Idąc do pracy, tuż koło mojego domu natknęłam się na taki oto bilbord!
Nie trzeba chyba tłumaczyć dlaczego zwróciłam na niego uwagę :)
A tak w sumie a propos, to niedawno przyszła do mnie do sklepu jakaś pani, która po oglądnięciu włóczek zapytała czy można też zamówić gotowy wyrób. Zgodnie z prawdą odpowiedziałam, że na razie takich usług nie świadczymy. Na to pani stwierdziła, że szkoda, bo przecież pewnie jakieś emerytki chciałyby sobie do emerytury dorobić. Staram się być opanowana w takich sytuacjach, ale ton lekceważenia w głosie tej pani jednak mnie zirytował. To lekceważenie nie wiem co prawda w kogo było wymierzone, czy w emerytki, czy w dziewiarki, ale i jedno i drugie było nieprzyjemne. Była zresztą przy tym dziergająca młoda osoba, stała klientka i też nie była chyba takim komentarzem zachwycona. Grzecznie i z uśmiechem więc pani zapytałam, dlaczego uważa, że robienie na drutach jest zajęciem dla emerytek? Pani powiedziała, że przecież dzisiaj to nikt już tego nie robi, no i kto by miał na to czas itd. Wyjaśniłam jej, że naszymi klientkami są panie w różnym wieku, które czerpią z tego wiele radości i nie robią tego zarobkowo, a głównie dla przyjemności oraz z chęci posiadania rzeczy niepowtarzalnych. Pani się jakoś rakiem ze stwierdzenia zaczęła wycofywać, a ja poczułam się jednak lepiej po tej obronie honoru dziewiarek. A emerytki zapraszam, bo często potrafią więcej ode mnie z racji lat doświadczeń! Nie emerytki też! A teraz to jeszcze powiem tak - dziewiarstwo to sztuka i forma relaksu!
Makunko! Brawo! Jak to nikt nie robi? a te warsztaty dziewiarskie zrzeszające młode pasjonatki dziewiarstwa, to co? a dziewczyny, matki dziergające podczas karmienia i spacerów i jak pociechy śpią, to co? dobrze, że mnie tam nie było, bo nie wiem czy potrafiłabym zachować zimną krew i klasę...
OdpowiedzUsuńPlakat też chyba o czymś świadczy, może ta pani chodzi inną niż Twoja drogą? smucą mnie takie stereotypy, naprawdę smucą ... ściskam!
dziewiarka ledwo po 30-tce...
dziewiarki górą! emerytki i nieemerytki :-))) a do Łodzi jadę za tydzień, własnie do MS :-))))))) bo dziewiarstwo to sztuka! pozdrawiam
OdpowiedzUsuń"Pani powiedziała, że przecież dzisiaj to nikt już tego nie robi, no i kto by miał na to czas " owa Pani, by się zdziwiła, kto i w jakim wieku dzierga :) Czasem dla relaksu, a czasem, żeby mieć coś własnoręcznie zrobionego, niepowtarzanego, a nie "chińskiego". Asja knits - ja też ledwo po 30 i dziergam :)
OdpowiedzUsuńzdecydowanie się zgadzam:)) i dziękuję za podtrzymanie honoru sztuki dziewiarstwa i samych dziewiarek:))
OdpowiedzUsuńpozdrawiam
Ty Nasza Bohaterko, Obrończyni Drutomaniaczek!
OdpowiedzUsuńStereotypy niestety są trwale zakorzenione w ludziach wokół nas. Ja do emerytury mam ciągle daleko( może nie tak daleko, jak dziewczyny komentujące powyżej, ale ciągle daleko) i a bardzo dobrze się czuję na mojej kanapie z drutami w ręku. pozdrawiam!
