rzeczy. Później była dłuuuuuga przerwa i na jednym ze spotkań dziewiarskich Malgunia pokazała mi jak robić skarpetki od palców i w dodatku dwie jednocześnie! To było prawdziwe odkrycie! Powstawały kolejne, z piętą robioną rzędami skróconymi. Kolejnym etapem była pięta "z klapką". Nadal robiłam jednak od palców, no może raz czy dwa zaczynając od ściągacza. Większość wzorów jest pisana właśnie na taki, tradycyjny sposób. Po drodze nauczyłam się różnych sposobów robienia pięty, wiem już, których nie lubię, a które wychodzą mi najlepiej. Ale o tym później.
Skarpetki można zaczynać tradycyjnie od ściągacza albo od palców. Doszłam do wniosku, że każda metoda ma swoje plusy i minusy. Moim zdaniem zaczynanie od palców jest o tyle prostsze, że łatwiej jest zacząć robić na okrągło. Nabrane oczka nie spadają, nie przekręcimy ich itp. Poza tym można łatwo nawet bez robienia próbki dopasować szerokość skarpetki. Warto jednak mieć na uwadze, że po praniu i w trakcie noszenia zawsze się troszkę rozciągają, więc moim zdaniem lepiej jest zrobić odrobinę mniejsze niż za duże. Uwaga ta dotyczy zresztą obu sposobów, zarówno od palców, jak i od ściągacza. Kolejną zaletą jest to, że jak robimy od palców to długość i szerokość na łydce też łatwo regulować. Ja robię prosto łydkę, ale jeśli ktoś ma łydkę dość szeroką lub/i robi skarpety dłuższe, to ma to znaczenie. Wadą jest to, że jak nie trafimy z umiejscowieniem pięty, to klops. Trzeba pruć sporo. A często wychodzi to dopiero po praniu niestety. W przypadku robienia od ściągacza wystarczy właściwie spruć tylko część przy palcach i albo ją wydłużyć, albo skrócić, jeśli już taka sytuacja się przydarzy. I chyba głównie dlatego jednak po wielu próbach preferuję ten sposób.
Po przetestowaniu wielu włóczek mam również i tutaj swoje spostrzeżenia. Wiele zależy oczywiście od tego w jakim celu robimy skarpetki tzn, jak będziemy ich używać. Jeśli mają tylko pięknie wyglądać i np. ogrzewać stopy w chłodne dni w domu, albo ubieramy je na noc, bo marzniemy, to oczywiście nie ma to aż tak dużego znaczenia i właściwie można się kierować po prostu urodą włóczki. Choć może niekoniecznie wybierajmy te moherkowe :), ale - kto zabroni? Jeżeli jednak skarpety mają być po prostu noszone na co dzień, to warto zwrócić uwagę, żeby po pierwsze były jak najbardziej naturalne - przy czym jako o "sztuczności" nie myślę o dodatku nylonu, bo akurat jego dodatek jest w przypadku skarpet jak najbardziej wskazany. Mam tu na myśli, że np. zawartość akrylu nie jest wskazana, bo stopy będą się po prostu pocić, a chyba tego nie chcemy. Brak dodatku nylonu skutkuje większą podatnością na przecieranie się. I choć oczywiście w dotyku taka włóczka może być troszkę bardziej szorstka, to mówiąc szczerze nie przywiązuję akurat w przypadku skarpet aż tak dużego znaczenia do miękkości. No ale ja noszę ręcznie robione skarpety głównie do górskich butów, więc naprawdę poddaję je porządnym testom! O nylonie napiszę oddzielny post, bo na to zasługuje.
Istotny jest dla mnie skręt. Włóczki luźno skręcone, a nawet tzw. single niestety niezbyt się sprawdzają w trudnych warunkach nawet mimo dodatku nylonu. Jeszcze raz podkreślę, że mam tu na myśli "noszenie" skarpet, a nie ich "nakładanie". Osobiście nie lubię też włóczek za grubych, bo buty kupuję zgodnie ze swoim rozmiarem, a nie z założeniem, że będą noszone z grubą skarpetą. Ale znowu - jeśli to są takie nóżkogrzejki, to oczywiście mogą być nawet bardzo grube!
