Od mojej koleżanki Joli dostałam fantastyczną książkę z 1953 r. z wzorami serwet. Za serwetę się wezmę, ale musi jeszcze poczekać. Ale zachęcona posiadaniem takiej perełki zaczęłam szukać innych pozycji dziewiarskich po antykwariatach i aukcjach. Kupiłam dwie kolejne książki, jedną z kolejnymi serwetami i jedną o dziewiarstwie ręcznym, że tak powiem, ogólnie. I o tej będzie dzisiaj...
Książka napisana przez Helenę Dutkiewicz, została wydana w roku 1956, kiedy to mnie nawet w planach nie było, bo moja Mamusia miała 16 lat. Została wydana przez Wydawnictwo Przemysłu Lekkiego i Spożywczego - już sama nazwa tego wydawnictwa wywołała uśmiech na mojej twarzy. Wiem, że rzeczywistość tamtych czasów lekka i zabawna nie była, ale przeglądając i czytając tę książkę uśmiech powraca wielokrotnie. Proszę bardzo oto męski pulower sportowy:
W dzisiejszych czasach walki znanych marek o klienta przy pomocy coraz to nowych modeli wykonanych z cały czas ulepszanych tkanin oddychających, ten pulower jest po prostu od-jaz-do-wy!
Zwracam uwagę na polecany materiał - "wełna średniej grubości".
Bardzo również spodobało mi się wdzianko dla pieska. Jestem wielbicielką jamników, miałam ich dwa i nigdy nie miały ubranka! Z pewnością dlatego, że nie wiedziałam, jak je zrobić ;) Teraz mogłabym to nadrobić, ale jamnika brak!
No i mój absolutny faworyt! Męskie slipy z wełny lub bawełny! Czyż nie są cudne?! Tylko kto by w nich chodził? Wyobrażacie sobie ukochanego w takich slipkach?
Żarty żartami, ale straszne to były czasy, gdy z powodu braków wszystkiego, trzeba się było ratować takimi gatkami...
I jeszcze fragment książki, który mówi również wiele o tamtych czasach:
"Duże zastosowanie mają wyroby ręcznie dziane w każdej rodzinie; jest to korzystne zwłaszcza w liczniejszych rodzinach, gdzie własnoręcznie wykonywanie przez matkę odzieży dla dzieci pozwala na znaczne zmniejszenie wydatków domowych. Dodatkową korzyścią jest możność ponownego użycia wełny po spruciu częściowo zniszczonego lub zbyt ciasnego wyrobu."
Hm... Czasy się na szczęście zmieniły, dziś to hobby jednak, nie konieczność i nie tylko matki wielodzietne się dziewiarstwem zajmują. A z pewnością nie z oszczędności :)
No i element patriotyczny:
"Produkcja odzieży ręcznie dzianej, zwłaszcza z wysokogatunkowej przędzy wełnianej, umożliwia również gospodarce społecznej osiągnięcie pewnych oszczędności. Wynika to stąd, że przy produkowaniu odzieży z dzianiny maszynowej powstają przy kroju i modelowaniu straty surowca na ścinki i odpady, natomiast w w dziewiarstwie ręcznym nie ma żadnych strat surowca, gdyż nic się tu nie kraje, a cała przędza jest w pełni wykorzystana; istnieje przy tym możliwość ponownego jej użycia do wykonania innego wyrobu."
Tak więc dowiedziałam się, że jednak jestem oszczędna, mimo wszystko :)
W książce niestety nie znalazłam konkretnych porad dotyczących wyrobu dzianin, choć na to liczyłam. Ciągle się przecież uczę i chętnie szukam różnych instrukcji. Są bardzo ogólne informacje o wykonywaniu wyrobów - jakich? pokazałam, więc raczej traktuję tę książkę jako ciekawostkę. Ale zakupu nie żałuję wcale, a wcale.
Świetne są te slipki. Muszę je pokazać mojemu staremu. A tak poważnie: kiedyś włóczka była znacznie tańsza niż rzecz gotowa, opłaciło się dziergać. Dziś włóczkowe hobby jest dość drogie. Ale kto jest uzależniony... Pozdrowienia
OdpowiedzUsuńSlipki są najlepsze ;) Śmiechu co nie miara. Jednak zdaję sobie sprawę z tego, że ludziom w tamtych czasach do śmiechu nie było. Ciekawe odkrycie :)
OdpowiedzUsuń...polecam zakup jamnika, poważnie
OdpowiedzUsuńSlipy koniecznie z estonki!!! wykonać trzeba.
OdpowiedzUsuńA czy okna wystawowego na Staszica by nie ubogaciły?
pozdrawiam
natalia
Z estonki to dla niewiernego męża :D
UsuńTia... dzisiaj pulower sportowy bez logo jakiegoś sponsora by nie przeszedł... Chyba, że by wydziergać jakieś logo! *^v^*
OdpowiedzUsuńBardzo lubię stare czasopisma i książki, też mam taką robótkową z wzorami z lat 50-tych.
ale perelka Ci sie trafila ;) slipki wymiataja ;)
OdpowiedzUsuńJa też ma klika egzemplarzy takich książek, dostałam kiedyś od babci. Traktuję je jak Ty jako ciekawostkę :)
OdpowiedzUsuńAleż to epoka twardych facetów była- majtasy wełniane, nie ma, że gryzie! W zadek ciepło i to jest ważne!
OdpowiedzUsuńAż się czuję gospodarna, rozsądna i w ogóle ogarnięta dzięki tym społeczno-umoralniającym naukom o gospodarowaniu surowcem ;)
Mam 2 z tych książek w domu, po babci :)
OdpowiedzUsuńJakoś ciężko mi uwierzyć w te majtasy, żadnych zalet (poza grzaniem w tyłek, ale akurat te męskie rejony nie powinny się przegrzewać) nie widzę, a higiena? ;)
OdpowiedzUsuńFajne pozycje dziewiarskie!
OdpowiedzUsuńWonderful!!! Still smiling!
OdpowiedzUsuńAll my best
Elisabeth
lubię takie perełki :) sama mam w domu kilka takich starych pozycji :)
OdpowiedzUsuńKsiążka i teksty odlotowe. Bardzo mi się spodobał Twój wpis!Swoją drogą na męskie slipy możnaby było wykorzystać wełnę owczą zakopiańską co zagwarantowałoby dodatkowe doznania dla noszącego taką bieliznę!wdzianko dla psiaka boskie. Właśnie umieściłam na moim blogu swoją wersję dla mojej psiczki i szczerze powiem,że wydawało mi się,że takie cuda to wynalazek ostatnich lat...Pozdrawiam drutkowo!
OdpowiedzUsuńJa od dawna kolekcjonuję takie ciekawostki. Jeśli masz chwilkę to obejrzyj ten odcinek mojego programu Sztrykowanie na ekranie: http://tvimperium.pl/sztrykowanie-na-ekranie/w-dzisiejszym-odcinku-barbara-pokaze-nam-jak-wykonywac-robotki-na-okraglo-i-dowiemy-sie-tez-co-to-magic-loop/ Pozdrawiam serdecznie, B.
OdpowiedzUsuń