Dziergam, dziergam. Chciałam zrobić prezent przyjaciółce na urodziny, ale niestety oprócz dziergania, czyli włóczenia - tak mówi M, z którym mieszkam - muszę też pracować. I niestety nie zdążyłam z szalem... Przyjaciółka pojechała na urlop, dostanie prezent po powrocie. Wyszedł moim zdaniem dobrze, tym bardziej, że robota była naprawdę ekspresowa.
Układa się pięknie, jest bardzo miły i przytulaśny. Myślę, że nowa właścicielka będzie zadowolona.
Jeszcze zbliżenie wzoru - ocean waves - znany również jako seas shawl. Nie wiem, który był pierwszy, ale chyba się nie różnią.
Włóczka Himalaya kasmir, niecałe dwa motki, druty KP 3,5.
Muszę przy okazji napisać, że włóczka ta jest naprawdę niezła, szczególnie biorąc pod uwagę jej cenę. Trudno mi powiedzieć, jak będzie się zachowywała w noszeniu itd., ale po pierwszym praniu nabrała jakby szlachetności. I co dla mnie istotne w trakcie robienia szala gubiła trochę włos, ale nie było to jakoś strasznie uciążliwe. Nie jest to niestety kaszmir, choć pewnie przyjaciółka by wolała.
Skończyłam też zapowiadany już wcześniej i podziwiany nawet troszkę przez koleżanki dziewiarki w czasie spotkania szal z kiddy's ISPE, ale zdjęcia wyszły mi kiepsko, więc jutro powtórzę i pochwalę się. A teraz idę kończyć dla odmiany od szarości malinowy ażurowy - malinowy serduszkowy leży i czeka na zlitowanie.
Może i wyszedł Twoim zdaniem dobrze. Moim zdaniem wyszedł SUPER!
OdpowiedzUsuńBardzo dziękuję, też jestem zadowolona. Choć jak zaczęłam czytać Twój komentarz, to myślałam że spotkam się jednak z krytyką :)
UsuńTen komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuńUdało mi się zmienić ustawienia, żeby mieć możliwość odpowiadania na komentarze. Uczę się dopiero tego blogowania i trochę jak do jeża podchodzę.
Usuń