niedziela, 23 czerwca 2019

Mohair by Canard

Jak wiadomo jesteśmy specjalistami od długich weekendów i akurat taki się trafił. Dla mnie to dość pracowity czas, ale na druty zawsze momencik znajdę. W ostatnim tygodniu dziergałam w każdej wolnej chwili, bo chciałam jak najprędzej pokazać sweter z nowej włóczki, która mi się bardzo spodobała. Tak się cudownie złożyło, że Magda pojechałam na wieś, a to jakieś 40 minut drogi ode mnie, więc oczywiście przy okazji przemiłego jak zwykle spotkania, zrobiła mi kilka fotek. 


Zdjęcia robiłyśmy przy zachodzącym powoli słońcu, więc światło co chwilkę się zmieniało. Bardzo Magdzie dziękuję za cierpliwość i efekty :) Zdjęć zamieściłam sporo, bo trudno się było zdecydować, wiele mi się podobało. Okoliczności przyrody były wspaniałe, bo Magdy ogród to bajka. U mnie niestety takich pięknych kwiatów jeszcze nie ma, bo moje doświadczenie ogrodnicze jest niewielkie. No i dopiero w tym roku zaczęłam się troszkę, bardzo troszkę ogrodem bawić.

Ale o swetrze miało być :) Zrobiłam go z włóczki, która ma w składzie aż 65% moheru, a reszta to wełna. Jest bardzo miła w dotyku, ma delikatny włosek. Połączyłam ją z kid silkiem, który sama pofarbowałam. Tego farbowania miałam tylko jeden motek, bo barwiłam go na próbę, żeby zobaczyć jak przyjmie kolor itd. Próba udana, więc będę zabawę kontynuować. Ale z jednego motka to niewiele się zrobi, więc akurat się przydał. Dłuższe włoski na swetrze pochodzą właśnie z tego kolorowego motka, bo baza nie jest aż tak włochata :)


Sweter robiony od góry, z tzw. "yokiem". Te kolorowe wstawki są ze spuszczanymi oczkami (dropped stitches) , dzięki temu miejscami oczka są wydłużone. Bardzo mi się ten efekt podoba. Sweter w założeniu bardzo przypomina mi ten, który zrobiłam kilka lat temu KLIK, ale tym razem posłużyłam się gotowym wzorem, który można kupić na Ravelry KLIK. Nie chciało mi się wyliczać oczek, a wzór bardzo mi się podoba i pewnie nie raz go jeszcze wykorzystam.


Wprowadziłam kilka swoich modyfikacji - zrobiłam trochę większy dekolt, bo nie lubię takich pod samą szyję, odejmowałam oczka przy rękawach, bo są szerokie nawet po tym zwężaniu. Bardzo mi się takie niby bufki przy mankietach podobają. I dół zamykałam troszkę inaczej. Generalnie sweter jest taki luźniejszy, bardzo wygodny.




Dane techniczne:
Wzór Gletscher Susie Haumann do kupienia na Ravelry - jest po angielsku, dobrze rozpisany, bezproblemowa, telewizyjna robótka - czyli to, co lubię!


Włóczka - 2-Trådet firmy Mohair by Canard, w kolorze granatowym KLIK, zużyłam 4 motki. Polecam szczerze, lekka, ciepła, delikatna i miła w dotyku, pięknie się układa. Połączona z mniej więcej 15 g kid silka na paseczki.
Sprowadziłam tę włóczkę najpierw w kilku kolorach, żeby sprawdzić jej jakość. Już zamówiłam kolejne kolory, więc chyba rozumiecie... Podoba mi się!


Szykuję kolejne nowości, pilnie pracuję, chociaż jak ktoś robi, to co jest jego hobby, to jeszcze jest praca? Tak, tak. To jest praca - uwielbiam ją! I dziękuję, ciągle dziękuję, że mam inspirację, motywację i radość, także dzięki moim Czytelnikom :)


I na koniec moje ulubione zdjęcie z backstage, wiadomo przecież, że na wsi najważniejsza jest szminka! :)


I ten "mój" kid silk jeszcze :)



poniedziałek, 17 czerwca 2019

Dziewiarki Pod Modrzewiem

W końcu odważyłam się zaprosić do siebie dziewiarki! Nie było to zbyt oficjalnie ogłaszane, trochę tak dla wtajemniczonych i pocztą pantoflową się informacja rozeszła, prawdę mówiąc. Było kameralnie, przesympatycznie i motywująco. Nie ukrywam, że bardzo byłam stremowana, bo w końcu to pierwsze spotkanie u mnie! Szlak przetarty, będą następne!















Było mi niezwykle miło gościć u siebie moje "sąsiadki" z Jeleniej Góry. Zaprosiłam je i poznałam dzięki Eli, która chciała u mnie kupić druty. No ale ja sklepu stacjonarnego nie mam, więc jako Pani Swojego Czasu byłam akurat na rowerze w Jakuszycach, skąd Ela właśnie wracała :) i wstąpiła do mnie po drodze. Na szczęście do mnie zadzwoniła i tak właśnie trafiła na pierwsze Pod Modrzewiem spotkanie. W dodatku z koleżankami "po fachu".  I tak oto zawarłam nowe, dziewiarskie znajomości, które mam nadzieję będą kontynuowane, bo dziewczyny w Jeleniej Górze się spotykają regularnie, co mnie cieszy.


Na spotkaniu nie zabrakło oczywiście moich znajomych z Wrocławia, które przybyły całkiem liczną grupą. Część została na noc, część była tylko w sobotę. Byłam w siódmym niebie! To po prostu nieopisana przyjemność! Miałam w końcu możliwość nagadania się o włóczkach, dzianinach, wzorach i różnych babskich sprawach. Jak ja za tym tęskniłam! Śmiechu było wiele, ale i mądrości życiowych nie zabrakło. Uwielbiam takie spotkania, są niezwykle inspirujące. Bogu dzięki przyjechała Magda, bo bez niej chyba nie dałabym sobie ze wszystkim rady.  Byłam tak zaaferowana, że pewnie nawet zdjęć by nie było, gdyby nie ona :) No i dlatego, że to Magda robiła zdjęcia, nie ma jej, ale była! Jeśli czyta, to dziękuję!

Na zewnątrz upał, więc mimo iż zaplanowałam, że będziemy siedzieć w ogródku, zostałyśmy w jadalni, gdzie jest stosunkowo chłodno. Ale atmosfera była gorąca!

Na spotkaniu była też podwójna włóczkowa premiera. Po pierwsze były nowe włóczki duńskiej firmy Mohair by Canard, piękne i niedługo pokażę sweter zrobiony z jednej z nich i wtedy napiszę więcej, ale jak ktoś zainteresowany, to póki co odsyłam do sklepu KLIK. Po drugie odważyłam się pokazać włóczki przeze mnie farbowane. I... poszły w dobre ręce! Za konkurencję miały Malabrigo, więc powiem szczerze... jestem przeszczęśliwa, że się spodobały!




Być może ten post jest taki trochę och! i ach!, ale ja naprawdę jestem tym wszystkim bardzo rozentuzjazmowana i już nie mogę się doczekać następnego spotkania, które wstępnie zaplanowane jest na 13 lipca. Z pewnością dam znać o tym także na fejsie, więc jak ktoś zainteresowany, to proszę zaglądać! Jeśli wybieracie się w moje strony, to pamiętajcie o mnie także w innych terminach!

Dziewczyny! Dziękuję Wam, że byłyście!!!