sobota, 22 sierpnia 2020

Moherowy kardigan

Wiecie jak się wyrabia resztki włóczek? Bierze się pół motka  koloru, który został z poprzedniej robótki, kolejne z pół z drugiego, dokłada ze trzy nowe itp. :) Też tak macie?

Z brioszkowego szala trochę moherków zostało, a w zbiorach od dawna zalegają jakieś pojedyncze motki, które wzbudzają wyrzut sumienia, więc postanowiłam je zagospodarować. A żeby było szybciej, to wykorzystałam jeszcze jako dodatek cieniutką nitkę czarnej wełny, z którą nie wiedziałam co zrobić, bo była naprawdę cieniutka. I tak powstał kardigan.

Kardiganów mam właściwie niewiele, a przy moim aktualnym trybie życia chyba najlepiej się sprawdzają. Pewnie już o tym pisałam :) Ja wiem, że przy aktualnie panujących upałach wydaje się to torturą, ale u mnie w pensjonacie nie jest gorąco. Moje biuro jest w przyziemiu, gdzie słońce nigdy nie dochodzi i taki lekki kardigan sprawdza się znakomicie. A jak przyjdą chłodniejsze dni, to będzie noszony znacznie częściej.

Z założenia nie robiłam zapięcia, ale przydała mi się taka oto zapinka :) Jeśli Wam się podoba, to możecie ją kupić w moim sklepie :) KLIK



Włóczki to Kid Seta Gepard 510 (klik) i 926 (klik), w połączeniu z resztkami Kid Seta z Grignasco, której to włóczki już nie produkują, a ja miałam i mam jeszcze trochę. Podobne kolory do tych, których użyłam to np. Brushed Lace 3023 (klik)  i Kid Seta 403 (klik) Trudno powiedzieć ile zużyłam... Robiłam chyba na drutach 3,5. Wzór własny, choć trudno tu mówić o wzorze.

Trudno uwierzyć, że lato się powoli kończy. Mam wrażenie, że czas jakoś szybciej płynie, żeby nie powiedzieć, że leci. W tym roku nie pojechałam na wakacje, bo sytuacja jest jaka jest. Ale nie ma co marudzić, zwiedzam bliższą i dalszą okolicę. Bardzo jestem z tego zadowolona. Wiele jest naprawdę do zobaczenia i z wielką przyjemnością o tym napiszę oddzielny post :) 

niedziela, 2 sierpnia 2020

Moje Susurro

Włóczkę tę chciałam wypróbować już w ubiegłym roku, zaraz po otwarciu mojego sklepu. Była to nowość i niestety nie udało się jej kupić. Ale jak tylko pojawiła się znowu, zamówiłam jeden kolor, żeby ją przetestować zanim podejmę decyzję o wprowadzeniu jej do sprzedaży. Często tak robię, kiedy nie znam włóczki. Zamówiłam kolor Obsydian, bo stwierdziłam, że właśnie czegoś takiego mi brakuje. Zrobiłam sweter i we włóczce się zakochałam! Oczywiście zamówiłam więcej kolorów i wiem, że wielu z Was także się spodobała, co mnie cieszy :)

Prawdę mówiąc sweter zrobiłam chyba w marcu, a jakoś nie mógł się doczekać zdjęć. Ostatnio kilka osób pytało na fb o tę włóczkę, więc się zmobilizowałam. Bardzo chętnie go noszę, bo jest idealny na chłodniejsze letnie dni lub wieczory.


Moim zdaniem nie najlepiej dobrałam model swetra do włóczki, ale bardzo spodobał mi się wzór Tulip i nie pomyślałam, że lepiej wyglądałby przy jednolitym kolorze np. Frank Ochre, bo kocham się ostatnio w odcieniach żółtego. Przy melanżu, a taki jest Obsydian, ażurowy wzór po bokach jest mało widoczny, a jest naprawdę ozdobny. Pewnie będzie jakaś kolejna wersja.



Dane techniczne:
Włóczka - Susurro z Malbrigo,  kolor Obsydian
Jak widać sweter jest niemały, bo i ja mała nie jestem :) Zużyłam dokładnie 3 motki, na dłuższy rękaw potrzebne byłyby 4.
Robiłam chyba na drutach 3,5, ale jak zwykle nie zanotowałam... Czy to się kiedyś zmieni?
Wzór: Tulip by Ririko, bardzo dobrze rozpisany, po polsku niedostępny.


Na zdjęciu poniżej widać najlepiej zarówno kolor, jak i strukturę włóczki. Jest miękka, pięknie otulająca i lejąca, przerabianie jej to sama przyjemność. Na jednolitych kolorach widoczne są nitki lnu, co nadaje jej bardziej letnio-rustykalny charakter.


Wszystkie zdjęcia robiła Magda czyli www.rastro.pl, bardzo dziękuję! A piękne kwiaty pochodzą z jej ogrodu. Ja niestety nie mam chyba zacięcia ogrodniczki, chociaż kilka róż udało mi się wyhodować :)