poniedziałek, 28 grudnia 2015

Święta, i już po. Jeszcze kilka dni, koniec roku, sylwester, Nowy Rok i życie znów zacznie płynąć zwykłym rytmem. Jakoś nie odczuwałam w tym roku magii świąt, bo i pracy dużo, więc nie miałam głowy do całej tej świątecznej krzątaniny, ani pogoda jakoś nie nastrajała. Za oknami raczej wiosna, niż zima. W drugi dzień świąt poszliśmy na całkiem długą, bo ok. 15 km wycieczkę. Trudno powiedzieć, że w góry, bo to naprawdę raczej był spacer, ale jednak w nogach go poczułam. A wokół widoki raczej nie zimowe. 


Tak wygląda aktualnie Śnieżynka, po której normalnie o tej porze roku powinno się szusować na nartach :)

Wyciąg nawet do pośredniej stacji na Szrenicę raczej pusty. Turystów jak na lekarstwo. Pewnie miejscowi, żyjący z turystów mocno to odczują.


Ale ja na brak turystów absolutnie nie narzekałam, bo dzięki temu nawet na najbardziej uczęszczanych, takich właśnie spacerowych szlakach, tłumów nie było. Mogłam sobie spokojnie odpocząć od gwaru miasta. Było bardzo ciepło, nie musiałam nawet ubierać kurtki, otulacz i czapka nałożone na polar w zupełności wystarczyły.


W czasie świąt nie było czasu na dzierganie, a chwile wolne spędzałam z rodziną, a nie przy drutach. W absolutnych międzyczasach udało mi się ukończyć sweter z Noro, który dość długo czekał na swoją kolejkę. Ale się doczekał, mam nadzieję, że doczeka się też szybko zdjęć.

wtorek, 22 grudnia 2015

Okres przedświąteczny jest dla mnie zawsze bardzo ciężki ze względu na nadmiar obowiązków i rzeczy do zrobienia, więc nie ma właściwie po co na to narzekać, skoro to się rok w rok powtarza. Trza przywyknąć, jak mówi klasyk. Jestem jednak w tym roku jakaś bardziej zmęczona niż zwykle, bo nie mam nawet kiedy odpocząć prawdę mówiąc. Dobrze, że chociaż lubię to, co robię, bo inaczej to pewnie bym nie dała rady. Padam na tzw. pysk. Sklep, przygotowywanie prezentacji, siedzenie przy komputerze i wpatrywanie się w "robaczki" na ekranie, bo na tym polega także moja praca - wszystkiego jakoś za dużo. A tu jeszcze trzeba święta przygotować, jak w większości domów. Marzy mi się kilka dni wolnych - a te już niedługo, Bogu dzięki :)

W sobotę tydzień temu było spotkanie, na którym dla odmiany byłam gościem, a nie w pracy - miła odmiana :) Dziewiarki jak zwykle dopisały, przybyły licznie i pokazywały piękne rzeczy. Ponieważ przyszłam dość późno, to z częścią się nie spotkałam, ale oczywiście i ja się pochwaliłam moimi dokonaniami, w tym także pokazywaną już czapeczką. Następnego dnia trafiła już do oczekującej nań koleżanki :) Dorotka też nie próżnowała!


Wraz z koleżankami zaprezentowałyśmy się jako Yakowe Panienki!*
Dumnie zaprezentowałam także szal, na który dostałam włóczkę w prezencie urodzinowym od Mariolci. Włóczka to dość "zachodnie cacko", ale zdecydowanie efektowna! 



Była jeszcze jedna Yakowa Panienka - Małgosia, której fragment kolana tylko widać, bo niestety wyszła zanim ja przyszłam, a zdjęcie pochodzi od Doroty :)


Spódnica z Yaka robi furorę i słusznie, bo jest naprawdę prosta i szybka do wykonania, a jest bardzo fajna. Potrzebne są 4 motki włóczki, druty od 3,5 - 4,5. Zima wprawdzie, jest taka, że jakby jej nie ma, więc nie ma potrzeby się taką spódnicą dogrzewać, ale może jeszcze nadejdą zimne dni w myśl hasła "taki mamy klimat" :) Bo aktualnie to hasło jakby nie pasuje. 

czwartek, 10 grudnia 2015

Delegacja

Zostałam na kilka dni oddelegowana do Krakowa, w związku z otwarciem nowego sklepu e-dziewiarki. Sklep prowadzi Patrycja, która jest bardzo sympatyczną i wesołą osobą, pracy przed otwarciem miała sporo, więc przybyłam pomóc. Z przyjemnością zresztą :)

zdjęcie Anna Wójcik
Na otwarcie przybyły tłumy! Dosłownie! Jednym słowem - sukces :) Bardzo to cieszy również mnie, bo jak się firma rozwija, to dobrze :) Przede wszystkim jednak z radością obserwuję rosnącą rzeszę dziewiarek! Tych, które wracają do robienia na drutach i tych, które dopiero się uczą. Fajnie, że nasza pasja jest tak licznie współdzielona. Lubię to, że można zawsze znaleźć wspólny język. 

zdjęcie ze strony e-dziewiarka.pl - tam też więcej zdjęć z otwarcia sklepu w Krakowie
Na otwarciu widziałam trochę znajomych twarzy, wiele nowych, ale we wszystkich oczach - błysk! Po opanowaniu sytuacji zakupowej, znalazło się też trochę czasu na wspólne dzierganie i plotkowanie :)

zdjęcie ze strony e-dziewiarka.pl
zdjęcie Anna Wójcik
Kiedyś bywałam w Krakowie bardzo często. Po pierwsze, nieopodal Krakowa mam rodzinę, do której często jeździłam. Po drugie, przez jakiś czas pracowałam w firmie, która miała tam swoją siedzibę i jeździłam przynajmniej raz na tydzień w różnych sprawach służbowych. Znałam jednak przede wszystkim centrum i okoliczne zabytki. Właściwie dopiero teraz miałam okazję połazić wieczorami po Kazimierzu, który mnie naprawdę zachwycił. Mam nadzieję, że jeszcze nie jeden raz tam pojadę :) 

Patrycja zrobiła mi też zdjęcie w czapce zrobionej dla jednej z moich przyjaciółek.



Dane techniczne:
włóczka - Mille Colori Big  kolor 060- pół motka
druty HH rozmiar 7
wzór - bez wzoru - robiona na okrągło - nabrałam chyba 48 oczek włoskim sposobem, przerobiłam dwa rzędy ściągaczem, później wzorem francuskim. Dodałam po kilka rzędach kilka oczek w równych odstępach, później zamknęłam i już.