Burę dostałam od kilku czytelniczek, że taka cisza u mnie. Fakt, w czerwcu nie zamieściłam ani jednego posta, a tu już lipiec się kończy, a ja dalej nic. Miło, że jeszcze ktoś do mnie zagląda :)
Nie mam się z czego tłumaczyć, proza życia! Czasu jak na lekarstwo, bo ciągle mnie coś goni i naprawdę nie mam kiedy przygotować porządnego wpisu, ze zdjęciami itd. Wolne to ja mam czasami weekendy, a jak już mam to zawsze coś się jednak dzieje. No i nadrabiam zobowiązania domowe, rodzinne i towarzyskie.
W czerwcu (wieki temu!) z rzeczy ciekawych dla dziewiarek, to był Światowy Dzień Dziergania w Miejscach Publicznych. Nie do końca w nim uczestniczyłam, bo dziergałam tylko w sklepie, ale jako że tradycyjnie spadł deszcz, impreza przeniosła się do mnie. Zdjęcia możecie zobaczyć tu klik, ale mnie tam nie ma, bo się na zdjęcia nie załapałam :) Szkoda, bo miałam tego dnia nową bluzkę z bawełny Golf, która długo czekała na zdjęcia. Ale się doczekała.
Kolory mnie jak widać dopadły! Wydawać by się mogło, że ja, wielbicielka szarości, czerni i zieleni, w życiu takiej włóczki z półki nie wezmę. I otóż niespodzianka :)
Dane techniczne:
Włóczka - Golf Color Lang Yarns kolor 360 zużycie - 6 szt. 100% bawełny, przyjemna w noszeniu, bardzo fajna w robótce. Polecam.
Druty - chyba 4, ale może mniejsze? Niestety szybko o takich rzeczach zapominam. Zresztą i tak każdy musi sobie próbkę zrobić.
Wzór - bez wzoru, pomysł własny. Nieskomplikowane robienie od góry, po bokach jako jedyna ozdoba zetknięte ze sobą warkoczyki, skręcone w przeciwne strony.
Kolory mnie jak widać dopadły! Wydawać by się mogło, że ja, wielbicielka szarości, czerni i zieleni, w życiu takiej włóczki z półki nie wezmę. I otóż niespodzianka :)
Dane techniczne:
Włóczka - Golf Color Lang Yarns kolor 360 zużycie - 6 szt. 100% bawełny, przyjemna w noszeniu, bardzo fajna w robótce. Polecam.
Wzór - bez wzoru, pomysł własny. Nieskomplikowane robienie od góry, po bokach jako jedyna ozdoba zetknięte ze sobą warkoczyki, skręcone w przeciwne strony.
Ze spraw niedziewiarskich zaliczyłam dwa koncerty, które zaparły mi na chwilę dech w piersiach, ale także dodały skrzydeł.
Najpierw był Pat Metheny. Kto mnie zna, albo czyta od dawna, ten wie, że to moja miłość. Od ok. 30 lat, aż trudno uwierzyć.... Kiedy wyszedł na scenę, taki jak zwykle - w dżinsach, koszulce w paski, z bałaganem na głowie - poczułam się jakbym zobaczyła dawno niewidzianego znajomego. Bilety kupiłam chyba jako pierwsza, siedziałam w pierwszym rzędzie, wrażenie miałam takie, jakby Pat grał tylko dla mnie. I choć nie był to najpiękniejszy koncert Pata, na jakim byłam, to i tak wyszłam rozanielona, zachwycona i pełna pozytywnej energii. Zdjęcia z koncertu można zobaczyć tutaj klik. Nawiasem mówiąc byłam zbulwersowana faktem, że mimo wyraźnej prośby muzyków o nierobienie zdjęć poza jednym, wyznaczonym przez nich momentem, byli ludzie, którzy tę prośbę łamali i to w sposób, który przeszkadzał tym, którzy przyszli posłuchać muzyki.
Później był David Gilmour. Bilety na koncert rozeszły się błyskawicznie, a to że mi się udało je kupić zawdzięczam jednej z moich klientek, która mi powiedziała, że "już sprzedają". A po "chwili" już ich nie było. Ale ja miałam :) Tu już nie siedziałam tak pięknie, powiem nawet, że mimo kupienia niezłych biletów, nie widziałam zbyt wiele, bo scena była moim zdaniem za nisko. Upał był tego dnia nieziemski, więc stanie w tłumie było dość przykre i uciążliwe. Bogu dzięki nagłośnienie koncertu było fantastyczne, wszystkie bajery na scenie świetne, no i muzyka! Po prostu super! Prawdę mówiąc nie spodziewałam się, że usłyszę kiedykolwiek na żywo utwór High Hopes z mojej ulubionej płyty Pink Floyd "The Division Bells". Byłam pod ogromnym wrażeniem, bardzo wzruszona i dumna z faktu, że taki koncert był w moim mieście. Koncert był transmitowany przez telewizję. Tu dla odmiany można było robić zdjęcia ile chcieć, więc choćby za pośrednictwem youtube można powspominać lub po prostu zobaczyć :)
Cieszę się, że mogłam w takich wydarzeniach muzycznych uczestniczyć. Oba koncerty były zorganizowane w ramach obchodów Europejskiej Stolicy Kultury 2016. Imprez jest cały czas sporo. Wiele wystaw, wiele koncertów, większych i mniejszych. Staram się z nich korzystać, na ile czas mi pozwala. I fundusze. Na szczęście bardzo dużo jest imprez, gdzie nie płaci się za bilety, a naprawdę są warte zobaczenia. Jak choćby wieczorny spektakl w ramach większego projektu o nazwie FLOW. Zgromadził wielu widzów, na budynkach Ostrowa Tumskiego wyświetlane były animacje, grała ogromna orkiestra, śpiewał chór, były sztuczne ognie, lasery i inne bajery. Ciekawe!
