piątek, 30 czerwca 2017

Wielorybek w kolorze ostróżki

Piękne okoliczności przyrody za zachodnią granicą stały się idealnym tłem do zrobienia zdjęć niedawno zrobionej chusty. W ogrodzie różanym, o którym pisałam we wcześniejszym pościem, poza różami znalazłam też kwiat, którego barwa idealnie pasuje do koloru włóczki :)


Mam ostatnio jakąś obsesję związaną z kolorem niebieskim. A zaczęło się od... kupna niebieskiej torebki w Wenecji. Ona też w kolorze ostróżki :) Najpierw zastanawiałam się nad jej zakupem przez dwa dni, nie wiem nawet dlaczego, bo nie była specjalnie drogocenna. W końcu kupiłam ją przed samym wyjazdem, będąc już z walizką w ręku. Noszę ją praktycznie non stop. Do tej torebki był mi potrzebny jakiś pasujący dodatek, a że w sklepie był jeden samotny motek, to go przygarnęłam. Dołożyłam jeszcze resztki, które zostały po innych udziergach, a w ogrodzie znalazłam kompozycję kwiatów pasującą idealnie.



Włóczka to Sock Malabrigo w kolorze Whales Road (czyli Droga wielorybów! Ja ten kolor nazywam po prostu "wielorybkiem") połączona z Impressionist Sky, której trochę zostało mi z tego swetra KLIK i odrobiną Aniversario, którego została odrobina z tej chusty KLIK. Chusta prościutka, z niewielkim ażurem mojego pomysłu, którego nie zapisałam i już nie pamiętam, jak go robiłam. A do tego moje ulubione frędzle :) 

Z innymi kolorami kwiatów też się dobrze komponował i nie mogłam się zdecydować, które pokazać, więc pokazuję więcej. Pięknych kwiatów nigdy za dużo!


Szal przydał się także do przykrycia amorka, który tak zmarzł przy brzegu fontanny, że był zimny, jak kamień!


Przyciągał ludzi w podobnym kolorze, a inni starali się dopasować chyba.


Lansowałam się w nim przy oryginalnych autach, a co! 


I tak się w nim fantastycznie czułam, że nawet lwy nie były mi straszne!

Fotografowały mnie Magda i Dorota, moje towarzyszki podróży, dziękuję!

niedziela, 25 czerwca 2017

Silna grupa pod wezwaniem

Co to była za sobota! Spora grupa wrocławskich dziewiarek zebrała się dzięki naszej dziergającej koleżance Danusi, prowadzącej biuro podróży Eco-Tour i pojechała na wycieczkę w okolice Cottbus. Już na parkingu o całkiem dla mnie nieprzyzwoitej godzinie 6:45 podziwiałyśmy chustę zrobioną przez Magdę :)


W autobusie wszystkie wyciągnęłyśmy druty i szydełka, było sporo pokazywania sobie dzianin i konsultacji. Przysłuchujący się naszym rozmowom zapewne chwilami niewiele z nich rozumieli, zdecydowanie królowała terminologia dziewiarska. Chusta Magdy wg projektu o nazwie Find Your Fade zdecydowanie zachwyciła, powstają kolejne wersje, niektóre przeszły już do historii, bo koncepcja uległa zmianie, na szczęście na etapie, który nie był jeszcze łzotwórczy. 


Po niedługiej chwili zmienił się nie do poznania!


Hitem były też niezwykle kobiece skarpetki. Prezentowane z dużym wdziękiem! I z równym wdziękiem tworzone.



Wśród śmiechów i gwaru dotarłyśmy do miejsca, w którym z przemiłą przewodniczką (jak się okazało miała na wyposażeniu druty i robótkę!) zaczęłyśmy zwiedzać niezwykły park, o którym nigdy wcześniej nie słyszałam. Park ten położony w Branitz, obecnie dzielnicy Cottbus, stworzony został przez człowieka, o którym również wcześniej nie słyszałam, a mianowicie księcia Hermanna Ludwika von Puckler-Muskau. Życie księcia  zasługiwałoby na odrębną opowieść, warto poszukać o nim informacji, bo to niezwykle barwna postać, inspirująca, zdecydowanie wyjątkowa. Stworzony przez niego park zachwycający! Przy okazji nabrałam chęci, by odwiedzić drugi, a właściwie pierwszy park stworzony przez niego, znajdujący się częściowo po polskiej, a częściowo niemieckiej stronie czyli Park Mużakowski, wpisany na listę światowego dziedzictwa UNESCO. Podróże jednak zdecydowanie kształcą, bo o nim także nie słyszałam, a to zaledwie ok. 200 km od Wrocławia. Pojadę!
Wracając jednak do Branitz. Nie zwiedzałyśmy pałacu, ograniczyłyśmy się do długiego spaceru po parku. Przewodniczka opowiadała nam o ekscentrycznym życiu księcia, zatrzymywałyśmy się w kluczowych miejscach, słuchając kolejnych, niezwykłych opowieści. 


















Następnie pojechałyśmy do Szprewaldu, by płynąć łodzią po... Sprewie oczywiście. Nasza nieoceniona przewodniczka opowiadała nam o zwyczajach Łużyczan i o przysmakach, z jakich słynie ten region, czyli o ogórkach i musztardzie. Część z nas się oczywiście zaopatrzyła :)




Podziwiałyśmy piękne widoki i rozkoszowałyśmy się nie tylko własnym towarzystwem, ale także kontaktem z naturą.








Niektórzy nie marnowali czasu!