Podziwiam Cie za opanowanie, gdyby ta pani na mnie trafila, to nie wiem jak skonczylaby sie "dyskusja", ja jestem z tych "suczych" hahahahah. Ta pani, to zapewne jedna z tych, ktore siedza przed tv, dlubia w nosie i ewentualnie czytaja jakies szmatlawce. Ja mam jeszcze troszke do emerytury (a szkoda...) ale dziergam i szydelkuje od 6 roku zycia, zawsze z jednakowa miloscia. Nie wyobrazam sobie "robic NIC", to musi byc jakis koszmar.
OdpowiedzUsuńMoże ta pani nie miała niczego złego na myśli?... A emerytki rzeczywiście mogłyby sobie dorobić, dziergając na zamówienie (pod warunkiem, że potrafią dziergać, moja teściowa nie umiała! *^o^*).
OdpowiedzUsuńPod warunkiem, że zostały by godnie za to dzierganie wynagrodzone .Mam jednak wrażenie, ze okreslenie"dorabiające emerytki" ma sugerować "wyzysk człowieka przez człowieka".
UsuńObawiam się (tak jak Vipek), że "dorabiające emerytki" ma inne odniesienie niż wykonane ręcznie z miłością i talentem i wielogodzinną pracą, nie wspomnę o artystycznym efekcie...., a co za tym idzie oczekiwanie niskiej ceny... eh....
UsuńA bilbord? - pomysłodawca zdecydowanie wiedział o czym pisze. Jak ja odpoczywam przy tych drucikach i szydełkach!
Makunko, dziękujemy! ;))
To ja żem ta młoda osoba:P, która była na miejscu zdarzenia. I potwierdzam, Makunka broniła honoru dziewiarek jak lwica :) A pani jakby nie powiedziała to takim tonem jakim powiedziała to może rozmowa by się inaczej potoczyła.
OdpowiedzUsuńTe paskudne stereotypy! Ja do emerytury mam jeszcze 33 lata ;)
OdpowiedzUsuńNiestety chyba dość często tak jest... aż nie chce się tego komentować, można by przecież pisać i pisać o tym, czym jest dzierganie! Mam nadzieję, że to będzie się zmieniać, bo wydaje mi się, że dziergane rzeczy stają się teraz coraz modniejsze, w ogóle rzeczy unikatowe tak jak te, które my tworzymy. Obawiam się też, że Vipek i Dominika piszące o sformułowaniu "dorabiające emerytki" mogą mieć rację... :( Taki np. konkretny sweter ręcznie robiony, wg mnie powinien kosztować 1 000 zł albo więcej, a ta klientka nie miała chyba takiej kwoty myśli... ;)
Na koniec już życzę dobrych, spokojnych Świąt i jak najwięcej klientek z prawdziwego zdarzenia ;)
Masz rację,że sweterek ręcznie robiony jest bezcenny.Nie robię na zamówienie ale coś w prezencie bliskiej osobie tak.Wiem,że moja praca jest doceniona i tej osobie sprawiam przyjemność.pozdrawiam.
UsuńDobrze powiedziane - a tejże klientce życzymy wielu akrylowych arcydzieł rodem z Dalekiego Wschodu hihi :)
UsuńZ tym brakiem czasu to taka sama wymówka jak ze wszystkim, czego nie chce nam się robić. Jak się chce, to czas się znajdzie, co same dobrze wiemy :)
OdpowiedzUsuńMnie też by trafiło słysząc takie brednie.Dziewiarstwo to sztuka i to b.duża.
OdpowiedzUsuńNie chwaliłam się przed rodziną dalszą i bliższą,że mam bloga.Bratanica mojego ślubnego gdzieś mnie wypatrzyła i rozpuściła wici,że ciocia drutuje i ma bloga.Dziewcze umiało prawe, lewe i zaczęło dziergać kominy i szaliki.Druty są relaksem i pasją.Dzien bez drutów to dzien stracony.pozdrawiam serdecznie wszystkie blogujące i dziergające,pracujące i nie pracujące.
