Ufff...
To nie jest westchnienie ulgi.
Wręcz przeciwnie.
Jest tak gorąco, że oczy wychodzą na wierzch. Nie cierpię upałów, źle je znoszę i niemoc mnie ogarnia. Wróciłam do domu, co nie wzbudza mojego entuzjazmu przy tej pogodzie, choć w mieszkaniu mam w miarę chłodno. Myślę tu o pokojach, bo w kuchni niestety słońce świeci ok. południa i przy tej pogodzie jest tam nie do wytrzymania. Ugotowanie czegokolwiek to lekki koszmarek. Nawet jeśli są to kurki - makaron z kurkami jak dziś.
Przy okazji upałów obserwowałam dzisiaj zjawisko, które wkurza mnie bardzo - faceci chodzący po mieście bez koszuli, z gołym torsem. Nawet jeśli ten tors jest niczego sobie, to chyba jednak przesada. Obserwowałam to zjawisko dzisiaj w centrum miasta oraz w dzielnicy nazwijmy to willowej. Panoszy się znaczy. Ochyda!
Podzielam Twoje wkurzenie :) Ja to jednak jestem trochę konserwatywna i niektóre rzeczy mi przeszkadzają.
OdpowiedzUsuńPodziwiam Twoje bieganie, też używam endomondo, ale ja to na razie z kijkami tylko chodzę, bo kondycja słaba i trochę się boję o kolana. Ale dobry gadżet nie jest zły :) Pozdrawiam i do zobaczenia może we wrześniu?
Kijki też dobre! Dobre jest to, że się człowiek ruszy. Ja też o kolana się bałam, szczególnie jak zaczęłam jeździć na nartach zjazdowych (wcześniej tylko biegówki). I okazało się, że to strachy na lachy mimo tego, że miałam zapalenia stawów kolanowych i chrupie mi niemiłosiernie. Nie chodzi przecież o wyczynowy sport, ale sport dla zdrowotności. A we wrześniu zobaczymy się na pewno, bo ja już spotkania nie odpuszczę!
OdpowiedzUsuńJa lubię upały, ale takie maksymalnie do 27 stopni, potem to już zaczynam się niemiłosiernie męczyć.
OdpowiedzUsuńCo do facetów bez koszul, to przyznam, że u mnie nic takiego nie zaobserwowałam, ale to i dobrze :) Też tego nie znoszę :)