Może ktoś pomyśli, że jestem nienormalna, bo po całym tygodniu spędzonym w sklepie z włóczkami pojechałam jeszcze na Drutozlot, jakby mi mało było na co dzień :) Ale praca to praca, a to nie tylko o włóczki chodzi. A może właśnie głównie nie o włóczki.
Bardzo, naprawdę bardzo lubię ludzi z pasją. O tym chyba nie jeden raz już pisałam. Dzięki temu, że prowadzę bloga poznałam takich osób wiele, a z kilkoma z nich utrzymuję naprawdę bliskie relacje. Na Drutozlot wybrałam się właśnie w takim fajnym gronie. Cztery dziergające babeczki w aucie, no dobra, trzy, bo ja jednak za kierownicą drutów w ręku nie miałam. Wesoło było, mimo tego, że wyjechałyśmy o porannej godzinie dość abstrakcyjnej. Jak się spodziewałyśmy, na miejscu zastałyśmy całą bandę, biegającą z obłędem w oczach pomiędzy kolorowymi stoiskami. Nam ten obłęd szybciutko się udzielił i naprawdę było nerwowo, kto kocha włóczki ten sobie może wyobrazić. Na stoiskach królowały głównie włóczki ręcznie farbowane, bo to ostatnio modny trend. Każdy te włóczki farbuje jakby inaczej, ma swój styl i to jest piękne. Cieszę się, że Wrocław miał swoją reprezentację w postaci dwóch stoisk - Chmurki i Fiberro. Obie dziewczyny znam, bo to też moje klientki i koleżanki-dziewiarki-blogerki, więc cieszę się, że się rozwijają :) W Toruniu były oblegane!
Po zakupach usiadłyśmy na kawie, co chwilkę witałyśmy się z nowymi osobami i chwaliłyśmy się oczywiście zakupami. No i cały czas królowały dzianiny! Piękne rzeczy były, oj piękne.
Po zakupach usiadłyśmy na kawie, co chwilkę witałyśmy się z nowymi osobami i chwaliłyśmy się oczywiście zakupami. No i cały czas królowały dzianiny! Piękne rzeczy były, oj piękne.
Mnie naprawdę zachwyciły włóczki z 7oczek. Przepiękne kolory, takie jak lubię, lekko przydymione, rozmyte, ach! Oczywiście nie powstrzymałam się i kupiłam sobie :) Do tego jeden Millis od Marzeny. Będzie ciekawe połączenie, mam nadzieję. Już widzę oczyma wyobraźni nowy sweter, a inspiracją jest Ania Stasiak, która na instagramie pokazała budzący wyobraźnię fragment dzianiny. Ania jest mistrzynią!
Ale tak jak napisałam we wstępnym zdaniu, Drutozlot to dla mnie przede wszystkim ludzie. Poznałam kilka osób, które do tej pory znałam tylko ze zdjęć, z blogów, z komentarzy także tutaj, u mnie :) Było to dla mnie szczególnie miłe. To dziwne trochę uczucie, kiedy do mnie podchodziłyście, jak do znajomej, bo Wy mnie trochę znacie, a ja Was najczęściej nie. Tak to jest, jak się człowiek uzewnętrznia w internecie. Miło mi jest zawsze, kiedy także w osobistych kontaktach znajduję potwierdzenie, że to, co robię interesuje kogoś, podoba się, bywa inspiracją albo po prostu jest pomocne. W całym tym zamieszaniu niestety zrobiłam w sumie mało zdjęć! Nie było czasu :)
W tłumie dziewiarek co chwilkę wyławiałam wzrokiem jakieś znajome dzianiny, z włóczek, które znam z e-dziewiarkowych półeczek, z moich również wyrobów, z kolorów, które lubię. Ale przede wszystkim podziwiałam całe mnóstwo dzianin, które znałam ze zdjęć, jak choćby zachwycającą mnie chustę Silmarillion Agaty Piaseckiej w wydaniu oryginalnym i z Unisono Zitrona. To było niezwykłe i bardzo fajne.
Wieczorem byłyśmy bardzo zmęczone, bo jednak cały dzień pełen emocji dał nam trochę w kość, nie poszłyśmy więc niestety na afterek, gdzie koleżanki dziewiarki podobno dobrze się bawiły. Spotkałyśmy się natomiast na kawie kolejnego dnia na Rynku Staromiejskim. Było bardzo sympatycznie, no i tort bezowy był świetny!
Później krótki spacer po mieście, zakup pierniczków w ramach pamiątek, szybki obiad i powrót do Wrocławia. Było super, dziewczyny - dziękuję!
Swoją drogą Toruń ciekawy i trzeba się będzie wybrać na wycieczkę :)
Wielkie podziękowania za zorganizowanie takiej fantastycznej imprezy należą się Hani Maciejewskiej, Małgosi Rak i Magdzie Małkiewicz. Bardzo się cieszę, że Was poznałam osobiście i już czekam na spotkanie za rok! A może zawitacie we Wrocławiu i spotkamy się szybciej?
Wielkie podziękowania za zorganizowanie takiej fantastycznej imprezy należą się Hani Maciejewskiej, Małgosi Rak i Magdzie Małkiewicz. Bardzo się cieszę, że Was poznałam osobiście i już czekam na spotkanie za rok! A może zawitacie we Wrocławiu i spotkamy się szybciej?