Ponieważ traktuję często robienie skarpetek jako robótkę telewizyjną, to żeby za dużo się przy nich nie zastanawiać, wybieram chętnie włóczki kolorowe, niejednolite, układające się we wzorki albo melanżowe, żeby nudno nie było. No bo takie całkiem gładkie to sobie mogę kupić, a skarpetki mogą być małym dziełem dziewiarskim jeśli nad nimi troszkę popracujemy. Gładkie lubię jakoś delikatnie przyozdobić. Ciekawym rozwiązaniem są takie, które same układają się w jakieś wzorki lub paski. Podjęłam się nawet próby ufarbowania takich, ale nie trafią do stałej sprzedaży. Ale może pojedyncze motki jednak tak :) Takie special edition - żeby było zagranicznie :)
Większość wzorów przygotowana jest na włóczki typu około 400m/100 g. Najczęściej dla mojego rozmiaru stopy robiąc zgodnie ze wzorem powinnam nabrać 60-62 oczka przy drutach 2,5. Niestety, ja robię luźno i mimo pewnego postępu stwierdziłam, że jednak muszę robić na drutach mniejszych albo na mniejszej ilości oczek. Druty 1,75 są dla mnie najlepsze. To naprawdę nie boli. Jeśli robię na 2,5, to nabieram ok 50-52 oczka. Oczywiście jak mantrę można powtarzać - trzeba zrobić próbkę! Nie będę jednak oszukiwać - w przypadku skarpet nie robię, bo to mała robótka i nawet jak trzeba spruć, to nie problem.
Może się na mnie projektantki skarpet troszkę obrażą, ale właściwie nie bardzo widzę sens kupowania zbyt wielu wzorów na skarpetki, bo jak się opanuje ich robienie, to można samemu kombinować, a inspiracji nie brak. Oczywiście chętnie kupuję te wzory, w których widzę jakąś innowację, z których mogę się czegoś nauczyć. Bo jak pisałam wyżej jest wiele sposobów chociażby robienia pięty. Czasami też wzór jest tak ciekawy, że jednak się skuszę. Wiadomo - jak projekt jest dobrze rozpisany, to łatwiej się robi, bo to troszkę zwalnia z myślenia.
Na pewno też przyjemnie jest posiadać pięknie wydaną książkę z wzorami. Ale są to zazwyczaj dość drogie publikacje. Osobiście polecam zaopatrzyć się w dość podstawowy opis, wspomóc licznymi tutorialami na youtube - sama coś w tym temacie stworzyłam - i następnie bawić się w Wielkiego Kreatora Skarpet. Wiem, że wiele naprawdę dobrych tutoriali jest w języku angielskim, jednak wystarczy je z uwagą obejrzeć i też jest to pomocne. Oczywiście najprościej jest nabyć wzór, gdzie ktoś za nas wszystko obliczył i przemyślał - super, że jest też taka możliwość i absolutnie nikogo nie zniechęcam, wręcz przeciwnie. Ktoś się napracował, więc warto mu za to zapłacić, jeśli wzór się nam podoba. Mam nadzieję, że się rozumiemy :)
Polecam darmowe wzory, z których można się nauczyć podstaw
|
https://www.ravelry.com/patterns/library/rye-light |
|
https://www.ravelry.com/patterns/library/socks-for-him |
https://www.ravelry.com/patterns/library/sock-pattern-generator
Wiele wskazówek znajdziecie także w tych filmach
KLIK, bardzo dużo się z nich sama nauczyłam. Wiem, że czasami angielski jest przeszkodą ale obraz to więcej niż słowa.
Są także oczywiście polskie tutoriale, pokazuję jednak uczciwie to, z czego sama korzystam.
Co potrzebne poza włóczką?
Oczywiście po pierwsze druty. Wybór wielki. Tradycyjnie robi się na 5 drutach. Przy cieniutkich drutach nie ma to wielkiego znaczenia, ale przy grubszych wolę, żeby były lekkie, bo jak są za ciężkie to po prostu mogą z robótki wypadać. Z metalowych polecam
HiyaHiya, a jeśli chodzi o bambusowe czy drewniane, to chyba nie ma znaczenia, bo niezależnie od firmy i tak będą lżejsze. Oczywiście jakość tworzywa, gładkość itd ma znaczenie, ale tak jest ze wszystkim, ja mówię o podstawach. Teoretycznie lepiej gdy te druty są dość krótkie, tak około 15 cm. Ale ja robię też na takich 20 cm, bo mniejsze prawdopodobieństwo, że wypadną.
