Kiedy wracałam do pasji dziewiarskiej dysponowałam kilkoma parami drutów prostych i kilkoma rozmiarami drutów na żyłce, która była strasznie sztywna. Wraz z odkrywaniem tego, że świat się zmienił i dzisiaj można kupić włóczki piękne, świetne jakościowo i w bardzo różnych cenach ;), odkryłam także zmiany w "świecie drutów".
Od początku bardzo mi się spodobał system z wymienną żyłką. Pierwszymi jakie kupiłam były akrylowe KnitPro. Zadecydowała oczywiście cena i chęć sprawdzenia, czy system działa. Działać działał, ale druty bodajże 3,5 złamałam. Myślę, że grubsze byłoby trudniej. Kolejnymi były więc jednak metalowe i lubię je i używam do dziś.
Później dostałam w prezencie gwiazdkowym komplet wymiennych drutów HiyaHiya. Już sama nazwa firmy sprawia, że się uśmiecham. Fajna, prawda? A druty pokochałam, bo są leciutkie i bardzo ostre. Mają jednak wadę - czasami przy łączeniu żyłki z drutami, żyłka lekko haczy. Ja to, że tak powiem ignoruję i staram się nie zauważać, ale prawda jest taka, że się to zdarza i czasami denerwuje. Nie zmienia to jednak mojej miłości do tych drutów :)
Nie testowałam kolejnego systemu drutów łączonych, bo bez przesady, ile można. Ale mam oczywiście druty Addi, przede wszystkim cienkie (2-2,5) i bardzo, bardzo je lubię. Mam także Chiagoo (4 i 5), które stały się przebojem dziewiarskiego światka ze względu na fantastyczne właśnie łączenie żyłki z drutami i samą żyłkę, która jest jedyna w swoim rodzaju. Nie mam ich w wersji do łączenia, ale od klientek wiem, że są również bardzo dobre.
Generalnie używam drutów z żyłką 80-100. Ale czasami potrzebne są takie krótkie, a takich nie lubię, bo ciężko mi się na nich robi i bolą mnie zawsze ręce.
I tu dotarłam w końcu do tego, o czym chciałam napisać! Kto jest jeszcze ze mną, ręka w górę!
Robiąc rękawy do nowej bluzeczki, przetestowałam dwie pary drutów z żyłką 30 cm! Dla mnie hardcore! Przy Addi bolały mnie ręce i choć szło mi dość sprawnie, jakoś mnie to jednak denerwowało. Wypróbowałam więc Chiagoo, w wersji z wygiętym drutem czyli Red (bo są także Red Lace, ale nie ma w tej wersji 30 cm).
Eureka! Choć nadal nie jest to przyjemność, to jednak dzięki wygięciu druciki leżą lepiej w dłoni i ręce zdecydowanie się mniej męczą. Naprawdę ułatwiają robienie rękawów! Najczęściej robię je magic loopem, ale jakoś tym razem nie pasowało mi to. Zaprzyjaźnimy się :)
Eureka! Choć nadal nie jest to przyjemność, to jednak dzięki wygięciu druciki leżą lepiej w dłoni i ręce zdecydowanie się mniej męczą. Naprawdę ułatwiają robienie rękawów! Najczęściej robię je magic loopem, ale jakoś tym razem nie pasowało mi to. Zaprzyjaźnimy się :)
A gdzież można takie cudo nabyć? |Bo nabyłabym. Ja jakoś magic-loopa nie pokochałam miłością bezmierną. Wkurza mnie to przeciąganie żyłki. A na 5 drutach się jeszcze nie naumiałam ;(
OdpowiedzUsuńA bo ja źle patrzyłam na stronie i stąd to pytanie, ale teraz już znalazłam. I jaka obfitość numeracji, aż w głowie szumi.
UsuńJak napisałam wyżej, w poście, gapa ze mnie :) Mam nadzieję, że teraz już wszystko jasne :)
Usuńprzyznam się Tobie, że wcale niezamierzenie powyginałam sobie kilka drutów, właśnie robiąc "w kółko". Z reguły jest "ulepszony" jeden drut z tych dwóch na żyłce; W robieniu na około jest to bardzo wygodne, a w rzędach wcale nie przeszkadza :)
OdpowiedzUsuńWidocznie więcej dziewiarek druty wyginało i tak powstał pomysł drutów wygiętych. Potrzeba matką wynalazków!
UsuńJa też uwielbiam HH. Addi jeszcze nie miałam okazji testować a wygięte CG to faktycznie hit. Zastanawiałam się nad krótkimi CG ale nie wiedziałam, który rozmiar kupić więc nie mam żadnego. Niech żyje zdecydowanie :))
OdpowiedzUsuńW standardowych długościach wolę jednak proste, tradycyjne druty. Proste tzn. proste, ale na żyłce. Jednak przy tych króciutkich to naprawdę jest różnica! Pozdrawiam Moniczko!
