poniedziałek, 29 lutego 2016

Jak obraz

Rzutem na taśmę jeszcze zmieszczę się z postem w lutym :) Znowu nie miałam czasu, a przecież jest co pokazywać. Udało się zrobić kilka zdjęć nowego sweterka. Już zdecydowanie wiosennego. Skończyłam go ponad tydzień temu i nie mogłam się doczekać, kiedy pochwalę się nim przed całym światem. Jestem z niego bardzo zadowolona, szczególnie dlatego, że wyszedł dokładnie taki, jaki sobie zaplanowałam. 


Wykorzystałam w nim konstrukcję ramion, jakiej nauczyłam się robić przy okazji swetra pomysłu Lete, którego jeszcze nie miałam jakoś okazji pokazać. Zrobiłam po raz pierwszy nieco inne niż zwykle wykończenie dekoltu, którego spód, podobnie jak dół rękawów i dół korpusu wykończyłam innym kolorem.




Choć na zdjęciach niezbyt to jest widoczne, to sweter wbrew pozorom nie jest całkiem gładki. Na bokach, a także na środku przodu i tyłu ma delikatny deseń z nieprzerabianych w co drugim rzędzie oczek.
Mimo postanowień, że będę wyrabiać zapasy włóczkowe, dosłownie rzuciłam się na tę włóczkę, jak tylko ją zobaczyłam. To dlatego nie ma tego koloru na zdjęciach na stronie internetowej e-dziewiarki... Po prostu go wykupiłam, przyznaję się do kumoterstwa i wykorzystania dobrego dojścia do źródła. Już w motkach zachwyciły mnie kolory jak z obrazów impresjonistów. A w trakcie robienia zachwycały mnie z każdym rzędem coraz bardziej. Mnie, która na co dzień nosi się zazwyczaj na szaro-buro-czarno. 

Dane techniczne:
włóczka - Riva kolor 59, równo 10 motków. Na pomarańczowe wykończenia zużyłam resztki bawełny Colorado (chyba).
druty - Chiagoo 4.0 oraz na wykończenia Addi 2,5. Tak, tak. Taka właśnie duża różnica.
Wzór własny.

Sposób wykończenia zawdzięczam Pani Aleksandrze, która była tak fantastyczną osobą, że napisała do mnie maila, a nawet nakręciła filmik instruktażowy i wrzuciła go na mojego fejsa, dzieląc się nieznaną mi wcześniej metodą. Choć w teorii, jaką mi przedstawiła, dekolt powinien wyglądać nieco inaczej, to na potrzeby tego swetra nowy sposób troszkę zmodyfikowałam i w dodatku wykorzystałam do innych celów, czyli wykończenia dołu i rękawów. Bardzo, bardzo Pani Aleksandrze dziękuję! Człowiek się uczy całe życie!

A zdjęcia zrobione koło Mleczarni, mieszczącej się tuż obok Synagogi pod Białym Bocianem.

piątek, 5 lutego 2016

Takie same, chociaż całkiem inne!



Dorotę poznałam ponad dwa lata temu. Przyszła pierwszy raz po Noro :) Zwróciłam uwagę na jej japoński breloczek przy torebce i zapytałam czy była w Japonii. Była. Wracała po Noro i inne fajne włóczki, rozkręcając się dziewiarsko, że tak powiem. Była nawet u mnie na kursie. Po jakimś czasie zaczęłyśmy sobie mówić po imieniu, a Dorotka wpadać nie tylko po włóczkę, ale i na pogaduszki. Ponieważ pierwszą, jeszcze przed drutami, pasją Doroty są podróże, urodził jej się w głowie pomysł na blog, w którym obie pasje połączy. Podobno jestem Matką Chrzestną tego bloga, co oczywiście jest dla mnie przyjemnością. Podobają nam się dość podobne włóczki, a z jednej mamy nawet takie same, choć zupełnie inne  :) sweterki. Pewnie o tych sweterkach jeszcze coś będzie.

Dzięki mojej pasji, która z taką siłą wróciła do mnie po latach, poznałam osoby, z którymi lubię się z spotykać, rozmawiać o wszystkim i niczym. Śmiejemy się razem z siebie, z tego nieopanowania w miłości do włóczek. Któż lepiej zrozumie tego fioła?

A dzisiaj są imieniny Doroty, więc Dorotce i innym Dorotom składam serdeczne życzenia!