Jak się nie ma głowy utkwionej w tv to się czas znajdzie. :) o. Jak to jest hobby to nawet w nocy o północy człowiek snu sobie odejmie na rzecz tworzenia.
OdpowiedzUsuńJa co prawda odpoczywam teraz [niechętnie], bo mam pierwsze dni w nowej pracy i padam na pyszczek, ale czekam na weekend, kiedy znowu będę przerzucać oczka.
Niestety stereotypy nadal rządzą. Mnie również ciśnienie się podnosi, kiedy na pytanie o hobby odpowiadam, że szydełko, czasem druty i widzę ten uśmieszek politowania u rozmówcy. Grrr...
OdpowiedzUsuńNo właśnie. Też mi się zdarza widzieć taki uśmieszek.. Zawsze mówie, że to sposób na radzenie sobie ze stresem w dzisiejszych czasach oraz ćwiczenie w kierunku umiejętności rozciągania czasoprzestrzeni. Brzmi nowatorsko, łapią się na to doskonale.
UsuńJa zaczęłam szydełkować w szkole podstawowej, na drutach robię od niedawna, a mam 26 lat. Często słyszałam, że zamiast gdzieś wyjść, siedzę w domu i dziergam jak "jakaś stara baba"... No cóż, dla mnie to ogromna przyjemność i forma relaksu, bardzo się uspokajam podczas dziergania. Jak zaczęłam czytać blogi, to nie spodziewałam się, że aż tyle młodych dziewczyn jest ich autorkami! A przecież jeszcze są te, które nie pokazują swoich prac w sieci. Emerytki podziwiam, wiele się od nich uczę i jednocześnie zazdroszczę wielu lat praktyki;) A ludzie, którzy rzucają komentarze w Naszą stronę.. Może po prostu zazdroszczą umiejętności:P
OdpowiedzUsuńJakbym stała obok tej pani to we mnie zagotowało by się i raczej nie umiałabym ugryźć się w język.Kilka osób, tych bliższych, wiedzą o moim dzierganiu, ale nie którzy z nich nie rozumieją po co dziergam. Też piszę bloga i o tym wie tylko partner. Jestem po 25 roku życia.
OdpowiedzUsuńPopieram w całej rozciągłości obronę dziewiarek. Powinnyśmy wydziergać Ci za to jakiś spory Order Dziewiarskiej Zasługi. Rozumiem Twoją irytację. Sama mam nieco ponad 30 lat, a jak komuś powiem, że robię na drutach, to widzę czasem uśmieszek kpiny na twarzy rozmówcy. Niektórzy mają podejście, jakby to było zajęcie dla osób o minimalnym ilorazie inteligencji.
OdpowiedzUsuńPodziwiać należy i starsze dziewiarki - za doświadczenie i umiejętności i młodsze, za wniesienie nieco świeżości do rękodzieła.
.
Nie potrafię i nawet nie chcę potrafić przejmować się takimi stereotypami, ograniczają tylko osoby które się nimi posługują. Mnie nie. Ja nadal będę robiła na drutach, mimo tych 24 lat na karku. Ale przyznam, że zaskakuję mnie ta rozmowa, bo gdyby toczyła się gdzieś indziej - na przystanku, w spożywczaku, w kolejce do lekarza - to ok. Ale Pani przychodzi do luksusowego, bogato wyposażonego sklepu z włóczkami i stwierdza, że dzisiaj już nikt nie robi na drutach poza emerytkami? Nie trzeba znać rynku, by wiedzieć, że popyt napędza podaż, prawda? Wystarczyłoby logiczne myślenie.
