niedziela, 31 marca 2013
wtorek, 26 marca 2013
Na bogato
Ostatnie tygodnie były dość owocne dziewiarsko. Miałam jakby mniej pracy zawodowej (niestety), a w związku z tym trochę więcej możliwości oddania się ulubionym czynnościom (na szczęście). Czyli nie ma tego złego... W związku z tym zrobiłam dwa szale, skończyłam sweter i zrobiłam kolejną spódnicę. Będę dawkować emocje i pokazywać po trochu :)
Kupiłam wzór na kolejny szal, który zachwyca mnie od dawna. Od dawna zresztą lubię blog i projekty Kieran Foley. Jeszcze wczoraj napisałabym, że podoba mi się JEJ wrażliwość, zdjęcia, dostrzeganie kolorów, faktur, tekstur. A dziś przy okazji zakupów odkryłam, że Kieran Foley jest - mężczyzną! Pod wrażeniem jestem...
Pogoda była wreszcie względna - przynajmniej trochę słońca, choć śnieg jeszcze zalega i spacer w moim ulubionym Lasku Osobowickim był przyjemny, ale trzeba było uważać, żeby nóg nie połamać. Ale niektórzy już tam biegają. Ja jeszcze poczekam chwilkę, mam nadzieję, że nie za długo.
Szal to dość popularny w blogosferze Citron. Nigdy mnie specjalnie nie zachwycał, aż do momentu zobaczenia tego, wykonanego z Lace Luxe. I od tego czasu chodził za mną nieustannie. Dość długo dreptał i prosił o wykonanie, bo włóczka raczej kosztowna, w końcu "lux" kosztuje. Przemiędliłam i w końcu zwabiona strasznym słowem "promocja", kupiłam. Do oryginalnego wzoru dodałam dwa kolejne powtórzenia, więc na końcu szala miałam sporo, bo ponad 700 oczek do zakończenia. Nie lubię, nie lubię. Modyfikacją w stosunku do oryginalnego wzoru, zaczerpniętą z tego wymarzonego z Raverly, były trzy rzędy prawych na końcu. Widać je na drugim zdjęciu. Z efektu jestem generalnie bardzo zadowolona. W tym "generalnie" można wyczuć jednak jakieś wahanie. I owszem. Włóczka, choć luksusowa, nie spełniła do końca moich oczekiwań. Wygląda pięknie, ale haczy niemiłosiernie, więc szal raczej nie powinien być noszony na co dzień. No ale w końcu to towar luksusowy, a nie codzienny. Nie polecam też tej włóczki początkującym dziewiarkom, bo w trakcie robienia może się rozdwajać. A pruć nie daj Boże, bo jej uroda polega na tym, że wokół nitki głównej - wiskozowej - jest taka mgiełka z wełny. Mgiełka ta przy pruciu ma tendencje do znikania.
Kupiłam wzór na kolejny szal, który zachwyca mnie od dawna. Od dawna zresztą lubię blog i projekty Kieran Foley. Jeszcze wczoraj napisałabym, że podoba mi się JEJ wrażliwość, zdjęcia, dostrzeganie kolorów, faktur, tekstur. A dziś przy okazji zakupów odkryłam, że Kieran Foley jest - mężczyzną! Pod wrażeniem jestem...
poniedziałek, 25 marca 2013
Niespodzianka
Przyszła do mnie w piątek paczka z Francji. Wiedziałam, że przyjdzie, ale jej zawartość mnie jednak zaskoczyła. W podziękowaniu za naprawdę bardzo niewielką przysługę dostałam od Basi coś cudownego, o czym śni osoba z włóczkowym nałogiem. Ręcznie przędzione - dla mnie!
Jest tego cuda więcej niż 160 m, co można by wywnioskować ze zdjęcia i już się zastanawiam, co z tego zrobić, żeby nie zepsuć, a wyeksponować niezwykłą urodę tej włóczki. Muszę się poważnie zastanowić.
Wełna w naturalnym kolorze jest tak mięciutka, że chce się ją przytulać i miziać. Jestem pod wrażeniem Basi umiejętności przędzenia. Mistrzostwo świata! Wszystko zawinięte w tę turkusową bibułkę. I jeszcze do tego notesik Moleskine'a - "na myśli nieuczesane".
