poniedziałek, 30 lipca 2012

Pan Kotek był chory...

...i leżał w łóżeczku.
Aż przyszedł Pan Doktor: "Ruszże się , Koteczku!"
- Nie mogę! - rzekł Kotek i rączkę wyciągnął do niego. A na to Pan Doktor:
- Ruszże się, lebiego!

Taką oto wersją wierszyka Stanisława Jachowicza karmili mnie jako dziecko Rodzice.

Przyszedł czas, że mogę go opowiedzieć mając na myśli własnego Pana Kotka. Otóż, to bydełko znalazło się u mnie kilka lat tam tuż po śmierci swojego poprzednika Władzia (od Vłada Palownika - Draculi - lepiej nie wiedzieć dlaczego). Wlazło mi toto małe i białe do auta, nie chciało wyjść, więc zostało. Chociaż ja nie jestem kociarą. Głodny był taki, że suchy chleb wyrywał z ręki. No to go odkarmiłam. Przyzwyczaiłam do dobrego i się na mnie zemścił. Z kasą krucho, więc nie kupowałam mu już tego najlepszego (czytaj drogiego), tylko takie bardziej popularne. Patrzył na mnie dziwnie, ale jadł. Mężczyzna Z Którym Mieszkam kupił mu dwukilową torbę suchego żarcia w Lidlu. Kotek się chyba obraził. Miskę jakby omijał, ale stwierdziłam - bez przesady. Jak zgłodnieje, to zje. Ale jadł kiepsko. No to dokupiłam mu tego zwykłego (nie najdroższego). Zjadł. Ale to Lidlowe dalej mu sypałam. Jadł niemrawo. "Przecież się nie zagłodzi" stwierdziłam i nie poświęcałam temu zbyt wiele myśli.
No i przychodzi Mężczyzna Z Którym Mieszkam (nie jest fanem kotów) i mówi, że Pan Kotek nie ma siły na blat wskoczyć. Ależ się przeraziłam! Poleciałam do sklepu z wypasioną karmą, wydałam za dużo i sypnęłam Panu Kotu. Zjadł, wydobrzał.
Cholera.
Ja takiej np. polędwicy wołowej nie jadłam już dawno, bo za droga.
Może nie dam rady na łóżko się wczołgać?

PS. Tylko proszę mi tu organizacji obrony praw kotów nie nasyłać. Kot ma się bardzo dobrze.




7 komentarzy:

  1. Mam to samo z moimi zwierzakami, jak już coś lepszego posmakują, to za chiny nic innego nie chcą i się nie nauczą, ale co się nie robi dla naszych ulubieńców :)))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. W kolejnym poście pokazałam, jak się gadzina (a nie ulubieniec!) zemściła!

      Usuń
  2. Z drugiej strony, te niby drogie karmy wcale nie wychodzą drogo, gdy przeliczysz koszt na dzień. Zazwyczaj koty jedzą ich mniej, niż tych tanich. Popatrz też na skład, te na wh. i kk mają czasami po 4% mięsa, to żadnemu kotu (drapieznikowi przecież) nie wyjdzie zdrowie. Karmienie RC (nie mamy wyboru, bo kot po przejściach zdrowotnych) kosztuje nas mniej niż 2zł na dzień.
    Glaski dla kota :-)

    OdpowiedzUsuń
  3. Zgadzam się z Tobą, sprawdzałam ten skład i wiem, że w tych "supermarketowych" jest byle co. Wychodzi tym bardziej drogo, że Kotek nie chce tego jeść. Też kupuję RC i to je ze smakiem :)

    OdpowiedzUsuń
  4. ale się uśmiałam...:))))
    Kocie... bo proszę szanownej Pani, moje kocie to grymasi przy jedzeniu jak nigdy, ale jak na początku zechciałam mu się przypodobać i robiłam własną wersję mokrej karmy, bo wyczytałam na forach kotolubnych, że zdrowsze - to miał podobny spadek zainteresowania i formy. ;)
    RC zjada z miłością, ale dzięki temu przegląd u weterynarza odbywa się tylko raz do roku i przy okazji szczepienia. Odpukać - bo jak wejdzie na Twojego bloga i przeczyta (mój kot) to jeszcze złośliwie mi tu jakiś numer wywinie ;)

    OdpowiedzUsuń