Nie wiem czy zima jeszcze jest, bo już czuć wiosnę. Ale przed nami w końcu jeszcze luty i mrozy mogą powrócić. Póki co "na szybciora" zrobiłam sobie czapkę. Zdjęcie zrobione jeszcze przed powstaniem komina do kompletu, ale skoro jest, to pokazuję, a niech tam. Nie widać wydłużonego tyłu, bo to całkiem nieplanowane pod względem dziewiarstwa zdjęcie :) Powstało dość przypadkowo, ale zostaje wykorzystane, bo nie wiadomo czy inne powstanie.
Czapka wykonana dokładnie tak samo jak ta, wydziergana dla koleżanki.
48 oczek, dwa rządki włoskim ściągaczem, później prosto francuzem, później dodanych kilka oczek w równych odstępach (chyba co 10 oczek), znowu prosto, znowu kilka dodanych, znowu prosto i to dość długo, a później zamykane już co drugi rząd po jednym oczku, po podzieleniu oczek na sześć równych części.
Moja w tych pięknych, pawich kolorach! Od pierwszego wejrzenia mi się podobały! Włóczka to Mille Colori Big w kolorze 035, bardzo nadająca się na czapki właśnie. Ma tendencje do mechacenia się, bo to luźno skręcona mieszanka wełny i akrylu. Nie przeszkadza mi to jednak zanadto, uznaję, że 1. czapka nie jest wyrobem, któremu poświęca się długie godziny, 2. czapka nie musi być wyrobem na lata. Kolory ma przepiękne i chyba nawet pokuszę się o zrobienie kolejnej. Acha, druty rozmiar 7.
Tak się tą czapką zachwycam i chwalę, że jakoś umknął mi ten komin, który jest na zdjęciu. Mało wprawdzie go widać, ale zrobiony z dwóch motków włoczki Country Alize, na drutach chyba 15, a może 20. Nie pamiętam, bo robiłam go rok temu.