Robienie na 5 drutach jest też dużo lepszym rozwiązaniem przy robieniu żakardów. Sama zmasakrowałam nie jedną żyłkę próbując żakardów z metodą magic loop, o której piszę w dalszym akapicie!
|
Przy częstym przekładaniu nitek magic loop nie jest najlepszy, wierzcie!
|
Można też robić metodą magic loop czyli na drutach z żyłką. Przy tym sposobie można nawet robić dwie skarpetki jednocześnie, w takim przypadku żyłka powinna mieć min. 100 cm. Zaletą takiego sposobu jest to, że nie trzeba aż tak bardzo liczyć okrążeń, obie i tak będą takie same. Natomiast jak robimy oddzielnie, to przydaje się licznik rzędów/okrążeń i robienie notatek. No i jak robimy dwie jednocześnie, to łatwiej uniknąć Syndromu Drugiej Skarpetki :)
Można też robić na drutach z bardzo krótką żyłką, takich 23-30 cm. Ja nie robię tak, bo bolą mnie ręce. Takich krótkich drutów używam tylko do wykończeń. Ale wiem, że są osoby, które tylko tak robią i bardzo sobie chwalą.
Ciekawym rozwiązaniem są też druty typu
CrasyTrio z Addi czy Flyers z HiyaHiya, ale pewnie też i inne firmy mają takie w swojej ofercie. Żartuję sobie czasami, że to takie połączenie metody 5 drutów i magic loop. Trzeba się do nich przyzwyczaić, ale są naprawdę fajne. Niestety dość drogie, więc jeśli robicie mało, to lepiej kupić lepszą włóczkę i opanować magic loop, bo nie wymaga to zakupu dodatkowych drutów. Ale choć jedną parę warto mieć, żeby wyrobić sobie własną opinię. Ja mam w rozmiarze 2,5 i 2,75, i sobie chwalę :)
Warto też mieć cieniutką gumkę do wrobienia w ściągacze, choć nie zawsze jest potrzebna. Jeśli jednak zdecydujecie się ją dodać w trakcie robienia lub wpleść w ściągacz po zrobieniu, to miejcie na uwadze, żeby nie były dla odmiany zbyt obciskające. Bo to ani miłe, ani zdrowe.
|
Elastyczna nitka KLIK
|
Jeśli robicie skarpety do chodzenia po domu, to szczególnie jeśli są dla dzieci, to warto na stopie umieścić jakiś antypoślizg.
Kolejny gadżet to blokery do skarpet. Osobiście uwielbiam! Mam kilka par, nie ukrywam, że najbardziej lubię te od Ani czyli Wiedźmy z Młyna. Są przepiękne, więc nie tylko użyteczne, ale i oko cieszą. Mam także plastikowe z KnitPro i drewniane z Opry. Te plastikowe mają tę przewagę, że nie obawiam się ubierać na nie mokrych skarpet. Te z Opry są takie bez szału, ale spełniają swoje zadanie. A zadaniem blokerów jest utrzymanie kształtu skarpety. Myślę, że nie ma to wielkiego znaczenia jeśli skarpety robimy tylko dla siebie. Ot, po wypraniu i wysuszeniu wkładamy i układają się na nodze. Ale jeśli chcemy, żeby wyglądały ładnie - bo robimy je na prezent, chcemy zrobić im zdjęcia i pochwalić się na fejsie czy insta, albo po prostu lubimy, kiedy nasze rzeczy wyglądają ładnie - blokery musimy mieć!
Jeszcze wrócę do pięty, bo to chyba w skarpetkach sprawa ważna. Tu trudno zdecydować. Robię różne i nie umiem powiedzieć, którą lubię najbardziej. Zdecydowanie nie lubię pięty wyrabianej po zrobieniu całości czyli after coś tam. Dlaczego? Bo nie. Teoretycznie jest to najprostsza metoda, ale mi nie odpowiada i już. Opracowałam nawet swój sposób na piętę, ale jakoś nie mam ciągle weny, żeby go opisać. Albo film zrobić, bo chyba łatwiej by było wyjaśnić.
|
Skarpeta z "moją piętą"
|
Po zrobieniu skarpet często zostają resztki włóczek. Można oczywiście zrobić z nich kolejne, resztkowe skarpetki. Można też wykorzystać je do zrobienia np. pledów. Zrobiłam już dwa i są w moim przekonaniu świetne. A kolejne są w przygotowaniu :) Pewnie będą powstawać wolniej.
Można także z resztek zrobić np. czapkę. Opis takiej czapki już jest u mnie na blogu
KLIK
Mam nadzieję, że opisałam to, co podstawowe według mnie. Ciekawa jestem, jakie są Wasze doświadczenia :)