UsuńMakunko, co to za cudna włóczką na twoich drutach? A druty z czerwoną żyłką uwielbiam - dzięki tobie wypróbuję też te krótkie :)
OdpowiedzUsuńTo Sock Malabrigo w kolorze Persia. Zrobiłam sweterek, niedługo się pochwalę :)
UsuńTo dla mnie nowość! Też posługiwałam się długimi drutami na żyłce (moje ulubione to setki albo 120 cm), ale ciekawią mnie te króciutkie zagięte druty. *^v^*
OdpowiedzUsuńTak jak napisałam, generalnie na takich krótkich robi się dość niewygodnie. Przy rękawach jednak wyciąganie żyłki i obracanie robótki mnie jakoś denerwuje i stąd wybór tych drutów. Wypróbuj!
UsuńDziergania na 5 drutach nauczyłam się w pierwszej połowie lat 60-tych /innej opcji nie było/i może dlatego nie pokochałam magic-loopa. Przeciąganie żyłki jest dla mnie denerwujące i w przypadku delikatnych włóczek może mieć wpływ na jej wygląd. Drutki które prezentujesz są zachęcające, na pewno warte zastanowienia, hmm... Włóczka na drucikach też piękna.
OdpowiedzUsuńNa początku jest ciężko, bo rękę trzeba trochę inaczej układać, ale moim zdaniem naprawdę warto spróbować :)
UsuńDruty ChiaoGoo są super. Robię na nich teraz sweterek. Oczka przeciągają się bez problemu. Moje nie są tak na końcach wygięte. Kupiłam wersję Lace. Żyłka w tych drutach jest super. Zestaw drutów HiyaHiya to moje kolejne marzenie czekające na spełnienie. Miałam je w rękach na spotkaniu robótkowym.
OdpowiedzUsuńpozdrawiam
Przy "normalnych" wymiarach żyłek też wolę wersję bez wygięcia, ale przy krótkich naprawdę to jest super, warto wypróbować. HH pozostają moimi ulubionymi :)
UsuńA ja się zastanawiałam jak się robi na takiej króciutkiej żyłce i usilnie zsuwałam oczka z drutu wtedy brakowało mi żyłki. A tu widzę że muszę zostawiać je na drutach. Muszę poćwiczyć choć chyba ml jest łatwiej. Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńMagic loop jest naprawdę super, jednak czasami denerwuje mnie to przekładanie robótki stąd próba, jak się okazało udana, robienia na krótkiej żyłce. Ma swoje zalety, choć wymaga przyzwyczajenia rąk.
UsuńCzy tylko ja tak mam, że co jakiś czas sama produkuję takie wygięte druty? Oczywiście mowa o cienkich. Nie jestem pewna jak to się dzieje. Czy od nacisku dłoni się wyginają po długiej pracy czy może ktoś z domowników na nich siada...
OdpowiedzUsuńNigdy mi się nie zdarzyło wygiąć drutów aż tak bardzo :) Chyba jednak to domownicy :)
Usuńja też zapałałam zachwytem do tych czerwonych żyłek, choć nie od pierwszego wejrzenia;)
OdpowiedzUsuńale sięgnę na pewno po inne numery...może i nawet łączone....a oczywiste jest, że udam się po nie do e-dziewiarki:))
Miłego weekendu:)
aaaa....moje łączone knit pro też czasem haczą i się rozkręcają ale da się z tym żyć:)
KP mi chyba nigdy nie haczyły, za to ulubione HH i owszem. "Czerwone żyłki" są rzeczywiście bardzo specyficzne i moim zdaniem nie nadają się zbytnio właśnie do magic loopa, ale przy tradycyjnym przerabianiu są baaaardzo dobre.
UsuńI ja Ci życzę miłego weekendu!
Ja zaś nie lubię tego rodzaju drutów, już spieszę wyjaśnić ten pogląd. Przy dzierganiu drutami których prosta część, nazwijmy to, robocza, jest krótsza niż 10-12 cm tracę oparcie dla ręki, która dużo szybciej się męczy.
OdpowiedzUsuńDlatego robótki w okrążeniach o małych średnicach robię pół-magic-loopem, a mikrośrednice przerabiam na skarpetkowych.
Tak naprawdę - ile jest dziewiarek, tyle preferowanych metod i ulubionych narzędzi.