Basiu! Jeszcze raz dziękuję!
Jest tego cuda więcej niż 160 m, co można by wywnioskować ze zdjęcia i już się zastanawiam, co z tego zrobić, żeby nie zepsuć, a wyeksponować niezwykłą urodę tej włóczki. Muszę się poważnie zastanowić.
Alpaca ma takie kolory, jakie po prostu uwielbiam i mam już koncepcję jak ją wykorzystać. Mam w końcu całkiem sporo alpaki Dropsa po spruciu Dalii... Mam nadzieję, że będą do siebie pasować.
Wełna w naturalnym kolorze jest tak mięciutka, że chce się ją przytulać i miziać. Jestem pod wrażeniem Basi umiejętności przędzenia. Mistrzostwo świata! Wszystko zawinięte w tę turkusową bibułkę. I jeszcze do tego notesik Moleskine'a - "na myśli nieuczesane".
Basiu! Jeszcze raz dziękuję!
czwartek, 7 marca 2013
Lanesplitter skirt
W czasie ostatniego spotkania dziewiarek w końcu pokazałam SKOŃCZONĄ spódnicę wykonaną wg wzoru Tiny Whitmore, Lanesplitter. Chciałam ją zrobić od dawna, tj. od momentu powrotu do dziergania rok temu. Oryginał jest wykonany z Noro, więc cena mnie skutecznie odstraszała. Ale na którymś ze spotkań zobaczyłam spódnicę robioną wg tego wzoru z włóczek skarpetkowych przez Dobranoc. Postanowiłam zrobić swoją wersję i wyszła znakomicie, że tak powiem nieskromnie bardzo. Robiłam ją z włóczek Fabel (czarna) i Delight (turkusy, fiolety) Dropsa na drutach KP 2,5.
Nie mam jeszcze zdjęć skończonej, więc pokazuję z etapu dokończone-ale niezupełnie, czyli ze spotkania 2 miesiące temu. Chciałam pokazać kolory.
![]() |
zdjęcie ze strony e-dziewiarka.pl |
Zobowiązałam się koleżance Kasi, że wyjaśnię dokładnie jak się taką spódnicę robi.
Jeśli robimy spódnicę z dwóch kolorów lub rodzajów włóczek, to trzeba ustalić, który ma być "na wierzchu" czyli po prawej stronie spódnicy widać to jako oczka lewe (u mnie czarne), a który pod spodem - widoczne jakby u dołu oczka prawe (u mnie kolorowe).
Zaczynamy od nabrania na druty 4 oczek włóczkę kolorową.
Następnie robimy jeden rząd oczkami prawymi i jeden lewymi.
W kolejnym rzędzie zaczynamy dodawać w co drugim rzędzie (czyli zawsze na prawej stronie robótki) po jednym oczku zaraz po pierwszym i w przedostatnim. W oryginale jest dodawane w pierwszym i ostatnim, ale ja wolałam robić po swojemu. Oczka dodajemy sposobem kfb - knit front and back. Wiem, że Kasia robi tak jak i ja oczka lewe po rosyjsku, więc jeśli ktoś jeszcze tak robi :), zanim dołoży oczko sposobem kfb, musi sobie to oczko odpowiednio ułożyć/odwrócić na drucie tj. tak, żeby leżało faktycznie na prawo. Inaczej kfb będzie ciężko zrobić.
Niezależnie od tego, że trzeba pamiętać by zawsze na prawej stronie robótki dokładać te oczka - jedno oczko na początku i jedno na końcu robótki, trzeba jeszcze pamiętać o zmianie nitek. Zaczęliśmy nitką kolorową - pamiętamy - 1 rząd oczka prawe, 2 lewe.
W 3 rzędzie włączamy nitkę czarną i przerabiamy rząd oczkami prawymi,
4 rz. dalej nitką czarną, ale uwaga nadal oczka prawe,
5 rz. nitka kolorowa - oczka prawe,
6 rz. nitka kolorowa - oczka lewe,
7 rz nitka czarna - oczka prawe,
8 rz. nitka czarna - oczka prawe itd, itd.
Dodajemy oczka po obu stronach tak długo, aż prawy brzeg robótki będzie tak długi, jak chcemy, żeby była długa nasza spódnica.
