Strasznie dawno mnie tu nie było! Magda spytała mnie "kiedy będzie nowy post? co zaglądam, ciągle ten facet z kawą!" No to proszę bardzo.
Dni mijają mi bardzo szybko, a dużo się działo, bo i spotkania dziewiarskie były i różne wydarzenia też z pasją wspólną związane. Od początku może. Na 6 września było pierwsze powakacyjne spotkanie w e-dziewiarce na Staszica. Frekwencja była, że tak powiem, spora. Świetne spotkanie jak zwykle do późnych godzin. Dużo śmiechu, ploteczek i oczywiście wspólne dzierganie. Było mi bardzo, ale to bardzo miło, bo dwie koleżanki dziewiarki przyniosły bluzki wykonane wg mojego pomysłu z bambusa Mondiala. Inspiracją okazał się także szal wg projektu Kierana Foley. Z tego co widzę, wzór ten bardzo się spodobał i dobrze, bo wart trudu :)
Ja pochwaliłam się moją ażurową bluzką z włóczki Merinosilk 25, której poświęcę pewnie oddzielny post. Włóczce, nie bluzeczce. Chociaż może jednej i drugiej. Zobaczymy.
Zużyłam na nią trzy motki, robiłam chyba na drutach 4. Ale oczywiście nie pamiętam. Wzór z Sandry, oczywiście z modyfikacjami.
Później, 21 września była Folkfiesta, impreza organizowana przez Krzywy Komin przy ul. Dubois, w której też e-dziewiarka uczestniczyła.
Zainteresowanych było sporo. Okazuje się, że chętnych do dziergania nie brakuje. Cieszy mnie to zawsze.
Ostatecznie chusta została wykonana przy współudziale 26 osób, jej bok mierzy 184 cm.
Udzielałam się też medialnie :) Jak widać o naszej pasji mówiłam z pasją!
Nawiasem mówiąc mam na sobie bawełniany sweterek nie pokazywany jeszcze na blogu. Musi się doczekać swojej sesji :) To wzór Justyny Lorkowskiej Alecia Beth. Przez wrzesień nie próżnowałam robótkowo wcale, bo zrobiłam jeszcze jeden sweterek wg tego samego wzoru.
No i zrobiłam kardiganik z kaszmiru od Pana Langa. Pokazałam go na wczorajszym, październikowym spotkaniu na Staszica.
Wbrew obawom, 8 motków wystarczyło na jego zrobienie. Namęczyłam się bardzo przy jego wykańczaniu, bo faktyczni kaszmiru miałam na styk i zabrakło mi trochę, więc skróciłam rękawy, prując główkę rękawów. Nie wiem, co mnie opętało i usiłowałam następnie wszyć rękawy znalezionym w internecie jakimś nowym dla mnie "fantastycznym" sposobem. Po ok. 10 próbach wpadłam w histerię, stwierdziłam, że rzucam dziewiarstwo. Ale grupa wsparcia w postaci Mariolci i Magdy pomogła. Ostatecznie wszyłam rękawy jak Pan Bóg przykazał. Ale... pomimo, że robiłam wg wzoru z gazetki FAM, z niewielkimi własnymi modyfikacjami w postaci innych wykończeń, przeceniłam swoje obfite kształty wybierając rozmiar między M a L. I źle, bo po wypraniu sweterek jest jednak ciut za szeroki i ma za długie rękawy. A przecież je skracałam! Jest też za szeroki w ramionach. Ponieważ musi być idealny, będę pruć! Nie obawiam się, bo wiem już, że kaszmir na tym nie ucierpi, a przyjemność jego przerabiania sprawia, że nie jest mi straszne wykonanie go prawie od nowa. Ale dzięki oszczędnościom na bokach, będzie dłuższy troszkę. Ot zrobiłam całkiem udaną, dużą próbkę :) Dodam, że mniejszą też oczywiście zrobiłam. Ale chyba nie wyprałam... A zawsze mówię - prać próbki! Tak to niecierpliwość została ukarana troszkę.
Spotkanie przyćmiły nowe, fantastyczne włóczki przygotowane specjalnie dla e-dziewiarki przez Martę z Zagrody. Jak wiadomo Pani Marta włóczki farbować potrafi cudnie, a te nowości po prostu mnie oczarowały. Nie muszę chyba pisać, że stałam się natychmiast posiadaczką wybranego na razie jednego koloru, a właściwie to nie jednego koloru, tylko kolorowego cuda, z którego już powstaje chusta. Ale o tym w kolejnym poście.
Zainteresowanych było sporo. Okazuje się, że chętnych do dziergania nie brakuje. Cieszy mnie to zawsze.
W trakcie imprezy był ustanawiany rekord w robieniu wielkiej chusty.
Ostatecznie chusta została wykonana przy współudziale 26 osób, jej bok mierzy 184 cm.
Jej wykonanie zajęło 5 godzin - nudy nie było!
Nawiasem mówiąc mam na sobie bawełniany sweterek nie pokazywany jeszcze na blogu. Musi się doczekać swojej sesji :) To wzór Justyny Lorkowskiej Alecia Beth. Przez wrzesień nie próżnowałam robótkowo wcale, bo zrobiłam jeszcze jeden sweterek wg tego samego wzoru.
No i zrobiłam kardiganik z kaszmiru od Pana Langa. Pokazałam go na wczorajszym, październikowym spotkaniu na Staszica.