To prawda, brak porządnego oparcia dla ręki i dlatego ręka na początku trochę mnie bolała. Musiałam znaleźć odpowiednie dla niej ułożenie. Tam gdzie rękaw jest szerszy, czyli na początku, zdecydowanie wolę magic loopa. Jednak gdy oczek mniej, sprawdziły mi się takie właśnie krótkie, mimo pewnego wysiłku włożonego w przyzwyczajenie ręki. Bardzo dobrze, że jest tyle metod i narzędzi do wypróbowania! I masz rację - nie ma jednej, obiektywnej prawdy. Dlatego też nie potrafię nigdy odpowiedzieć jednoznacznie na pytanie, które druty są najlepsze. Według mnie trzeba po prostu znaleźć najbardziej odpowiednie dla siebie. :)
UsuńUwielbiam takie wpisy! Ponieważ pracujesz tam gdzie każda dziewiarka, by chciała (chociaż obawiam się że byłabym skłonna przyjmować wynagrodzenie w naturze, po co jeść jak się ma fajne włóczki i druty) to widzisz te cuda własnymi oczami i podotykasz przed zakupem i wiesz o co chodzi! Dołączam więc do dyskusji.Dla mnie absolutnym hitem pozostają HH, ale doceniam walory CHGo. Tak jak piszesz, zleży wszystko od tego co na nich śmiga.Niektóre włoczki bardzo dobrze współpracują z drewnianymi symfoniami KP.Z dokręcanymi żyłkami to jeszcze się nie odważyłam. A co sądzisz o drutkach z drzewa oliwnego?Pozdrawiam druciarsko!
OdpowiedzUsuńNa szczęście nie dostaję wynagrodzenia w naturze, bo i nie samymi włóczkami wbrew pozorom człowiek żyje :) Choć biorąc pod uwagę ilości zgromadzone, to gdyby się nimi można pożywić, to starczyłoby zapasów na jakiś czas :)
UsuńO drutach oliwnych mam na razie niewielką opinię, bo przerobiłam dosłownie kilka rzędów. Są lekkie, miłe w dotyku. Dość delikatne, więc raczej nie polecam ich osobom, które do drutów mają stosunek taki, że porzucają je gdzie bądź.
Ja z drewnianych to lubię też Cubics. Muszę o tym napisać.
A widzisz do tych krótkich żyłek te wygięte druty wydają się być idealne bo na krótkich żyłkach i prostych drutach nie pokocham robić :)
OdpowiedzUsuńOsobiście od ponad pół roku robię na łączonych drutach lace Chiao Goo, są fantastyczne, nie rozkręcają się a ich ostre końcówki są idealne.
I chwal się czym prędzej sweterkiem.
Pozdrawiam serdecznie :)
Na tych lace łączonych nie robiłam, więc dzięki za opinię. Przyda się mi i innym zainteresowanym. Sweterek musi poczekać na zdjęcia :)
UsuńJestem fanką metalowych ADDikow,mam te z systemem click, i wszystko na noch robię, nic nie haczy, jedyny minus, że czasem się żyłka odczepia. No i wkłaśnie zauważyłam, że te cieńsze mam już powyginane-myślałam, że coś nie tak robię ale widzę ,że to nie tylko mi się zdarza :)
OdpowiedzUsuńTak, Addi trzyma poziom :)
UsuńOdczepiania się żyłki nie cierpię, nie raz już musiałam oczka łapać!
Czytam, czytam... 30 cm, 120 cm , ...a mówią, że rozmiar nie ma znaczenia...
OdpowiedzUsuńHm... chyba jednak ma.
UsuńRaz kupiłam z ciekawości krótkie druty do rękawów i żałuję. Tak ciężko jest na nich robić, bo bo są po prostu za krótkie i tak jak palcami trzyma się czubki drutów tak zewnętrzne części dłoni nie mają stałego oparcia i przez to bardzo się męczą. Króciutka żyłka jest mocno naciągnięta i utrudnia to całe manewrowanie i nie ma tu znaczenia jakiej firmy są druty. Pasują tylko do malutkich dłoni a i tak żyłka jest . Przed zakupem radziłabym zrobić sobie niby drutki z patyczków i sznureczka i zobaczyć jak ciężko jest nimi manewrować. Ja kupiłam w e-dziewiarce ADDI 30cm, a po zmierzeniu okazało się , że mają ok.28,6cm (druty 2x7cm + żyłka ok.14,6cm). Szczerze odradzam . Rękaw, skarpetki czy rękawiczki szybciej i wygodniej jest robić metodą magic loop lub na 4-5 drutach. Pozdrawiam.
OdpowiedzUsuńNo właśnie, opinie są różne :) Mi krótkie Addi też się sprawdziły, ale przy CG już poszło zdecydowanie lepiej. Komfortowo nie było, ale jednak zdecydowanie lepiej. Magic loop przy ażurowych drobnych robótkach, czyli np. rękawach denerwował mnie na tyle, że zdecydowanie wolałam potrudzić się z króciutkimi drutami :) Zawsze dobrze jest mieć opinię własną. I ja pozdrawiam :)
Usuń