Ukulturalniając się zobaczyłam także spektakl Teatru Pieśni Kozła w ramach Brave Festival, który to odbywał się we Wrocławiu już po raz 12-ty. Od dawna chciałam zobaczyć przedstawienie tego teatru, w końcu się udało. Bardzo mi się podobało!
Nie samą włóczką człowiek żyje, wbrew pozorom! Jak widzicie byłam zajęta!
Liczę na zrozumienie ;) Dodam, że zrobiłam kilka fajnych rzeczy, więc mam nadzieję niedługo się jednak znowu pokazać. Może tym razem przerwa będzie krótsza :)
Ukulturalniając się zobaczyłam także spektakl Teatru Pieśni Kozła w ramach Brave Festival, który to odbywał się we Wrocławiu już po raz 12-ty. Od dawna chciałam zobaczyć przedstawienie tego teatru, w końcu się udało. Bardzo mi się podobało!
Nie samą włóczką człowiek żyje, wbrew pozorom! Jak widzicie byłam zajęta!
Liczę na zrozumienie ;) Dodam, że zrobiłam kilka fajnych rzeczy, więc mam nadzieję niedługo się jednak znowu pokazać. Może tym razem przerwa będzie krótsza :)
Pięknie wyszedł sweterek. Kolorki cudo. Nigdy nie byłam na żadnym koncercie, no to chyba czas najwyższy ruszyć cztery litery :)
OdpowiedzUsuńRewelacyjna bluzeczka! A tyle razy oglądałam tą bawełnę i nie pomyślałam , że kolory tak super się ułozą.... jestem zachwycona. No i to ramionko tak ślicznie wygląda ze ośmielę się poprosić o małą wskazówkę jak takie wykonać. Może chociaż w jednym zdaniu ☺?
OdpowiedzUsuńpozdrawiam
Piękny :)
OdpowiedzUsuńCudna bluzeczka! Może by tak filmik w dziewiarce z instrukcją jak się ją robi... Pat Metheny to nie moja bajka, ale Gilmoura i muzykę Pik Floydów kocham od wczesnej młodości. Właśnie czytam o nich książkę " Prędzej świnie zaczną latać"- świetna. Polecam.
OdpowiedzUsuńJak fajnie, ze wreszcie sie ponownie pojawilas!!! WoW, kolejna sliczna kolorowa bluzeczka. Bardzo ladna no i bardzo Ci w niej do twarzy. Chyba nie ma koloru, ktory by Ci nie pasowal. Takze i mnie bardzo intryguje to Twoje nieskomplikowane robienie od gory. Nie mam zielonego pojecia jak uzyskac taki efekt schodzacych sie ramion i tego jednego przewodniego oczka. Widzialam to juz w paru Twoich sweterkach i zawsze podziwialam. Przychylam sie do prosb Basi i MAgdaly o zdradzenie tajemnicy, jak to sie robi. No i faktycznie bardo mi Cie tu brakowalo przez te dwa miesiace. Serdecznie pozdrawiam, ania
OdpowiedzUsuńBombowa bluzka... a te kolory... ŁAŁ!
OdpowiedzUsuńbluzka super i taka sobie też zrobię a koncertu Gilmoura zazdraszczam....
OdpowiedzUsuńFantastyczna bluzeczka w pięknych kolorach :-)
OdpowiedzUsuńKoncerty wspaniałe... szkoda, że mnie na nich nie było... Super są obchody Europejskiej Stolicy Kultury :-) Mieszkasz w cudownym mieście.
Pozdrawiam serdecznie.
Makunko, pięknie Ci w takich żywych kolorach! A do tego masz fantastyczne kulturalne lato :) Pozdrawiam!
OdpowiedzUsuńDołączam się do próśb o wskazówki, jak zacząć.....
OdpowiedzUsuńPięknie wyglądasz w tej bluzce, bo "przystojnemu to i w garnku do twarzy", ale kolorki- choć nie moje, muszę mieć:)
Pozdrawiam!
Super, super, super.... Dołączam się do dziewczyn z prośbą o wskazówki��
OdpowiedzUsuńBluzeczka jest piękna, a wykończenie na ramieniu to wprost majstersztyk. Pozdrawiam :)
OdpowiedzUsuńSliczna bluzeczka, kolory poprawiajace nastroj i bardo ladnie w niej wygladasz.
OdpowiedzUsuńBluzka świetna zwłaszcza w formie. No właśnie, podaj proszę wskazówki do "łatwego robienia od góry" bo nie wiem jak to zrobiłaś a ciekawość strasznie mnie żre. też chcę taką bluzkę !!!! Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńBluzeczka super, w sam raz w letnich kolorach! *^o^ Przynajmniej w czerwcu i chyba w lipcu lato było...
OdpowiedzUsuńLudzie nie zawsze potrafią się zachować, wczoraj byłam na premierze książki i spotkaniu z autorem, na tyłach sali były stoliki z poczęstunkiem a wszyscy siedzieli przy stołach, więc niestety część widowni siedzącej z tyłu w połowie spotkania i zadawania pytań autorowi już sobie pakowała na talerze zakąski i pobierała napitki, i zasiadała jak u cioci na imieninach nad żarciem......