Kiedy już to osiągniemy, zaczynamy odejmować po jednym oczku na prawym brzegu robótki (czyli za pierwszym oczkiem na prawej stronie robótki), ale nadal dodajemy w tym przedostatnim.
Robimy to tak długo, aż lewy brzeg robótki będzie tak długi, by być "obwodem bioder" naszej spódnicy.
W tym momencie gubimy 2 i ostatnie oczko. Sposób proszę sobie dobrać, jaki odpowiada. W oryginale jest ssk, ale jak ktoś robi lewe po rosyjsku, to wygodniej mu będzie k2tog.
Z tego wychodzi nam prostokąt, który wygląda mniej więcej tak:
Boki zszywamy i na górze spódniczki dorabiamy tunel na gumkę, dowolną techniką. Ja robiłam prawym i żeby się dobrze zginało na odpowiedniej wysokości zrobiłam rządek lewych i znów tyle samo prawych, zakończyłam i przyszyłam. Mam nadzieję, że wszystko jasne, a jak nie to pytać proszę.
![]() |
Z powagą dużą i skupieniem tłumaczę Kasi, jak zacząć spódnicę :) Zdjęcie pochodzi ze strony e-dziewiarka.pl |
Jestem z efektu bardzo zadowolona! Jak będzie ładna pogoda, to może zrobię jakieś zdjęcia w plenerze i zademonstruję na sobie :)
EDIT:
Po wielu pytaniach kierowanych do mnie drogą mailową lub pytaniami w tzw. "okienku" na e-dziewiarce, odpowiadam - na spódnicę w rozmiarze 38-40 zużyłam około 2 motków Delighta i 2 motków Fabela. Nie pamiętam czy coś mi zostało, albo czy minimalnie musiałam dodać. Niestety nie zapisałam... Teraz już staram się od razu podawać niezbędne ilości, ale ponieważ moje udziergi powstają czasami w "męczarniach", tzn. robię-odkładam-robię-odkładam-robię, to efekt jest taki, że w końcu nie pamiętam ile czego poszło. W tym przypadku robótka została przystopowana na jakiś czas brakiem Delighta w potrzebnym kolorze. Acha, robiłam na drutach 2,5.
Swoją drogą, lubię jak do mnie piszecie!
sobota, 2 marca 2013
Przydaś
Na blogu Violetowe włóczki przeczytałam opis o swetrze i braku możliwości wykonania rzędów skróconych techniką shadow wraps. Nie lubię rzędów skróconych, bo choć wiem, że są fantastyczne jakoś nie umiem ich dobrze wykorzystać. Oczywiście w skarpetkach piętę robiłam przy ich pomocy. No więc shadow wraps mnie zainteresowało i Pan Gugiel wraz z Jutubem przyszli z pomocą. Bardzo mi się spodobało, więc tradycyjnie dzielę się znalezionym, przydatnym filmikiem.
piątek, 1 marca 2013
Odmiana
Jutro spotkanie w mojej ulubionej e-dziewiarce. Przygotowuję się intensywnie, bo chcę pokazać chociaż jedną gotową rzecz. Rozpoczętych kilka. Przy okazji przeszukałam trochę zapasy włóczkowe i prawdę mówiąc głupio mi, nie powinnam już nic kupować, bo naprawdę mam z czego dziergać... Chyba trzeba jakieś postanowienia zrobić, czy jak...
Postanowienia postanowieniami, ale zanim zaczęłam o nich myśleć byłam w ulubionym sklepie po odbiór włóczki na niespodziankę dla kogoś i... trafiłam na dostawę. I nie mogłam się oprzeć, chociaż kolory nie do końca moje, ale były tak energetyczne, że mi się cieplej zrobiło!
Zaczęłam już z nich robić sweter rozpinany nie całkiem. Pomysł rozwinie się w trakcie tworzenia. Włóczka bardzo miła w robieniu. Jak widać nitka jest nieregularna i daje ciekawą fakturę. Podoba mi się po lewej stronie ściegu gładkiego. Ach jeszcze - robię na drutach 4,5 chociaż w sklepie polecają 5. Próbowałam, moim zdaniem za luźne wychodzi.