Kończę drugi brzeg, więc teraz zacznę już właściwą część szala. Nadal jestem bardzo zaniepokojona tym zwijaniem się robótki, ale wiem, że uroda szala wyjdzie dopiero po blokowaniu i to mi dodaje otuchy.
Jak widać włóczka śliczna. Niestety nie mogę pokazać, jak jest przyjemna w dotyku.
Niestety postępy w dzierganiu nie idą tak szybko, jak bym chciała, bo mimo iż jestem na takim trochę półurlopie, to jednak muszę również pracować. Jak już znajdę więcej czasu i opanuję różne funkcje w bloggerze, to może nawet pokażę niektóre efekty mojej pracy, bo strasznie mnie kusi.
A wczoraj miałam trochę luzu, więc w przerwach między robieniem na drutach i nicnierobieniem podczytywałam sobie blogi wirtualnych koleżanek, szczególnie stare wpisy, na które nie miałam wcześniej czasu. Dzięki tej lekturze mam poczucie, że poznaję je troszkę lepiej.
To bardzo ciekawe dla mnie zjawisko, bo ja jeszcze do niedawna zupełnie nie rozumiałam takiej potrzeby pewnego ekshibicjonizmu i podglądania, a teraz sama się w to bawię. Człowiek się jednak zmienia. Inna sprawa, że nadal nie rozumiem "czatowania" z zupełnie obcymi ludźmi i takiego komputerowego paplania. No ale blogi to jednak nie to samo.
Zawsze byłam osobą towarzyską i otwartą na nowe kontakty. Jednak pewne wydarzenia z mojego życia pokazały mi, że nie wszystko złoto, co się świeci i chyba już na zawsze pozostanę ostrożniejsza w zawieraniu nowych znajomości. Nie wiem, czy to dobrze, bo ludziom powinno się ufać. Pewnie dlatego odpowiada mi taka forma "na odległość", w jakiś sposób ograniczona do wspólnych pasji i upodobań czy zainteresowań, bo raczej nie może mnie nijak dotknąć. Inna sprawa, że spotkania dziewiarek uwielbiam, a tam to wirtualne życie przenosi się do realu. Ostatnio się dowiedziałam, że to zjawisko nazywa się dewirtualizacją. Nawet logicznie. Może jako prawie socjolog powinnam zgłębić ten temat? Pomyślę o tym jutro.
Się nie stresuj, się "odwinie" przy blokowaniu :)
OdpowiedzUsuńCo do ekshibicjonizmu blogowego - to to jest chyba dylemat wielu "myślących" blogerek - ile pokazać, a ile zachować dla siebie.
A dewirtualizacja wywołuje chyba u każdej z nas lekki strach przed tym, "co się okaże". Nawet nie będę pisać, co mi się myślało, przed pierwszym babskim wieczorem na Rogu Renifera, ale teraz za nic nie oddałabym tych pozytywnych emocji, kiedy udaje nam się siąść i pogadać i porobić wspólnie :))) A też należę do tych nieufnych wobec Obcych :)
Piękna włóczka! Nie mogę się doczekać gotowego szalu :)
OdpowiedzUsuńszal zapowiada się cudnie
OdpowiedzUsuń