Udało się nawet swoiste grupowe selfie zrobić :)


Później pojechałyśmy do Cottbus, które jako miasto wrażenia na mnie szczególnego nie zrobiło. Zapamiętam natomiast przepyszne lody, które zjadłyśmy w samym centrum. Szkoda, że pozwoliłam sobie tylko na dwie gałki, do teraz żałuję!




Jak się okazuje język łużycki jest bardzo podobny do języka polskiego, więc o dziwo można było bez problemu zrozumieć nazwy np. ulic.



Oczywiście jak to dziewiarkom, włóczek nam ciągle mało, więc sprawdziłyśmy, co ma do zaoferowania sklep z włóczkami w pobliskiej galerii handlowej. Prawdę mówiąc za wiele nie miał, ale my jesteśmy, że tak powiem, dość wybrednymi klientkami :)


Na koniec odwiedziłyśmy liczący ponad 100 lat Ogród Różany w Forst, całkiem niedaleko. W ten właśnie weekend odbywało się tam święto róż. Muszę powiedzieć, że mnie to miejsce naprawdę oczarowało. Na kilkunastu hektarach zgromadzonych jest ponad 700 gatunków tych przepięknych kwiatów. Oczywiście gatunki te może rozróżnić i docenić tylko znawca. Ja znawcą zdecydowanie nie jestem, ale z wielką przyjemnością je podziwiałam! Nasza organizatorka, Danusia, miała tego dnia imieniny i z radością podarowałyśmy jej krzaczek do jej ogródka, oby rósł długo, żeby nas i ten wyjazd zapamiętała!




Danusi róża nosi nazwę Chippendale

Oczywiście zrobiłam jakieś ogromne ilości zdjęć, ale nie zamierzam ich tu wszystkich pokazywać. Nie odmówię sobie jednak przyjemności wklejenia kilku fotek, tak dla pamięci :)







W parku jest możliwość posadzenia róży z różnych okazji, np. narodzin dzieka, ślubu lub jubileuszu małżeństwa. Miły zwyczaj :)


Róże można też było podziwiać w pawilonie wystawowym, gdzie były poukładane w piękne bukiety.



 





Ja uwielbiam białe róże i choć zdjęcie wyjątkowo nieudane, to je tu umieszczam, żeby zapamietać jak się nazywa ten gatunek - cudowne były!


A przed samym wyjazdem był jeszcze niewielki happening - czyli dzierganie w miejscach bardzo publicznych. Wzbudzałyśmy spory entuzjazm siedząc na schodach i robiąc na drutach! 



A co jeszcze się działo? Koniecznie zajrzyjcie do Dorotki czyli Knitologa






Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...

Etykiety

alize flower alpaca alpaka Alta moda Alpaca Lana Grossa komin otulacz Aniversario Artesano audiobook Ayatori bamboo fine bambus Batik bawełna bawełna anilux bawełna turkusowy beret biżuteria Boo Knits bouclé Bransoletka Caprice bransoletki z koralików bransoletki z koralików Toho Bretania Brushed Lace Candombe cascade yarns Cereza champagne chevron chiagoo Chorwacja chusta na drutach chusta na szydełku Cleopatra Wrap color affection czapka czapka na drutach Czesław Miłosz delicious delight dodatki na drutach dodatki na szydełku donegal Dream team dreiklang drops Drutozlot druty e-dziewiarka Ella Elton entrelac extra klasse fair island Feng Shui filigran Zitron Filisilk frędzle ginkgo granny square greina Hania Maciejewska himalaya kasmir Impressionist Sky islandzkie swetry lopi Jaipur Hat jedwab bourette jedwab traumseide jedwabny sweter Justyna Lorkowska kardigan Karkonosze kaszmir kelebek bawełna motylek kid seta Gepard Kid Silk kiddy's mohair ISPE kitchener Knit Pro Knitting for Olive kocyk dla dziecka kolczyki kolczyki rivoli Swarovski kolory Koniec świata kot książki lace Lace Lux Lana Grossa Lanesplitter skirt Lang Yarns len letni sweter na drutach loden macooncolor Malabrigo Manos Marte Matisse Blue mechita merino Merino 400 Lace Color merino sweter szary męski sweter mille colori baby mille colori big missoni mohair Mohair by Canard mural Muzyka narzęzia nauka Normandia Noro Ochre organico Out of Darkness Pan tu nie stał panda Pat Metheny patina Persia Pięćdziesiąt twarzy Greya Piosenka o końcu świata piórkowy sweter Playa podróże Pokoje pod Modrzewiem powidła Praga próbka przelicznik jednostek przepisy przędzenie rękawy Rios Riva rivoli rzędy skrócone seidenstrasse shadow wraps skarpetki na drutach sklep Makunki Sock sock Malabrigo soft bamboo Solare Mondial spotkania dziewiarek spódnica na drutach storczyki Storm street chic surf Swarovski sweet dreams sweter na drutach sweter na drutach z mohairu Szal Citron szal estoński szal na drutach Szklarska Poręba Szklarska Poręba Karkonosze sznurek bawełniany sznury szydełkowo-koralikowe szydełko szydełko tunezyjskie Światowy Dzień Dziergania w Miejscach Publicznych techniki Toho triologie Turner tutorial tweed Twins Campolmi Vaa wakacje wełna Wenecja Whales Road Wilno włóczka na szal włóczka ręcznie farbowana wnętrza Wrocław wykończenia zagroda zamówienie Zapach Trzcin ZickZack zitron

Translate