OdpowiedzUsuńMoże i rzeczywiście mogłybyśmy nie tylko sobie "dorabiać" ale nawet się z tego utrzymywać - gdyby tylko rękodzieło było doceniane i odpowiednio opłacane :) Cóż, emerytki i nieemerytki, dziergajmy i nie przejmujmy się niemiłymi babolami :)
OdpowiedzUsuńOj , pani miała szczęście , że mnie tam nie było :) . Swoją drogą trzeba ją było zaprosić na spotkanie robótkowe , to dopiero byłaby zdziwiona widząc nas ręka w rękę - od studentki , po Panie na emeryturze poprzez aktywne zawodowo dziewiarki wszelkich profesji :)
OdpowiedzUsuńKorzystając z okazji życzę Wesołych Świąt i chociaż krótkiej chwili na dzierganie :)
Dziewiarki zawsze górą i to jeszcze z drutami!!!!! Swoją droga na tym bilbordzie to jakaś dziewiarka z drutami już niemodnymi. O Addikach i KP nie słyszała.!!! Dziewiarek jest dużo. U mnie w bibliotece kółko dziewiarskie jest a w nim tylko jedna emerytka.Jak mój syn był malutki podczas pewnego spacerku jedna pani zachwycała się jego sweterkiem. Zapytała czy babcia mu taki zrobiła, na co on zadziwiony zapytał: Mamusiu, a babcie to robią na drutach, nigdy nie widziałem!!!???? Pozdrawiam druciarsko wszystkie drutkujące Babie i Niebabcie!!!!
OdpowiedzUsuńGratuluję opanowania. Dla mnie robótki ręczne są formą relaksu i wręcz terapii wyciszającej, uspakajającej. Staram się ignorować uwagi tego typu Pań jak ta z którą miałaś wątpliwą przyjemność się spotkać. Na szczęście jest mnóstwo osób, które wręcz zachwycają się naszymi umiejętnościami . Pozdrawiam serdecznie
OdpowiedzUsuńMiałam takie zdarzenie, dziergam sobie na ławeczce jak córcia jeździ konno, pan w moim wieku oblukał co robię i mówi " Oj pani to nie lubi marnować czasu". Uśmiechnęłam się potakująco i stwierdziłam " Uspakaja mnie dzierganie jak widzę co córcia wyprawia na koniu" On " Oj pamiętam moja mam zawsze dziergała !" No i się trochę poczułam jak jego mama. Tak utarło się, ze dziergają starsze osoby, a przecież młode pokolenie na blogach śmiga drutami. Trzeba łamać te stereotypy.
OdpowiedzUsuńZgadzam sie z wami dziewiarki,dzierganie to jest forma relaksu i robimy to bo lubimy.Moje dorosłe już córki niestety nie przejeły po mnie tej smykałki, ale bardzo chętnie noszą moje udziergi,a to mnie sprawia do datkową przyjemność i bardzo nie lubie jak ktoś , mówi że na starość to już tylko ciepłe kapcie i druty ,bo tak zazwyczaj są postrzegane dziewiarki.
OdpowiedzUsuńDokładnie dzierganie to forma relaksu taka jest też moja wersja i tego się trzymam .... do wielu już lat! Pozdrawiam gorąco Pstro
OdpowiedzUsuńU mnie w pasmanterii czasem słyszę to samo:)
OdpowiedzUsuńJa, przede wszystkim, haftuję i czasem reakcją na mojej obrazki wiszące w sklepie jest zdanie: "że też się Pani chciało?". Czasem mi ręce opadają. Przecież się do tego nie zmuszam, ja to uwielbiam robić. Nie wyobrażam sobie jak można nic nie robić:) To jest dopiero dziwne:)
A tak na marginesie, czasem robię zakupy włóczek w e-pasmanterii do swojego sklepu:)
Pięknie to opisałaś :-) czytałam z przyjemnością. Jeszcze tu wrócę ;-) Serdecznie pozdrawiam!!!
OdpowiedzUsuńDziergać nauczyłam się mając lat 14 i trwa to nieprzerwanie po dziś dzień.Jest to moja forma relaksu ,odpoczynku od codziennych kłopotów i frustracji.pracuję zawodowo po 10-12 godz.i jak widać nie ogranicza mnie to czasowo. Po prostu uwielbiam niteczki.
OdpowiedzUsuń