Fotografia nie jest moją mocną stroną, choć może się w końcu nauczę. A już fotografowanie czerni - uuuuu, to całkiem ciężka sprawa. Udzierg sobotnio-niedzielny wygląda tak:
No, może ciut więcej, bo to zdjęcie z soboty. Ale wczoraj przybyło niewiele, bo nie miałam czasu. Ale też dlatego, że skończyła się Sonata z kłębka i robiłam z tej prutej. Nie chciało mi się nic z nią robić. Jednak musiałam. Bo oczka krzywe, jak cholera wychodziły.
Pruć tego, co zrobiłam nie zamierzam, ale wyprałam włóczkę, bo nie chcę znowu odłożyć tego na kolejne 10 lat. Teraz sobie spokojnie schnie, a ja muszę poczekać.
Przy okazji prania zauważyłam, że ta sonata nieco farbuje i zastanawiam się, jaki to niestety może dać efekt w Wyluzowanym Pasiaku (nazwa robocza planowanego udziergu). Ma być tam wykorzystana bawełna z Serduszkowego i jeszcze taka popielata, której mi zostało po bluzeczce, której jeszcze nie pokazałam. No i właśnie o tę popielatą w zetknięciu z czarną sonatą się obawiam.
Kolorowe pasiaki wyglądają bajecznie!
OdpowiedzUsuńNiestety też nie wiem co zrobić z farbującą włóczką, bo ja początkująca jestem :))
Robiłam z podobnej kolorowej sweter - fajnie się robiło - tak jak ty były paski - ślicznie to wychodzi :) ewa
OdpowiedzUsuńTo farbowanie to może nie być "puszczająca" farba, tylko włoski pozostające w wodzie (ja mam takie bawełny, które się tak zachowują). Piorę toto w bardzo chłodnej wodzie i jest ok, nawet, w przypadku bluzek czarno-białych. Tylko nie układaj mokrej dzianiny tak, żeby ciemny kolor leżał na jasnym, na prawej stronie.
OdpowiedzUsuń