Wreszcie coś mi się udało. Tak jak pisałam wcześniej próbuję nowych technik, z różnym skutkiem. Ponieważ jak większość robiących na drutach nie lubię zszywać dzianiny, a już wszywanie rękawów pominę milczeniem, bardzo mi się spodobała metoda robienia rękawów od góry. Wcześniej robiłam tak tylko na prosto, bez wyrabiania tzw. główki rękawa. Zresztą rękaw z główką zrobiłam chyba tylko raz w życiu. Pierwszy raz zobaczyłam tę metodę zaprezentowaną bardzo czytelnie przez Fiubździu na blogu "drut pomocniczy". Nie wydała mi się zbyt skomplikowana, spróbowałam, ale efekt mnie nie zadowolił. Rzędy skrócone to dla mnie nowość, nie wiem już sama czy robię je dobrze czy źle, a każdym razie coś nie tak. Grzebiąc w przepastnych zasobach internetu znalazłam porady, które okazały się być fantastyczne. Dzielę się linkiem, może komuś się przyda (jeśli tu trafi).
Są dwie części. Pierwsza bardziej teoretyczna i druga praktyczna. Szczególnie spodobał mi się numer z dodatkową nitką, którą wrabia się na początku. Obawiałam się tego, ale to naprawdę rewelacja. Dzięki temu poprawiłam dokładnie to, co nie podobało mi się, jak skończyłam robić metodą pokazaną przez Fiubździu. Nie robię tego jeszcze idealnie, ale jestem na dobrej drodze.
Z innej beczki. Ponieważ powstała konieczność zakupu drutów 2,5 w celu wykorzystania nieprawdopodobnie cienkiej włóczki DLG Adriafilu, udałam się do sklepu e-dziewiarki, który to został otwarty niedawno. Druty były generalnie pretekstem, bo chciałam też zobaczyć, jak sklepik wygląda. Mają tam być organizowane spotkania, na które już się cieszę. No więc, choć mam dość daleko, pojechałam. Na miejscu poczułam się jak kleptoman w sklepie jubilerskim, alkoholik w gorzelni itp. Mogłam w końcu pomacać włóczki, które znam tylko ze zdjęć. Co za doznanie! Zachwyciła mnie włóczka Andes Debbie Bliss. Wiem już również, że nie powinnam kupować Lace Silk Cahmerino, bo choć cudowna w dotyku, to jest tak cieniutka, że chyba do końca życia bym nie zrobiła z niej czegokolwiek normalnych rozmiarów. Szkoda, że nie mam obecnie nadmiaru środków płatniczych i nie mogłam zrobić porządnych zakupów. Swoją drogą to robienie zapasów włóczki jest już chyba objawem choroby. Dokupiłam tylko brakujący do skończenia szala motek Kiddy's mohair ISPE i jeden moteczek bawełny Alize Batik, bo nigdy nie robiłam niczego z tego typu włóczki i chcę spróbować. Siła woli pozwoliła mi się wydostać ze sklepu, a motywacja do pracy w celu zdobycia pieniędzy wzrosła.
sobota, 26 maja 2012
czwartek, 24 maja 2012
Lepsze wrogiem dobrego
Od kiedy zaczęłam szperać w internecie w poszukiwaniu wzorów, technik itd. związanych z dzianiem (śmieszne słowo...), mam poczucie, że moje umiejętności robótkowe są małe. A niedawno wydawało mi się (o ja naiwna!), że sobie radzę.
Dziś opadła mi szczęka, jak zobaczyłam Tinkusiowy sweterek, wydziergany pracowicie misternym żakardem, a później (o zgrozo!) rozcięty... i dokończony. I udało się! Jest śliczny. A ja wprawdzie widziałam taki sposób wykańczania przez cięcie, to nawet nie próbuję mu się nadto przypatrywać, bo nerwy nie dałyby rady.
Póki co odkrywam te wszelkie sposoby dziergania od dołu (stosunkowo mało skomplikowane z raglanem), od góry ( z raglanem też nie trudno), dorabiania rękawów od góry (niech to szlag trafi!), robienia okrągłych karczków (jest jakaś zasada?) itp.