Wbrew obawom, 8 motków wystarczyło na jego zrobienie. Namęczyłam się bardzo przy jego wykańczaniu, bo faktyczni kaszmiru miałam na styk i zabrakło mi trochę, więc skróciłam rękawy, prując główkę rękawów. Nie wiem, co mnie opętało i usiłowałam następnie wszyć rękawy znalezionym w internecie jakimś nowym dla mnie "fantastycznym" sposobem. Po ok. 10 próbach wpadłam w histerię, stwierdziłam, że rzucam dziewiarstwo. Ale grupa wsparcia w postaci Mariolci i Magdy pomogła. Ostatecznie wszyłam rękawy jak Pan Bóg przykazał. Ale... pomimo, że robiłam wg wzoru z gazetki FAM, z niewielkimi własnymi modyfikacjami w postaci innych wykończeń, przeceniłam swoje obfite kształty wybierając rozmiar między M a L. I źle, bo po wypraniu sweterek jest jednak ciut za szeroki i ma za długie rękawy. A przecież je skracałam! Jest też za szeroki w ramionach. Ponieważ musi być idealny, będę pruć! Nie obawiam się, bo wiem już, że kaszmir na tym nie ucierpi, a przyjemność jego przerabiania sprawia, że nie jest mi straszne wykonanie go prawie od nowa. Ale dzięki oszczędnościom na bokach, będzie dłuższy troszkę. Ot zrobiłam całkiem udaną, dużą próbkę :) Dodam, że mniejszą też oczywiście zrobiłam. Ale chyba nie wyprałam... A zawsze mówię - prać próbki! Tak to niecierpliwość została ukarana troszkę.
Spotkanie przyćmiły nowe, fantastyczne włóczki przygotowane specjalnie dla e-dziewiarki przez Martę z Zagrody. Jak wiadomo Pani Marta włóczki farbować potrafi cudnie, a te nowości po prostu mnie oczarowały. Nie muszę chyba pisać, że stałam się natychmiast posiadaczką wybranego na razie jednego koloru, a właściwie to nie jednego koloru, tylko kolorowego cuda, z którego już powstaje chusta. Ale o tym w kolejnym poście.
Cóż.
OdpowiedzUsuńTen post chyba najbardziej trafnie opisuje moją niechęć do robienia sweterków...
Chusta jakoś zawsze pasuje.
I nie ściąga się nic, oraz tuszuje a nie podkreśla moje kształty :) :) :)
Ładny ten kardigan. Powinnam chyba jakoś okiełznać tę niechęć do sweterkowania.
Pozdrawiam.
Jaka tam niechęć! Ja sweterki zawsze chętnie, to tylko ku przestrodze, że próbki trzeba prać i nie być niecierpliwym!
UsuńAle dzieje się tam u was ,pozazdrościć ,bluzeczka bardzo ładna i sweterek też .
OdpowiedzUsuńKochana to ty teraz jak jakaś gwiazda wywiadów udzielasz fiu,fiu ;-)))))))))
Pozdrawiam Serdecznie
Tak, u nas się dzieje!
UsuńGwiazda ze mnie nie jest, ale mnie wypchnęli - może ze względu na medialne doświadczenia :) Ale swoją drogą to ja zawsze i wszędzie będę zachwalać dzierganie, mój aktualny sposób na życie i ludzi, z którymi pracuję na co dzień :) I nie jest to lizusostwo ani kryptoreklama, ale szczerość :)
Muszę aż sprostować...dzieło nasze zbiorowe (chustę rekordową), że tak napiszę, umiejszyłaś! Dłuższy bok ma 2,25 metra, krótsze są po 1, 84. W imieniu dziergających żądam sprawiedliwości ;)
OdpowiedzUsuńAleż nie umniejszyłam wcale. Wszak podałam, że długość boku wynosi 182 cm. No może o 2 cm, ale taką informację znalazłam. Długość podstawy zaś jest równa pierwiastkowi z dwóch pomnożonemu przez długości ramienia. Do kalkulatorów zapraszam!
UsuńWiesz, mam wrażenie, że już nazywanie czegoś, co powstało w tylu różnie robiących rękach trójkątem jest gwałtem na geometrii, wolę więc ufać miarce ;)
UsuńFacet z kawa ze wzgledu na gabaryty i wiekszy naklad pracy mia lprawo zawisnac na dluzej :)Nowy urobek bardzo twarzowy . Gratuluję wspolnej pracy
OdpowiedzUsuńPracowity miesiąc miałaś, ale takiej pracy tyko pozazdrościć :) Udziergi piękne. Czekam na liczne stylizacje i objaśnienia co i jak. I szkoda mi tylko, że mieszkam tak daleko.
OdpowiedzUsuńoj... jak ja bym chciała, żeby Wrocław był bliżej... ;) No i te Wasze spotkania - cudo! Ażurowa bluzeczka robi wrażenie, pasuje do Pani ten kolor :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam ciepło, Marta
Aleeee się dzieje u Ciebie Magda! To chyba marzenie każdej dziewiarki żeby połączyć pasję z pracą! Fajnie Cię znowu zobaczyć, choć tutaj. Pozdrawiam.
OdpowiedzUsuńPięknie wyglądasz :-) I w niebieskiej bluzeczce i w szarym sweterku i udzielając wywiadu. Pięknie :-)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam serdecznie.
A na pierwszym zdjęciu z Folk Fiesta jestem ja, moja siostra, córka i siostrzenica - tylko tyłem, przy stoisku edziewiarki. A jesteśmy z Suwałk i przyjechałyśmy do Wrocławia na 3 dni. Super się złożyło, że trafiłyśmy na Folk Fiesta, i w dodatku załapałyśmy się na fotki :). Ja i siostra jako długoletnie domorosłe dziewiarki serdecznie pozdrawiamy!
OdpowiedzUsuńNie wiem czemu wszystkie fajne wydarzenia mnie omijają :( A te próbki...no niby wiem,że powinnam ale cierpliwością nigdy nie grzeszyłam i w efekcie muszę się nią przy przerabianiu wykazać ale jak widać nie jestem odosobniona:))
OdpowiedzUsuń