I ja tam byłam, Makunkę i Wrocławianki poznałam ( tzn nie tylko Wrocławianki), tort bezowy zjadłam.....do spotkania za rok. Makunko, zdjęcia jak zawsze sliczne.
OdpowiedzUsuńLudwiko! Nareszcie, bym powiedziała, bo znałam Cię od dawna, ale tylko z okienka i fb. A teraz już wiem, że warto będzie się spotkać jeszcze raz :)
UsuńA ja nie bylam, tortu nie jadłam ale wszystkie zdjęcia w internecie oglądałam i ach żal żal żal. Do zobaczenia Drutozlocie za rok.
OdpowiedzUsuńTort zawsze do nadrobienia, jest taki sklepik, wiesz gdzie :) A na Drutozlot wybierzemy się za rok, szybko minie :)
UsuńZnam sklepik z pysznym ciastem, dowiozę Wam :)
UsuńByłam , świetnie się bawiłam. Dziękuję dziewczyny za cudowne towarzystwo w ciągu tych dwóch dni :).
OdpowiedzUsuńMagda a Tobie dodatkowo za bezpieczne dowiezienie nas w obie strony. Muszę powiedzieć, że Magda jest doskonałym kierowcą! (Kubico Ty mój ... ;) )
Ufff, czuję się jakbym zdała egzamin na prawko! To ja dziękuję za towarzystwo Marzanko!
UsuńPotwierdzam :)
UsuńMiło było się spotkać;) Pozostaje niedosyt i oczekiwanie na kolejne spotkanie;)
OdpowiedzUsuńKoniecznie! Wpadnij do Wrocławia, ja tu jestem zawsze. Albo prawie zawsze :)
UsuńFantastyczne spotkanie. Szkoda, że mieszkam tak daleko od Torunia. Gdyby tak mapę zmniejszyć 🌷🌺😉
OdpowiedzUsuńA ja mam blisko? Ale warto było!
UsuńMiałyście cudowny weekend :) Może w przyszłym roku i ja się załapię :) Kawa w takim towarzystwie smakuje jeszcze lepiej!
OdpowiedzUsuńKawa smakuje w towarzystwie najlepiej! Rezerwuj termin i jedziemy :)
UsuńNo i widzę, że wywiad z Tobą przeprowadzono :)
OdpowiedzUsuńCóż... Sama rozumiesz :) Ale chyba nie puścili, bo jak nawiedzona gadałam :D
UsuńBył tam jakiś facet, pomijając tego z mikrofonem?
OdpowiedzUsuńA żeby to jeden?! Pewnie że byli! Niektórzy całkiem niczego sobie :)
UsuńChociażby na drugim zdjęciu sześciu widać :))))
UsuńByłam, spotkałam wiele wspaniałych osób znanych tylko w sieci. Ale także sporo mnie ominęło. Czasu tak mało, wrażeń tak wiele. Do zobaczenia za rok :)
OdpowiedzUsuńNo właśnie z tym czasem tak jest, że jak miłe chwile, to szybko płynie, a jak człowiek by chciał, żeby przyspieszył, to nie chce. Jakiś taki mało elastyczny :)
UsuńRównież się cieszę, że moglyśmy się spotkać:) do zobaczyska ponownie :)
OdpowiedzUsuńMoże znowu przyjedziecie do nas? :)
UsuńOch działo się, działo:) widać na fotografiach:)
OdpowiedzUsuńNie dane mi było pojechać to chociaż oczy pocieszę patrząc na nie. Dzięki za tę relację. Daje choć złudzenie obecności wśród Was. Pozdrawiam:)
Szykuj się za rok!
UsuńA na ten tort bezowy to my tam jeszcze wrócimy ;)
OdpowiedzUsuńO tak :) Ale we Wrocławiu też jest niezły!
UsuńWidzac po Blogu Doroty, jeszcze twoje zdjecia, czuje ze znajde w przyszlym roku
OdpowiedzUsuńczas, zeby tez te pare..... kilometröw, przejechac, przyleciec.
Niby wszystkie Panie obce, przez Blogi, jednak znajome Buzie.
Moge sobie wyobrazic jaka mialyscie frajde w jednym samochodzie-
Tort bezowy...ach, juz mi slinka leci.
Moze znasz recepte, zebym sie pocieszyla i go zrobila?
Pozdrawiam serdecznie
Mimi
Warto z pewnością, bo atmosfera naprawdę fantastyczna, jest to prawdziwy zlot czarownic, a raczej czarodziejek :) Z tortem zdecydowanie nie pomogę, bo to zdecydowanie nie moja domena. Nawet nie próbuję robić takiego tortu, bo zjadłabym go z pewnością za dużo! I ja pozdrawiam Mimi!
UsuńBardzo miło było cię poznać, mam nadzieję, że jeszcze kiedyś się spotkamy. No i fajnie, że załapałam się u Ciebie zdjęcia😄nawet razem z mamą 😊, bo mało mam fotek z tego weekendu
OdpowiedzUsuńTen komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuńAwesome blog, i always enjoy & read the post you are sharing!
OdpowiedzUsuńThank for your very good article...!
ตารางบอล