Poza tym po obejrzeniu miliona wzorów już wiem, że bardzo podobają mi się ażury i są wyzwaniem, ale chyba pozostaną u mnie tylko w szalach, bo w ubraniach lubię jednak prostotę i umiar.
Muszę się jeszcze dużo nauczyć, więc zdjęć dziś nie wklejam, żeby się nie czerwienić ze wstydu, jaka ze mnie marna dziewiarka. Walczę aktualnie z bardzo prostą bawełnianą bluzeczką, którą pruję już chyba trzeci raz, bo mi się zachciało nowych technik uczyć...
Dziś opadła mi szczęka, jak zobaczyłam Tinkusiowy sweterek, wydziergany pracowicie misternym żakardem, a później (o zgrozo!) rozcięty... i dokończony. I udało się! Jest śliczny. A ja wprawdzie widziałam taki sposób wykańczania przez cięcie, to nawet nie próbuję mu się nadto przypatrywać, bo nerwy nie dałyby rady.
Póki co odkrywam te wszelkie sposoby dziergania od dołu (stosunkowo mało skomplikowane z raglanem), od góry ( z raglanem też nie trudno), dorabiania rękawów od góry (niech to szlag trafi!), robienia okrągłych karczków (jest jakaś zasada?) itp.
Poza tym po obejrzeniu miliona wzorów już wiem, że bardzo podobają mi się ażury i są wyzwaniem, ale chyba pozostaną u mnie tylko w szalach, bo w ubraniach lubię jednak prostotę i umiar.
Muszę się jeszcze dużo nauczyć, więc zdjęć dziś nie wklejam, żeby się nie czerwienić ze wstydu, jaka ze mnie marna dziewiarka. Walczę aktualnie z bardzo prostą bawełnianą bluzeczką, którą pruję już chyba trzeci raz, bo mi się zachciało nowych technik uczyć...
piątek, 18 maja 2012
Wszyscy mają kota, mam i ja...
No właśnie. Przeglądam i przeglądam blogi, i stwierdzam, że koleżanki zajmujące się dzierganiem w większości mają koty. Mam i ja. Wszystkie się chwalą i pokazują, jakie te koty są fajne, więc pokazuję i ja, ale...
Ja nie jestem "kociarą". Zawsze miałam psy. Szczególnym uwielbieniem obdarzam jamniki. Miałam dwa, oba ukochane i najcudowniejsze. Ten kot jest moim drugim kotem i jestem sceptyczna. Nic na to nie poradzę. Ale ładny jest, to fakt...
Swoją drogą to ciekawe, jaka jest korelacja między dzierganiem a posiadaniem kota?
Na froncie robótkowym się dzieje, ale na razie nie ma zdjęć, więc się nie chwalę.
A jutro spotkanie wrocławskich dziewiarek. Bardzo lubię te spotkania, ich atmosferę, luz, gadanie o drutach, włóczkach, splotach i różnych głupstwach. Świetnie odpoczywam, odbiegam od realizmu dnia codziennego. I chyba o to chodzi.
niedziela, 6 maja 2012
KOŃCA URLOPU POCZĄTEK
Wszystko się kiedyś kończy, krótki urlop też. Wypoczęłam faktycznie. Góry powitały mnie tydzień temu piękną pogodą i upałami. Wycieczki były fantastyczne, pomieszanie resztek zimy, wiosny i lata.
Tak było w drodze na Szrenicę.
Śnieżne Kotły. Jedno z moich ulubionych miejsc.
A na górze dalej całkiem zimowo.
Na dole wiosna.
W lesie piękna wiosenna zieleń.
A na pożegnanie burza. Ale w górach i tak jest pięknie.
środa, 2 maja 2012
KRÓTKI URLOP
Nie mam pojęcia jak zrobić przekierowanie do bloga, ale jeśli ktoś tu trafi to może kliknąć TUTAJ |
Udało się wyjechać na kilka dni w Karkonosze. Jest pięknie, słonecznie, postaram się pokazać kilka zdjęć.
Przy okazji odwiedziłam też sklep Aniluxu w Jeleniej Górze i w bardzo przystępnej cenie kupiłam troszkę bawełny na letnie sweterki. Wybór nie był oszałamiający. Niestety nie było już wełny merinos, którą chciałam kupić... Produkcji nie ma, ale zakład na sprzedaż, może ktoś kupi i wznowi produkcję?