Przez weekend nie tylko czytałam, ale też dziergałam. Staram się jak mogę, żeby słowa samej sobie danego dotrzymać i wykończyć, co się da. Na pierwszy ogień poszedł wyrzutek nr 9 z mojej listy, bo jemu brakowało do skończenia najmniej. Dumna jestem z pierwszych efektów zawzięcia się!
Szal jest sporych rozmiarów, ale podoba mi się noszony właśnie tak zawinięty na szyi. Robiony zupełnie prosto ściegiem gładkim. Ozdobiłam go tylko na brzegach filcowanymi nieregularnymi wzorami w odcieniach szarości. To zestawienie kolorystyczne przyczepiło się do mnie i trzyma się mocno.
Dane techniczne:
Włóczka - Alize Kid Royal 82 niecałe 3 motki oraz troszkę czesanki australijskiej 18,5 mikrona i ciuteńko jedwabiu Mulberry
druty KP 4,5
Wzór - bez wzoru :)
Skończyłam też kardigan spod numeru 6, ale zdjęć na razie brak. Może jutro się coś da z tym zrobić, nie wszystko na raz - trzeba dozować napięcie :)
Wzrosły też zdecydowanie szanse numeru 1, bo dziś Kasia poratowała mnie brakującym moteczkiem - wielkie dzięki! Pojechałyśmy razem do ulubionego sklepu (ciekawe którego, prawda?) i spotkałyśmy się tam jeszcze z Anią, która zdecydowanie nie jest z Wrocławia, bo mieszka jakieś 500 km stąd, ale tak przy okazji wstąpiła... Miłe to było spotkanie i choć znamy się tylko z blogów i "okienka" w e-dziewiarce, to powitałyśmy się jak stare znajome :) Przy okazji Ania wytłumaczyła nam, jak robiła swój śliczny kardigan z alpaki. Nowa umiejętność przyda się z pewnością.
I jeszcze na koniec przestroga - praca w domu bywa niebezpieczna! Siedziałam dziś długą chwilę przy biurku, z założoną nogą na nogę (bardzo niezdrowo!), po czym gwałtownie wstałam, stając na ścierpnięta mocno nogę, której oczywiście nie poczułam. Runęłam jak kłoda na podłogę... Bogu dzięki, że się nie połamałam, łamaga jedna... Ale obtłukłam się nieźle. I to wszystko na oczach M.! Upokarzające! (ale i straszne, i śmieszne to było...)
Szal piękny!!!
OdpowiedzUsuńDziękuję!
UsuńPrzepiękny szal... wspaniały pomysł i jak zwykle mistrzowskie wykonanie ;)
OdpowiedzUsuńUważaj żeby się nie zabić w domu... Ja prawie złamałam nogę dziś na schodach... wracałam od dentysty i myślami byłam zdecydowanie gdzie indziej...
Tak jak piszesz, zakładanie nogi na nogę a nawet krzyżowanie nóg w kostkach jest bardzo niezdrowe... Niby człowiek powinien siedzieć prosty jak świeca przy tych internetach, ale tak się nie da...
Dziękuję za miłe słowa. Ja pracuję w domu i niestety większość czasu spędzam siedząc przy komputerze. I niestety często powyginana i poskręcana niemiłosiernie - chyba moje ciało tego nie lubi...
UsuńNo to ruszyłaś jak z kopyta! gratuluję pierwszego odhaczenia! kolorek piękny i bardzo twarzowy :)
OdpowiedzUsuńJa się z moja akcją ruszyłam nie w tą stronę co trzeba - nowa robótka - nie z listy do wykończenia już na drutkach... kajam się, ale co ja poradzę? ;)
Pozdrawiam! i uważaj tam na siebie! :)
Mnie nowe kuszą strasznie! Włóczki do mnie mrugają i jak takie wiedźmy szepczą "chodź, chodź"... Ale trzeba być twardym!
UsuńGratulyję uporu.:) Ja właśnie nie dalej jak wczoraj zastanawiałam się kiedy skończę to wszystko co mam pozaczynane. Zawsze znajduje się coś z wyższym priorytetem. A reszta czeka. Niestety.
OdpowiedzUsuńSzalik piękny, taki słoneczny.
Pozdrawiam. Ola.
Naprawdę to trudna sprawa, ale tak sobie narzuciłam i się staram :)
UsuńGratuluję! Bardzo podziwiam konsekwentne dziewiarki :) Śliczny ten szaliczek. I fajny opis "przypadkowych" spotkań w TYM sklepie, z osobami z daleka, sama kiedyś takie miałam, z Basią-Fanaberią i też z Kasią, hihi.
OdpowiedzUsuńA praca w domu, tak samo niebezpieczna jak każda, jak widać. Trzymaj się, do soboty się wygoi :)
A jakie tam przypadkowe? Kasia do mnie zadzwoniła, że ma motek i czy jadę do TEGO sklepu, bo Ania będzie itd. No to czemu nie? Jak widać siedzenie w domu też bywa niebezpieczne, kto wie co by mnie jeszcze spotkało? Do zobaczenia!
UsuńJestem pod wrażeniem po pierwsze Twojej determinacji w uwalnianiu drutów :) po drugie efektów tegoż właśnie :) Pozdrawiam . No i uważaj na siebie !(powiedziała mądrala siedząc z noga na nogę ...)
OdpowiedzUsuńJa też jestem pod wrażeniem, że są postępy! A tego niezdrowego zwyczaju się już chyba do końca życia nie pozbędę...
UsuńMakunko cieszę się ogromnie że mogłam poznać Cię "naocznie" szkoda tylko że spotkanie było takie krótkie, mam nadzieję że uda się nam kiedyś jeszcze je powtórzyć, mam wrażenie że cały dzień mógłby okazać się za krótki. ...pozdrawiam:-)
OdpowiedzUsuńI ja się cieszę, Aniu! Tak to już jakoś jest, że dziewiarki zazwyczaj znajdą co najmniej jeden wspólny temat :)
UsuńBardzo ładny szal :) Świetny kolor, a do takich filcowych aplikacji mam słabość
OdpowiedzUsuńNauczyłam się tej techniki jakiś czas temu i do tej pory wykorzystałam go dopiero raz w szalu z materiału. W końcu zrobiłam aplikacje na 100% ręcznej robótce.
UsuńBardzo ładny szalik i jak fajnie, że kończysz różne rzeczy - ja też i w związku z tym wpadam w panikę, że jakby coś nagel gdzieś wyjść to nie mam robótki na czyrną godzinę do zabrania ze sobą, bo wszystko pokończone :)
OdpowiedzUsuńTak źle to nigdy nie będzie, zawsze znajdzie się coś pod ręką :)
UsuńŚwietny szal - wiem bo widziałam na żywca :D
OdpowiedzUsuńPrzy tak prostym ściegu, te filcowanki są idealnym wykończeniem :)
Dzięki Kasiu, taki był właśnie zamysł :)
OdpowiedzUsuńPodziwiam Twoj zapał i mam nadzieję się nim zarazić. Moje druty też zasłużyły na uwolnienie.
OdpowiedzUsuńA szalik piękny:)
Kolejne rzeczy już skończyłam! Zapał przynosi efekty zgodne z moimi oczekiwaniami, niedługo będę świecić przykładem!
Usuń